Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
354
BLOG

Dobrze już było

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Gospodarka Obserwuj notkę 1

Dobrze to już było. Tak najkrócej można podsumować perspektywy polskiego rynku pracy na najbliższe lata. Specjaliści są na ogół zgodni: czeka nas niełatwy rok. Jednak rok 2012 wcale nie musi być najgorszy. Wszystko jeszcze przed nami.

Różne szacunki mówią o tym, że za dziesięć lat możemy spodziewać się nawet nadwyżki ofert zatrudnienia i to pracownicy będą dyktować warunki pracodawcom, a nie odwrotnie, tak jak jest teraz. Zanim jednak tak się stanie, Polaków czeka długa, nie usiana różami droga. Do 2015 r. armia Polaków bez zajęcia będzie się powiększać. Już analitycy powoli zaczynają alarmować, że pogorszenie na rynku pracy i stały wzrost liczby bezrobotnych staje się faktem. Jest przy tym gorzej, niż wynika to z rejestrowanego bezrobocia. Według tych danych, jest ok. 2 mln osób bez zajęcia. Jednak, z oszacowania przez GUS niewykorzystanych w pełni zasobów pracy na podstawie badań aktywności ekonomicznej ludności (BAEL) wynika, że nie ma zajęcia blisko 2,8 mln zdolnych do pracy Polaków. 1,7 mln to bezrobotni, 650 tys. to osoby gotowe do podjęcia pracy, które jej nie szukają, ponieważ straciły wiarę w jej znalezienie. Reszta to m.in. zatrudnieni w niepełnym wymiarze czasu i na tzw. umowy śmieciowe, a chcący pracować na etacie.
Jest zatem źle, a będzie jeszcze gorzej. Rządowe, oficjalne zapewnienia, że sytuacja na rynku pracy w tym roku się ani się nie pogorszy, ani nie polepszy, trzeba włożyć między bajki. Podobnie, jak zapewnienia, że w 2012 r. nie grozi nam zapaść na rynku pracy, mimo wolniejszego wzrostu gospodarczego. Firmy mają być na to przygotowane – zrestrukturyzowały zatrudnienie, mają dobre wyniki finansowe, wstrzymują się z podwyżkami płac i pomaga im słaby złoty.

Start w nieznane

Jak bardzo będzie źle? Wiele zależy od otoczenia, tego, co będzie się działo w Unii Europejskiej, jej najważniejszych gospodarkach – uważają specjaliści. – Dane z Niemiec są niepokojące, bo tam tempo wzrostu produkcji przemysłowe w ostatnim kwartale jest fatalne – ocenia prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Sektor prywatny tworzy miejsca pracy lub je likwiduje w zależności od koniunktury, możliwości eksportu itd. A tutaj wszystkie prognozy nie są optymistyczne. To już europejski trend: właściciele przedsiębiorstw pytani, czy zamierzają zwiększać zatrudnienie, odpowiadają na ogół, że nie.
– Widoczna jest niepewność, której towarzyszy niewielka dynamika rynku. Pracodawcy nie szukają pracowników, a pracownicy nie chcą zmieniać pracy. To efekt zawirowań w strefie euro – ocenia Joanna Szwajgier, dyrektor operacyjny ManpowerGroup Solutions.
Kalkulacje pracodawców to jedno, a rzeczywistość – drugie: wiele zależy od tego, jak zachowają się Polacy, którzy sporo kupując, konsumując, długo nakręcali koniunkturę. – mówi Arkadiusz Lewandowski, analityk rynku pracy. – Miało to pośredni wpływ na liczbę powstających, utrzymywanych miejsc pracy. Także teraz wiele zależy od tego, jaki będzie popyt wewnętrzny. Jak zawiedzie, a popyt zagraniczny na polskie towary siądzie – a prognozy nie są optymistyczne – zachowania pracodawców mogą być nerwowe. Nie będą czekać, lecz zwalniać.
Jak zwraca uwagę, bezrobocie się wtedy zwiększy, ale należy się też liczyć z nowa falą emigracji zarobkowej. 
– Dla interesów polskiej gospodarki emigracja jest bardzo niekorzystna. Ale z punktu widzenia młodych ludzi, którzy stoją w obliczu kłopotów z rozpoczęciem życia zawodowego, jest to jedyna, wydawałoby się, możliwość. W Polsce, nawet w obliczu wielkiej fali absolwentów, którzy pojawia się w najbliższych kilku latach na rynku pracy, nie ma żadnej debaty na temat: jak ułatwić start zawodowy młodzieży.
 
