Nie mogę doradzać chorym - bo już za poźno. Najgorzej mają ci chorzy na przewlekłe choroby - bez recepty. Nie dostaną ich u "innego lekarza" ani w szpitalu bo karty zamknięte w zamkniętej przychodni. Lekarz "na oko" raczej nie zapisze - takie małe czerwone, wie pan,panie doktorze? No, ale skoro po tylu latach nie przewidzieli, że na przełomie roku od zawsze są zawirowania a nie Sylwester no to wina ich a nie moja.
Jak wynika z wielu lat doświadczeń Polaków lepiej być zdrowym niż chorym. Oczywiście lepiej być zdrowym wszędzie, ale u nas zdrowie szczególnie cenne. Można płacić pięć składek zdrowotnych a i tak nie znaczy to, że do lekarza się dostaniemy. No więc kilka rad dla zdrowych, nieobciążonych genetycznie jakąś chorobą aby zdrowie zachowali i lekarzowi głowy nie zawracali.
Odżywiamy się prawidłowo! Nie szalejemy studiując etykiety - bo oczywiście to, co dzisiaj jest zdrowe jutro okazuje się być śmiertelną trucizną. Biala śmierć to przesada, ale naprawdę można ograniczyć sól (przyprawy ziołowe bardzo dobrze zastąpią), cukier czy mąkę pszenną. Ograniczyć, ale nie wyeliminować. Musimy jeść to, co nam smakuje, nie katować się niepotrzebnie. No i musimy jeść różnorodnie - wtedy i tych niedobrych będzie mało i te potrzebne dostarczymy.
Alkohol w umiarkowanych ilościach wskazany, nikotyna wskazana jedynie dla roślin (do zwalczania mszyc).
Jak lubimy jeść to trudno - musimy zbędne kalorie spalić uprawiając sport. Jak nie lubimy się ruszać to niestety dieta ŻP (żryj połowę). Ale ruszać się trzeba - znowu bez szaleństw. Jak wiadomo przez sport do kalectwa. Nie katujemy się ćwiczeniami - lubimy spacerować to spacerujemy, inni biegają, pływają. Ja np biegać nie cierpię, lubię rower i pływanie. Każdy na pewno znajdzie coś dla siebie, byle nie brydż sportowy (zamiast ruchu).
Hartujemy siebie i dziecko od pierwszych chwil! Ze zgrozą patrzę na okutane niemowlęta i matkę w letniej sukieneczce. Przy każdej pogodzie wychodzimy z dzieckiem na spacer - no, chyba, że jest -30 stopni, ale kiedy tak było?
Do zimy przygotowujemy się starannie. Lipa,miód,sok z malin, cytryny, kiszona kapusta, czosnek - to rzeczy niezbędne! Przechodzimy na cięższe paliwo czyli kasze, smalczyki, bigosy a nie jogurty i sałatę. No, chyba, że cały dzień przebywamy w ogrzewanych pomieszczeniach ale jak wspomniałam to niezdrowe!
Dobre nieprzemakalne ubranie wskazane, także buty "niepoślizgowe". Jeżeli jednak udało nam się wywinąc orła na chodniku to prosimy kogoś z rodziny aby nam dodatkowo przywalili patelnią .Jak się boimy skutków leżymy i udajemy nieprzytomnego. Wtedy ktoś zadzwoni po pogotowie (oddycha, nieprzytomny) i zostaniemy zawiezieni do szpitala.
Zwłaszcza mlodym, zdrowym może się przytrafić ciąża. Nie panikujemy, ciąża to nie choroba. Teoretycznie do ginekologa bez skierowania, ale kto tam wie co będzie za parę miesięcy? Przygotowujemy się do porodu a jak się nie czujemy na siłach w ostatniej chwili pomoże taksówkarz, policjant czy strażak. Chętnie wystąpi w telewizji a dziecko może się załapać na bezpłatny bilet czy przejazd do końca życia.
No i optymizm! To niezbędne! Teoretycznie wrzody żołądka powoduje pewna bakteria - ale dziwnie nie ma ochoty rzucać się na optymistów. Jak już nie da rady być optymistą to sobie gdzieś poryczmy w kąciku, porzucajmy mięsem przed telewizorem - wszystko lepsze niż tłamszenie emocji.
Na pewno w komentarzacjh dorzucicie dalsze cenne rady, ale pamiętajcie najważniejszą zasadę:Wobec zdrowego pacjenta medycyna jest bezradna!
