Kalisz na fali

Z obrzydzeniem i fascynacją obserwuje posła Kalisza. Nigdy nie byłam jego fanką - nie, nie dlatego, że jest w SLD, w końcu nawet w innych partiach do jednych czuje się sympatię, do innych wcale.
Po prostu jedną z cech cenionych przeze mnie jest lojalność, a w Kaliszu jest jej tyle, co w łebku od zapałki trucizny.
Przypomnijmy kampanię prezydencką. Kalisz zadowolony z siebie "wypchnął" Napieralskiego do kandydowania a potem popierał pana Komorowskiego.W tzw międzyczasie krótki romans z Palikotem.
Pan Napieralski niestety nie wyciągnął wniosków i Tęczowego Rysia nie wyrzucił z partii, jedynie go marginalizował.Kalisz smutniał i chudł, chudł i smutniał.
Latał po studiach i płakał, że nie wyobraża sobie startu z trójki listy.
No i wreszcie wpadł na pomysł. Zakończył z hukiem prowadzoną przez siebie przez cztery lata komisję. No i o to słowo właśnie chodzi - o huk, bo nic więcej z tego nie będzie. I pan Grześ zgłupiał doszczętnie.Oczywiście nie miał wyjścia - musiał poprzeć wniosek Kalisza. Ale wyrzucać panią Piekarską z listy?
No i nastąpił festiwal Kalisza! w sobotę przyglądałam się uważnie - chodzi o wystąpienie po wezwaniu do debat przez Premiera. Trzeźwy on czy pod wpływem? Ale potem były kolejne wystąpienia - cały czas te same  pienia falsetem, gimnastyka ramion, wręcz pląsy przed kamerą. No nie, po prostu Poseł jest w euforii!
Każdy by był - szefa partii w ogóle nie widać a żadne media nawet nie zająkną się o "aksamitnym zamachu".
Czekam na nieodległa przyszłość. Już wiele moje oczy widziały. I apeluję do wyborców SLD w Warszawie. Głosujcie na posła Kalisza! Platformę otrzymacie gratis! Bo coś czuję, że żadna koalicja z SLD nie będzie potrzebna Tuskowi - pan Kalisz po prostu po wyborach przejdzie z gronem swoich wielbicieli do Platformy.
Ale sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało! Kiedy przez cztery lata popiera się w każdym głosowaniu Platformę to trudno się w kilka przedwyborczych tygodniach od niej odciąć. Zwłaszcza, że ona podstępnie wbija nóż w plecy - wielokrotnie. Niestety, w SLD poza starymi aparatczykami, którzy już nikogo, nawet sb-ckich emerytów nie kręcą nie ma ani przywódcy, ani kandydata na przywódcę.Co mnie oczywiście cieszy niezmiernie.