Futbolowa koniunktura

Pierwsze miesiące roku zwykle niosą ze sobą wzrost bezrobocia, ale, jak zwracają uwagę specjaliści z firmy Sedlak & Sedlak, teraz łagodzą je zbliżające się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Dla niektórych branż Euro 2012 jeszcze długo będzie motorem rozwoju. Obsługa stadionów, transportu, hotelarstwo, gastronomia to niektóre branże, w których wzrośnie zatrudnienie.
Niestety, niektóre z nich, a szczególnie branża budowlana, najważniejsza z punktu widzenia przyrostu miejsc pracy, może odczuć po Euro 2012 skokowy spadek zleceń. Pociągnie za sobą inne branże, bo przelicznik jest prosty: na jedną osobę zatrudnioną w budownictwie przypada pięć etatów w branżach, które z nią współpracują. Najprawdopodobniej zwolnienia czekają też pracujących w rolnictwie, leśnictwie i rybołówstwie oraz energetyce, gazownictwie i wodociągach.
W poszczególnych branżach skala problemów może być różna. W Polsce od lat nie ma precyzyjnych prognoz wzrostu lub spadku zatrudnienia w poszczególnych branżach. Zajmował się tym kiedyś Międzyresortowy Zespół do Prognozowania Popytu na Pracę, ale został zlikwidowany razem z Rządowym Centrum Studiów Strategicznych. I prognozowanie dziś to wróżenie z fusów.
Według opracowania analityków z Sedlak & Sedlak, w tym roku nie powinni mieć kłopotów z zatrudnieniem specjaliści z branży informatycznej i telekomunikacyjnej, a także tzw. pracownicy produkcyjni, w związku z inwestycjami w branży AGD i produkcji części samochodowych.
– Na pełne ręce roboty mogą liczyć również wykwalifikowani pracownicy fizyczni. Już od kilku lat znajdują się na liście 10 najbardziej poszukiwanych profesji w Polsce i nic nie wskazuje, aby miało się to zmienić – twierdzi Aleksandra Strojek z Sedlak & Sedlak, autorka jednej z analiz. – Poszukiwani mogą być także inżynierowie, kierowcy, menedżerowie projektów oraz kucharze i szefowie kuchni.
Duży wybór ofert – podobnie jak w poprzednich latach – mogą mieć specjaliści ds. sprzedaży, których znaczenie rośnie w czasach spowolnienia i doświadczeni handlowcy z dobrymi kontaktami w swojej branży.

Niepewna sytuacja

Na polskim rynku pracy od dawna daje się odczuć niechęć przedsiębiorców do inwestowania i tworzenia nowych miejsc pracy. Wolą zatrudniać na niepełne etaty lub tzw. umowy śmieciowe.  Jest tego szereg przyczyn, argumentują, w tym m.in. niepewność sytuacji, opóźnienia w regulowaniu należności przez kontrahentów oraz długi okres postępowania sądowego. Za to wszystkie rodzaje firm odczuły bez wyjątku działanie szarej strefy i nieuczciwej konkurencji. Powoduje to zaleganie na kontach i w lokatach ogromnych sum, pochodzących z zysków. Są one mało produktywne.
– Tłumacząc niechęć do tworzenia nowych miejsc pracy, pracodawcy wskazują też rosnące koszty pracy, związane z podniesieniem wysokości minimalnego wynagrodzenia, a także składki rentowej – mówi Arkadiusz Lewandowski, (od 1 stycznia, minimalna płaca wzrosła o nieco ponad 100 zł). – To oczywiście tylko punkt widzenia pracodawców, bo to niewielkie pieniądze, a z punktu widzenia polskiej gospodarki jest inaczej: lepiej zarabiający więcej wydają i nakręcają, a nie osłabiają koniunkturę. 

Wojciech Dudkiewicz
 

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Gospodarka