Po wakacyjnym letargu ze snu budzą się mainstreamowe media. Sądy jak wiadomo są nieprzerwanie rozgrzane, rząd tradycyjnie oprócz walki z opozycją nie ma nic do zaoferowania, a do antykaczystowskiej misji wracają właśnie dziennikarze głównego nurtu.
Choć telewizji raczej nie oglądam, to nie dalej jak wczoraj, niechcący zawiesiłem oko na telewizyjnej Panoramie, i choć trwało zaledwie parę minut, to zdążyłem się tam dowiedzieć od Hanny Lis, która prowadziła ten program, że Jarosław Kaczyński znowu straszy IV RP.
To co oznajmiła pani Lis potwierdził, w krótkiej zajawce chwilę później, towarzysz Miller, wyraził się on mniej więcej w tym stylu: „ Gdy PIS dojdzie do władzy znowu czekają nas poranne wizyty agentów CBA, będą wyłapywać niepokornych biznesmenów”.
Zastanawiająca jest szczególna troska lewicowca Millera o biznesmenów spod ciemnej gwiazdy, bo o ile mnie pamięć nie myli, podczas ostatniego terroru IV RP, nikomu uczciwemu krzywda się nie działa, no, chyba, że według optyki tow. Millera do uczciwych patriotów, ludzi z etosem służby krajowi zaliczyć by Beatę Sawicką, a do kryształowych biznesmenów doktora G.
Nieodgadnione są meandry umysłu tow. Millera.
Ale wracając do mainstreamowych mediów, i ich funkcjonariuszy pokroju Hanny Lis, to wiara, że ludzie doczekają się w telewizji publicznej rzetelnego przekazu jest niedorzeczna, na pewno nie z tymi ludźmi.
Ale przecież to nic nowego, walka z tymi, którzy nie godzą się na system Polski pookrągłostołowej trwa już wiele lat. Stara antykaczystowska piosnka powtarzana jest w różnych aranżacjach, ale treść od lat pozostaje ta sama, straszyć Kaczyńskim.
Najciekawsze jest w tym wszystkim to, czy lud to kupi ponownie, bo przecież degradacji tego systemu, którego uosobieniem jest obecnie PO, ukryć się już nie da, i czy stare zaklęcia i tym razem zadziałają.
Obawiam się, że straszenie pisem wciąż może być skuteczne. Sam się na tym czasami łapię, gdy słyszę w mediach nazwę IV RP. podświadomie czuję niepokój, to trochę na tej samej zasadzie jak to, że wiem, że baton mars jest lepszy od tego na półce sklepowej, którego nie znam. Wieloletni bombardowanie jakąś treścią może mieć właśnie taki skutek, marketingowcy doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Choć z drugiej strony, gdy widzę Tuska w mediach, to pierwsza myśl która się we mnie pojawia, to ta, że widzę kłamcę. Mam nadzieję, że zdecydowana większość Polaków widzi podobnie, a na straszenie pisem ludzie już się nabrać nie dadzą.
Inne tematy w dziale Polityka