Od dwóch tygodni jestem na odwyku od Salonu,komputera i częściowo od polityki.Tylko częściowo od tej ostatniej,bo tydzień jeszcze coś słuchałam,oglądałam,ale potem juz tylko z doskoku.
Nie mam pojęcia,gdzie ta notka wyląduje,bo widzę,że dział sportowy mocno się rozrósł w międzyczasie,a ja chciałam w "innych",ale ich za bardzo nie widzę.
Jestem z kotami na wsi i bardzo mnie rozśmieszył sms od koleżanki: "Jesteś już na Mazurach i odpoczywasz ?" Tak,"odpoczywam" zaraz dokładnie wyjaśnię jak.
Po pierwsze primo musiałam przygotowac front robót szwagrowi.On się nudzi ,bo wokół swojej posiadłości na Szwajcarii Kaszubskiej zrobił juz wszystko.Sąsiadom nie bardzo może robić,bo nie chce pieniędzy,więc się krępują.
U mnie czekało go nie lada wyzwanie - trzeba było rozrebrać ogromna strodołę,ale zostawić z niej jedną trzecią,gdzie jest murowana i zrobić nowy dach.
Sprawa była jasna - trzeba wziąć od sąsiadów duży traktor i pociagnąć linami a potem uprzątnąć pobojowisko
No,ale tak każdy głupi potrafi - szwagier uznał,że za dużo materiału dobrego się zmarnuje no i w charakterze małpy latał po dachu po przegniłych belkach i zrzucał pokłady papy.Ja z trójkatów prostokątnych wyliczałam połać dachu i potrzebne arkusze blachy.Wcześniej nie mogłam nic zamawiać,bo nie wiedziałam,co Majster będzie kombinował z dachem i jaki materiał zaakceptuje.
Po każdym powrocie z Węgorzewa spodziewałam się wykrwawionych zwłok na dole,ale na szczęście nic takiego nie nastąpiło.
Dopiero po tej mrożącej krew w żyłach działalności Majster dopuścił załatwionych przeze mnie pomocników.Jeden z nich mocno mi się naraził,bo zmierzył jakąś zwaloną krokiew i poddał w wątpliwość moje matematyczne obliczenia.Wg niego krokiew,a więc podstawa wyliczeń blachy miała 8 m,wg mnie niecałe 6.
Oczywiście okazało się,że ja mam rację,po prostu mierzył mała miarka i mu się coś pokićkałoi.
W Węgorzewie obleciałam co mogłam i w najtańszym sklepie wytargowałam jeszcze upusty i darmowy transport.Niestety i tak mnie przekręcili,bo już nie dochodziłam ile mi dają blachowkrętów,uznałam,że tyle ile trzeba.Dali mi trzy pudełka,każde po 50 zł,kiedy wystarczyłoby jedno.Jutro lecę oddawać,niech spróbują nie wziąć !
Szwagierka w piątek była wściekła,bo wszyscy zeszli z dachu gdzieś około 18,a mogli jeszcze robić.Szwagier planował wyjazd o 14 w sobotę,a był połozony tylko jeden pas blachy.Ja się nie przejmowałam,bo wiedziałam,że miejscowi ewentualnie skończą.
Przy wieczornej lampce wina wszystko się wydało - szwagier miał całą walizkę końcówek do swojej wkrętarki akumulatorowej,ale akurat do blachowkrętów nie.
Od szóstej rano latałam po sąsiadach - każdy miał,ale bajzel w swoich narzędziach.O siódmej otwierali sklep,nabyłam końcówkę za 7zł i wracałam pewna,że na dachu już jest przynajmniej pięć.Nic się nie omyliłam,moja była siódma,końcówki zleciały się z całej wsi...
Do 12.30 cały dach lśnił jak wiecie co...Szwagier o 13.30 odjechał w chwale - cala wieś uznała,że albo geniusz,albo wariat,z dużym przechyłem na to drugie.Pomocnicy powoli sobie będą kończyć.
A ja już wiem skąd się biorą śmieci w lesie.Zadzwoniłam do Zakładu Usług Komunalnych.Tak,podstawią mi na kilka dni kontener 2m3.Będzie to kosztowałolmnie 150 zł płatne z góry.A co tam ma być : PAPA ??? Mowy nie ma - odbieramy tylko śmiecie tzw bytowe.A co mam zrobić z papą?? Oni nie wiedzą i mi nie powiedzą.
Ale ja już wiem,ale nie powiem.Tylko uspokajam czytających - nie spalę ani nie wywiozę do lasu
PS Nawet nic nie komentuję,bo muszę wszystko jeszcze sobie poczytać na spokojnie,a tu tylko na chwilę się dorwałam.Pozdrowienia dla wszystkich
Ufka we własnej osobie :)
Skąd czytacie
A tyle czyta teraz :)
/
" />
Złota myśl RRK
PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura