Hanka! Ja ci coś zrobię!

Jak już niektórzy wiedzą w weekend byłam w Gdańsku.W sobotę czasu nie za wiele, do tego cały dzień padało. Chodzić chodziłam ale tylko po Starym Mieście. Za to w niedzielę wypuściłam się na dłużej, bo wiatr przegnał chmury.Wreszcie spuszczona z rodzinnej uprzęży, bo zwykle przyjeżdżam na śluby/rocznice/pogrzeby - niczego nie skreślać. No to wiadomo - jedynie na co mogę liczyć to przejazd samochodem z X do Y. No, w porywach jakiś spacer nad morzem.
A więc najpierw stary Wrzeszcz, Oliwa, potem niestety wstrętne falowce na Przymorzu (zbudowane jako rozwiązanie przejściowe!na przełomie lat60/70) potem Zaspa. I już morze - bo tam zawsze w końcu muszę być.
I przebieżka do Sopotu - trochę plażą, częściej bulwarem.
No właśnie - dla każdego coś dobrego. Szeroki,bez wszechobecnych nierówności trakt dla pieszych, co kilkanaście metrów wejścia na plaże, szeroka ścieżka rowerowa, też równa, poidełka z wodą. I jeszcze kilka drobiazgów, ale to już wystarczy. Widać granicę między Gdańskiem a Sopotem, to znaczy w Sopocie już nie tak szeroko, osławione 10 km/h (pomysłodawca powinien zapłacić przynajmniej za znaki) ale jechać spokojnie się da.Do Gdyni nie doleciałam, więc nie wiem jak tam z bulwarami- to znaczy lepsze czy gorsze od gdańskich.
No i do tytułu. Niech nikt nie mówi, że ONI tam w Trójmieście mają morze no to mogą mieć bulwary i ścieżki rowerowe obok. Ale my w Warszawie mamy Wisłę! I co? I g...o! Hanka rządzi dłużej niż PO bo już sześć lat. A nad Wisłą coraz gorzej - nie liczę kilkudziesięciu metrów w stronę Wilanowa.
No więc faktycznie chyba COŚ Hance się należy. Ponieważ boję się wejścia ABW o 6 rano już wiem co. Zaleję ją platformerską miłością, o! Już ona wie co to znaczy:))