W grudniu 2021 wybrałem się do Stanisławowa. Pierw przyjechałem pociągiem z Przemyśla do Lwowa. W stolicy zachodniej Ukrainy musiałem odczekać kilka godzin na nocny pociąg do Stanisławowa. Przy okazji zakupiłem bilety w kasie, po czym udałem się do restauracji przy operze -tam można zjeść moim zdaniem najlepszą pizzę we Lwowie. Nie polecam przy tym pewnej amerykańskiej sieciówki, we Lwowie jest chyba tylko jedna sieć pizzerii które miała wtedy dwa lokale w mieście. Po pizzy miałem jeszcze sporo czasu, nieopodal dworca na Gródeckiej są dwa lokale serwujące charakterystyczne rozcięte rogaliki z ciepłą czekoladą.
Na peronach dworca głównego we Lwowie niestety nie ma żadnych ławek, w hali dworca też nie ma normalnej poczekalni znanej z polskich dworców. Była dostępna za to płatna poczekalnia, z której nie skorzystałem.
Mój pociąg miał wyjazd już w nocy, niestety kupiłem bilet 2 klasy przez co musiałem się gnieździć w sześcioosobowym przedziale z niemiłymi pasażerami. Do Stanisławowa dotarłem przed północą, na szczęście miałem rezerwację w hotelu, to mniej kłopotliwe niż kwaterunek u prywatnego gospodarza z którym musiałbym się kontaktować i nie miałbym pewności czy przebędzie o tej porze. Inną zaletą hotelu jest to że zwykle są widoczne z daleka i łatwo je znaleźć.
Z Stanisławowa kursują pociągi m.in. w kierunku Rachowa w Karpatach, z czego skorzystałem. Trasa kolejowa jest piękna i wiedzie przez park narodowy. Po drodze pociąg mija takie miejscowości jak Jaremcze, Worochta, które były znanymi w II RP ośrodkami narciarskimi.
Stanisławów obecnie nosi nazwę Iwano-Frankiwsk, Ukraińcy mówią na miasto "Frankiwsk". Spacerując po mieście można zobaczyć wiele banderowskich symboli, np. flagi OUN-B przy pomniku, małe chorągiewki na drzwiach sklepów czy portret Stefana Bandery zawieszony na ścianie kamienicy w samym centrum, przypominający jakąś kapliczkę. W centrum można znaleźć dobre restauracje. Miasto jest dobrym punktem wypadowym w Karpaty oraz do innych mniejszych miast ale niestety nie jest tak łatwo do niego dotrzeć pociągiem ze Lwowa jak np. do Tarnopola.
***
Stanisławów został założony w 1662 na miejscu wsi Zabłotowo, przez Andrzeja Potockiego, kasztelana krakowskiego i hetmana polnego koronnego. Lokację na prawie magdeburskim zatwierdził król Jan Kazimierz 14 sierpnia 1663 we Lwowie. Pierwotnie pomyślany jako twierdza do obrony południowej Rzeczypospolitej przed najazdami Tatarów. Miasto było oblegane już w 1676 przez Turków. Od 1772 w zaborze austriackim.
Od 1 listopada 1918 do maja 1919 miasto Станіславів (Stanisławiw) znajdowało się pod administracją Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, będąc siedzibą jej władz centralnych.
Od 25 maja 1919 miasto znajdowało się pod tymczasową administracją Polski, zatwierdzoną przez paryską konferencję pokojową 25 czerwca 1919. Suwerenność Polski na terytorium Galicji Wschodniej Rada Ambasadorów uznała 15 marca 1923.
19 września 1939 r. na teren powiatu stanisławowskiego wkroczyły wojska niemieckie, witane przez miejscową ludność ukraińską. Po trzech dniach wycofały się, a ich miejsce zajęła Armia Czerwona, także witana przez ludność ukraińską i żydowską. Na początku okupacji dochodziło do samosądów na Żydach i Polakach. Stanisławów został formalnie anektowany do ZSRR po pseudowyborach w październiku 1939.
Po rozpoczęciu niemieckiej inwazji na ZSRR 22 czerwca 1941 funkcjonariusze NKWD zamordowali od 1200 do 2500 osób przetrzymywanych w więzieniu w Stanisławowie.
Od 16 sierpnia 1945 miasto znalazło się w granicach ZSRR, na terytorium Ukraińskiej SRR. Wówczas większość mieszkających w mieście Polaków została wysiedlona z miasta przez władze sowieckie. Większość mieszkańców dawnego polskiego Stanisławowa osiedliła się w Opolu. Stanisławów i okolice były miejscem przesiedlenia obywateli polskich pochodzenia ukraińskiego i łemkowskiego w związku z repatriacją ludności ukraińskiej w latach 1944–1946, m.in. z okolic Krynicy-Zdroju.
W 1962 roku, z okazji 300. rocznicy powstania miasta, nazwę przemianowano na Iwano-Frankowsk.








Z wykształcenia jestem politologiem. Moje zainteresowania to historia, polityka w tym stosunki polsko-ukraińskie. Jestem miłośnikiem kresów wschodnich, ale sprzeciwiam się polityce opartej na sentymentach i myśleniu życzeniowym.
Bloga założyłem początkowo na fb w maju 2022 roku, w reakcji na pojawiające się propozycje utworzenia "Unii Polsko-Ukraińskiej" . Pomysły te, mówiące nawet o utworzeniu federacji czy konfederacji polsko-ukraińskiej były i są niebezpieczne dla państwa polskiego. Opowiadam się za dobrymi relacjami z Ukrainą, jednak utworzenie jednego państwa czy konfederacji z Ukrainą mogłyby spowodować zarażenie polskiej gospodarki i polityki patologiami znacznie gorszymi od tych które znamy z lat 90-tych. Spowodowałoby to też zaostrzenie konfliktów narodowościowych które nam i tak grożą od momentu znacznego napływu imigrantów w czasie rządu PiS.
Prace nad traktatem polsko-ukraińskim i wypowiedzi szczególnie przedstawicieli pałacu prezydenckiego pozwalały sądzić że ten kierunek jest poważnie brany pod uwagę w obozie pisowskim.
Propozycje utworzenia potworka zwanego unią polsko-ukraińską nie brały pod uwagę dążeń samych Ukraińców, którym federacja kojarzy się z ZSRR. Do tego podchodzą lekceważąco do znaczenia Polski, ich kraj jest dużym państwem europejskim prawie dwa razy większym od Rzeczpospolitej i takim pozostanie mimo utraty kilku obwodów.
Polityka Kijowa pokazuje że Ukraina nie jest też zainteresowana przewodnią rolą Polski i budową "Międzymorza". Ukraina tradycyjnie spoglądała w stronę Niemiec i to jest też widoczne w ostatnim czasie.
Kontynowanie myślenia życzeniowego w polityce wschodniej będzie powodowało skutki które można streścić wypowiedzią z wywiadu z Michałem Dworczykiem: "Ukraińcy nas okiwali"...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości