Wesele

Gdyby sięgać do porównań rodzinnych można by uznać Euro za wesele córki rozwiedzionych rodziców. Tak - mieszkają we wspólnym domu, bez przerwy jakieś zatargi a to o rachunki za wodę a to o zbyt głośny telewizor.Ale  ma być w domu wesele, zaproszono gości,wszyscy chcą aby się udało. I to jest ok - nawet ci niepijący i na diecie trzymają kciuki aby nikt się nie zatruł ani nie nadużył trunków.
Jednak nie należy chyba wymagać zbyt wiele? Goście i tak wiedzą swoje, u nich w domach podobnie jak u nas - zatargi domowe na porządku dziennym.Więc może wystarczy, że rodzina nie będzie się kłócić i ograniczy kontakty do minimum - na zasadzie znanej: Marysiu powiedz Zosi, żeby nie sadzała  wujka Zdzicha koło stryja Adama, bo awantura murowana!
Nie, wy chcecie koniecznie aby wujek Zdzich z powodu wesela rzucił się stryjkowi w objęcia!
W najdalszym pokoju leży chora babcia. Ona i tak nie będzie brała udziału w weselu - ale czy z tego powodu ma nie dostać leków? Bo ktoś zapomniał, nie dopilnował, bo forsa poszła na dodatkowe napoje?
To i tak małe piwo! Czy naprawdę w rozgardiaszu przedweselnym musicie włamywać się do kasy w której trzymane są nasze oszczędności na stare lata? A jak krzyczymy - policja, złodzieje! - to chcecie nas zakneblować bo przecież ...wesele?
No niestety, krzyczeć będziemy bo po weselu zostaną tylko wspomnienia a forsa na rachunek nie wróci.