NIE dla unii polsko-ukraińskiej
NIE dla unii polsko-ukraińskiej
NIE dla unii polsko-ukraińskiej NIE dla unii polsko-ukraińskiej
181
BLOG

Do Lwowa w czasie wojny

NIE dla unii polsko-ukraińskiej NIE dla unii polsko-ukraińskiej Rozmaitości Obserwuj notkę 0
Niedawno wybrałem się na Ukrainę, był to mój pierwszy raz od początku rosyjskiej inwazji.


 Pod pewnymi względami moja podróż wyglądała inaczej niż dotychczas. Przede wszystkim przed 2022 r. jeździłem na Ukrainę pociągiem z Przemyśla. Z tym wiązało się wiele udogodnień,  kontrola paszportowa odbywała się w trakcie jazdy a kontrola bagażu była raczej symboliczna i wysiadałem od razu na dworcu głównym we Lwowie.

Teraz niestety nie mogłem kupić biletu na ukraiński pociąg z Przemyśla o dogodnej porze, bilety są wykupywane z dużym wyprzedzeniem. Dlatego musiałem pierwszy raz skorzystać z przejścia pieszego w Medyce. Kontrola po polskiej stronie przebiega dosyć sprawnie, dużym udogodnieniem dla Polaków (i obywateli UE, Szwajcarii) jest osobna bramka i obsługa w pierwszej kolejności.

Po ukraińskiej stronie nie było tak wesoło, nie z powodu kolejki ale dlatego że musiałem wytłumaczyć ukraińskiej straży celnej że nie posiadam ukraińskiego paszportu. Po sprawdzeniu iż nie posiadam podwójnego, ukraińsko-polskiego obywatelstwa, i zapewne że nie podlegam służbie wojskowej, mogłem oddać bilecik przy ostatniej bramce i wyjść w poszukiwaniu marszrutki. Ominąłem naganiaczy do droższych aczkolwiek wygodnych busów i znalazłem marszrutkę do Lwowa. Mój busik na szczęście jechał do dworca kolejowego a nie tylko do stacji autobusowej zachodniej.

Po dotarciu do rejonu dworca przymiejskiego udałem się na nogach do mojego hotelu. Z powodu słonecznej pogody przejście ok 2 km ulicą Gródecką nie było żadnym problemem. Zdecydowałem się na Hotel Lwów, to znany duży hotel z lat 60tych, oferujący dobry standard dla turysty za niewygórowaną cenę. Hotel oferuje też dobre śniadania ze szwedzkim stołem, warto wybrać tą opcję przy rezerwacji. Blisko hotelu znajdują się też sklepy spożywcze i cukiernia Roshena, którą warto odwiedzić. Poza znanymi w Polsce produktami koncernu Poroszenki można też kupić nieznane raczej u nas słodycze na wagę. Osobiście preferuję zawsze polskie marki ale kiedy już jestem we Lwowie lubię odwiedzić sklep Roshena też z racji klimatu który oferują, obsługa jest bardzo pomocna i nosi mundurki, ma się wrażenie luksusu.

We Lwowie nie ma obecnie wielu zagranicznych turystów, ma się wrażenie że nieliczni obcokrajowcy przyjechali raczej w jakiejś sprawie niż na odpoczynek czy zwiedzanie. Miejscowi z zaciekawieniem spoglądali  gdy robiłem zdjęcia, mimo że fotografowałem tylko zabytki.

W drugi dzień zwiedziłem Cmentarz Orląt. Tam spotkałem miejscowych Polaków którzy prowadzili prace porządkowe. Jeden z miłych panów oprowadził mnie po grobach i opowiedział pewne anegdoty związane z wizytami vipów z Polski. W kaplicy można zostawić jakąś sumkę w puszce postawionej obok księgi pamiątkowej. Cmentarz jest dobrze zadbany, każdy krzyż jest przyzdobiony wstążką biało-czerwoną. Cmentarz Orląt robi duże wrażenie mimo że część kolumnady została zburzona po wojnie. Zgrzytem jest brak bramy w miejscu gdzie prowadzi alejka od pomnika, ale to już zasługa naszych „braci” którzy najwidoczniej nie chcą pozwolić aby po wejściu do cmentarza widoczny był munumentalny pomnik Orląt. Pierw należy przejść przez cmentarz żołnierzy Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej lub przez cały cmentarz łyczakowski, oczywiście za opłatą w wysokości 100 hrywien.

Tego samego dnia zwiedziłem jedną z ekspozycji muzeum w Kamienicy Królewskiej na Rynku. Uwagę zwraca wystawa poświęcona Romanowi Szuchewyczowi przy wejściu. Ukraiński ludobójca z okresu II wojny światowej niezbyt pasuje do tego muzeum. Nie zdecydowałem się na kupno biletu na tą wystawę.

Przed śniadaniem dobrze jest wyjść na poranny spacer, mój hotel był położony blisko opery i rynku. Warto odwiedzić cerkwie. Krótkie uczestnictwo w prawosławnym czy grekokatolickim nabożeństwie jest ciekawym doświadczeniem.

Drugiego dnia odwiedziłem skansen budownictwa ludowego, który znajduje koło parku Zniesienie.

Przed dłuższym pobytem we Lwowie dobrze jest ściągnąć sobie aplikację komunikacji miejskiej (public transport Lviv). Na przystankach nie ma rozkładów a tylko na niektórych są mapy komunikacji elektrycznej.

W trakcie pobytu na Ukrainie dwa razy zostałem wylegitymowany przez wojskowych, pewnie to słynne TCK. Na dworcu nieopatrznie odpowiedziałem patrolowi po ukraińsku, co chyba nie jest dobrym pomysłem gdyż od razu budzi podejrzenie że jestem potencjalnym poborowym. Drugi raz to kontrola w busie którym wracałem do granicy. Tym razem pewnie zdradziły mnie słowiańskie rysy twarzy i średni wiek, byłem jedynym pasażerem wylegitymowanym przez wojskowego. Trzeba przyznać że w obu przypadkach wojskowi byli całkiem mili, obeszło się bez wciągania do busa, oklepu od kilku kafarów itp ???? . W czasie mojego pobytu nie było też żadnych bombardowań z udziałem Szachedów, Gerani itp.

Warto pamiętać że busy do granicy jeżdżą z zachodniej stacji autobusowej. Tam, inaczej niż na granicy, należy kupić pierw bilet w kasie.


image


image


image


image





image


image


image


image







image


image



image


image




image


image


image


image


image



image






 Moje zainteresowania to historia, polityka w tym stosunki polsko-ukraińskie. Jestem miłośnikiem kresów wschodnich, ale sprzeciwiam się polityce opartej na sentymentach i myśleniu życzeniowym. Bloga założyłem początkowo na fb w maju 2022 roku, w reakcji na pojawiające się propozycje utworzenia "Unii Polsko-Ukraińskiej" . Pomysły te, mówiące nawet o utworzeniu federacji czy konfederacji polsko-ukraińskiej były i są niebezpieczne dla państwa polskiego. Opowiadam się za dobrymi relacjami z Ukrainą, jednak  utworzenie jednego państwa czy konfederacji z Ukrainą mogłyby spowodować zarażenie polskiej gospodarki i polityki patologiami znacznie gorszymi od tych które znamy z lat 90-tych. Spowodowałoby to też zaostrzenie konfliktów narodowościowych które nam i tak grożą od momentu znacznego napływu imigrantów w czasie rządu PiS.  Prace nad traktatem polsko-ukraińskim i wypowiedzi szczególnie przedstawicieli pałacu prezydenckiego pozwalały sądzić że ten kierunek jest poważnie brany pod uwagę w obozie pisowskim.  Propozycje utworzenia potworka zwanego unią polsko-ukraińską nie brały pod uwagę dążeń samych Ukraińców, którym federacja kojarzy się  z ZSRR. Do tego podchodzą lekceważąco do znaczenia Polski, ich kraj jest dużym państwem europejskim prawie dwa razy większym od Rzeczpospolitej i takim pozostanie mimo utraty kilku obwodów. Polityka Kijowa pokazuje że Ukraina nie jest też zainteresowana przewodnią rolą Polski i budową "Międzymorza". Ukraina tradycyjnie spoglądała w stronę Niemiec i to jest też widoczne w ostatnim czasie.  Kontynowanie myślenia życzeniowego w polityce wschodniej będzie powodowało  skutki  które można streścić wypowiedzią z wywiadu z  Michałem Dworczykiem: "Ukraińcy nas okiwali"...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości