fot. P. Chabinski
fot. P. Chabinski
Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
413
BLOG

Za to, że byli Polakami

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 2

To, że w dwóch kwaterach wrocławskiego cmentarza komunalnego leżą żołnierze niepodległościowego podziemia ujawniono w 1987 roku. Zanim jednak do tego doszło miejsce okryto mrokiem tajemnicy. Mogiły zarosły chaszczami i dziko rosnącymi krzewami. O grobach wiedzieli tylko najbliżsi pomordowanych, ale z obawy przed zemstą władz nie dzielili się tą wiedzą nawet z rodzinami.


Na wrocławskim Cmentarzu Osobowickim w połowie października rozpoczęły się prace ekshumacyjne ofiar stalinowskiego terroru. To ludzie, którzy zostali skazani na karę śmierci wyrokiem ówczesnych władz komunistycznych lub też zmarłe w więzieniach z powodu chorób i złego stanu zdrowia. Ze wszystkich szczątków pobrane zostaną próbki DNA, dzięki czemu możliwa będzie ich identyfikacja.
W 1987 roku władze miasta postanowiły przeprowadzić niwelację terenu kwater 81 A oraz 120, gdzie pochowani są żołnierze podziemia niepodległościowego i przeznaczyć je na pochówki dla kombatantów Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Spontaniczna inicjatywa uratowania kwater zrodziła się w środowisku słuchaczy Chrześcijańskiego Uniwersytetu Robotniczego działającego przy parafii św. Klemensa Dworzaka we Wrocławiu. Grupa wrocławian wykarczowała chaszcze, oczyściła teren ze śmieci, a na usypanych grobach powieszono tabliczki z napisem „Żołnierz Nieznany Polski Walczącej prosi o modlitwę”. Z czasem pojawiły się tam kamienne krzyże przepasane biało czerwoną wstęgą.

Butelka z historycznym świadectwem

W mogiłach pochowane są 354 osoby, w tym 89 skazanych na karę śmierci. Reszta skonała z powodu tortur, zadanych ran i panujących w więzieniu chorób. Do 2008 roku spoczywał tam Stefan Półrula, młody marynarz z Gdańska. Po wojnie związał się z organizacją niepodległościową „Wolność”. Nie było mu dane długo działać w strukturach podziemnych. Schwytany w Gdańsku, został poddany wielogodzinnym torturom, po czym ujawniła się u niego choroba psychiczna. Skazano go na śmierć i stracono w kwietniu 1953 roku. Szczątki marynarza odnaleziono w 2008 roku i zidentyfikowano dzięki zachowanym guzikom z kotwicą i resztką marynarskiej czapki. Ostatecznie młody patriota wrócił do rodzinnej miejscowości Młodojewo, gdzie został pochowany z najwyższymi honorami państwowymi. Joanna Krysowata nakręciła o nim film dokumentalny „Nigdy nie wrócisz do domu”, przedstawiający tragiczny los młodego marynarza.
Ofiarą stalinowskich katów spoczywającą na Osobowicach był także Mieczysław Bujak. Powstaniec warszawski, żołnierz oddziałów partyzanckich AK-WiN, aresztowany, następnie poddany brutalnym metodom śledczym. W jednym z zachowanych protokołów przesłuchań odnotowano jego słowa: „Walczyłem o nową Polskę, Polskę dla wszystkich”. Po egzekucji ciało ppor. Bujaka pochowano w kwaterze 81A obok kilkuset innych ofiar systemu stalinowskiego. Jego szczątki ekshumowano w 2006 roku. Podczas prac odnaleziono zakopaną jesienią ’51 przez matkę i siostrę Bujaka butelkę z dwiema umieszczonymi w środku kartkami. Jedną z nich kończyły słowa: „Zamordowany 30 sierpnia 1951 r. za to, że był Polakiem”. W grobie odnaleziono także fragmenty butów, kilka guzików wojskowych i część naramiennika munduru. Ostatecznie szczątki Bujaka spoczęły na stołecznym Cmentarzu Powązkowskim w kwaterze powstańców warszawskich.

Kaci mają lepiej

Co ciekawe, kilkaset metrów od miejsca spoczynku „wrogów sytemu” znajdują się groby pracowników Urzędu Bezpieczeństwa – ludzi odpowiedzialnych za bestialskie traktowanie żołnierzy podziemia. Zawsze ze świeżymi kwiatami, czyste, zadbane, zazwyczaj jednak bez krzyża na pomniku.
Niestety, mogiły pomordowanych przez wiele lat niszczały, a urzędnicy z Zarządu Cmentarzy Komunalnych tłumaczyli się brakiem pieniędzy na uprzątniecie terenu. Z pomocą przyszli kibice wrocławskiego Śląska. Przynieśli własne kosiarki, pomalowali zardzewiałe krzyże białą farbą, dzięki czemu przywrócono kwaterom należyty wygląd. Akcje sprzątania fani chcieli powtórzyć na jesieni. Wtedy dowiedzieli się, że w październiku rozpoczną się prace ekshumacyjne pomordowanych.

Wrzuceni byle jak


Grupa historyków, archeologów i pracowników Zakładu Medycyny Sądowej rozpoczęła prace w połowie października. Kieruje nimi dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, pracownik wrocławskiego oddziału IPN, autor książki o zbrodniach stalinowskiej władzy „Golgota Wrocławska 1945–1956”.
– Chcemy, by każdy człowiek tutaj pochowany miał własny krzyż i tabliczkę z nazwiskiem. Tak, aby rodziny mogły zapalić świeczkę w miejscu właściwym, a nie symbolicznym – wyjaśnia Szwagrzyk.
Szczątki ofiar znajdują się tylko metr pod ziemią. Jest to bardzo płytka mogiła i nie spełnia żadnych norm, nawet jak na ówczesne czasy. Część więźniów została pochowana w sosnowych deskach, inni z kolei, wrzuceni niedbale do wykopanych dołów, leżą w nienaturalnych pozycjach, często na brzuchu.
Szczątki badane są przez pracowników medycyny sądowej w małym baraku, który na czas trwania prac postawiono na cmentarzu. Sprawdzana jest każda kość, a wszystko  odpowiednio dokumentowane. Pobierane są także próbki DNA, aby można było ustalić tożsamość pogrzebanych.
– Nie zwrócimy życia zamordowanym, ale możemy przywrócić godność, którą zabrała tym ludziom poprzednia władza – podkreśla Szwagrzyk.
Po badaniach szczątki zostaną ponownie pochowane. Ma powstać również pomnik. Będzie przypominał wrocławianom o tragicznej śmierci głównie młodych ludzi, którzy oddali życie dlatego, że chcieli żyć w wolnej Polsce.

Paweł Chabiński

Lubię to! facebook.com/TygodnikSolidarnosc

Zobacz galerię zdjęć:

fot. P. Chabinski
fot. P. Chabinski

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka