MJP MJP
680
BLOG

Zbrodnie oddziałów AK Łupaszki w Dubinkach

MJP MJP Kultura Obserwuj notkę 19
Polscy akowcy gwałcili dziewczęta, zakuwali bagnetami niemowlęta w kołyskach, rozstrzeliwali ciężarne kobiety z dziećmi na rękach. Zadźganie 2 czy 4-letniego dziecka nie stanowiło problemu dla honoru i godności żołnierza polskiego.

„Do jednego z domów w środku miasteczka wkroczyła partyzancka żandarmeria. Rozpoczęto rewizję, szukając przede wszystkim broni, którą – jak się spodziewano – mógł posiadać mieszkający tam strażnik leśny. Wkrótce dokonano egzekucji sześciu przebywających w tym domu osób. Oszczędzono przy tym polską gospodynię, prowadzącą tam zakład krawiecki. Jej zastrzelonymi lokatorami było młode małżeństwo Rinkevičiusów z dwójką dzieci, rocznym Pranukasem i dwuletnim Rimukasem. (…) Gospodynię domu partyzanci pobili za kwaterowanie Litwinów

Należy założyć, że partyzanci poszukiwali w domu Edvardasa Rinkevičiusa, aktywisty litewskiego i pracownika litewskiej administracji na służbie niemieckiej. Latem 1941 r. był on członkiem litewskiego oddziału powstańczego w Dubinkach. Pozostałe osoby, czyli żona, dwoje dzieci i szwagier, zostały zabite najprawdopodobniej jako członkowie jego rodziny. Nieznane są przyczyny zabójstwa leciwej młynarzowej Rozalii Szymiańcowej. Być może nie zginęłaby, gdyby nie mieszkała w tym czasie razem z Rinkevičiusami. Według świadka tych wydarzeń, ocalałego Stasysa Lisauskasa, partyzanci mieli działać wyjątkowo brutalnie, m.in. kłując żonę i dzieci Rinkevičiusa po wielokroć bagnetami

Rodzina Vaidukevičiusów składała się z gospodarza Jurgisa, jego żony Justiny oraz czwórki dzieci: Florijonasa, Vaclovasa, Zuzany i najmłodszej, kilkumiesięcznej córki, której nie nadano jeszcze imienia. Mieszkańców wyprowadzono przed dom i rozstrzelano, z wyjątkiem najmłodszego dziecka, zabitego w kołysce. Świadek, który trafił na miejsce zbrodni, zapamiętał następujący widok: „Ojciec trzyma krzyż w ręku, matka z modlitewnikiem, chłopczyk, dwunastoletni, dziewczynka, dziesięcioletnia, z różańcami. I w kołysce trzymiesięczne dziecko, zalane krwią”

Najtragiczniejszy pod względem liczby ofiar był najazd grupy kawalerzystów 5. Brygady AK na zagrodę Gylisów. Partyzanci wyprowadzili z domu żonę nieobecnego gospodarza Konstanciję Gylienė z sześciorgiem dzieci oraz mieszkającego z nimi dzierżawcę części ziemi Bolesława Strumiłłę (Balys Strumila). Ten ostatni próbował wstawiać się za gospodynią. Zapytany przez partyzantów: „Kto jesteś? Czy Polak, czy Litwin?”, odpowiedzieć miał wymijająco: „A kogo dla was trzeba?”. Partyzanci nie dociekali jednak dalej i zastrzelili Strumiłłę. Konstanciję Gylienė zastrzelono przy studni wraz z najmłodszą, kilkumiesięczną córką Genovaitė. Pozostałą piątkę dzieci zaprowadzono na rozstrzelanie do stodoły. Najstarsza z córek Gylisów, dziewiętnastoletnia Jadvyga, została tam przed śmiercią zgwałcona. Z egzekucji ocalała jedynie ranna w szyję pięcioletnia Teresė, którą partyzanci uznali najwyraźniej za martwą.

Nieopodal znajdowało się gospodarstwo kolejnego szaulisa, Alfonsasa Stašelisa, który także pełnił służbę w jednej z kolaboranckich formacji zbrojnych u boku Niemców. Pod nieobecność gospodarza polscy partyzanci rozstrzelali jego żonę Emiliję i kilkuletnią córkę Onutė.

Wśród dubińskich osadników wojskowych, na których odwet wzięła AK, była także mieszana, polsko-litewska rodzina Broniusa Gurskisa (Bronisława Górskiego). Jego żoną była miejscowa Polka Anna, z którą miał dwoje dzieci, Stanisławę (ur. 1927) i Witolda (ur. 1930) . Krótkotrwała nieobecność w domu owego tragicznego ranka uratowała życie Broniusowi i Stasi, którzy pomimo wczesnej pory szykowali się do wyjazdu na targ. Bronius wyszedł na łąkę po konia, a Stasia – przewiązać krowy. W tym czasie do ich domu zajechali kawalerzyści 5. Brygady AK. Annę Górską zastrzelili w sieni, a Witolda jeszcze w łóżku. Wkrótce natknęli się na łące także na Stasię, która przytomnie skłamała, że mieszka gdzie indziej, pokazując na widoczny niedaleko dom Antoniego Strumiłły (brata Bolesława Strumiłły, zastrzelonego wówczas u Gylisów) w Moraliszkach.

W dniu ataku partyzantów rodziny Kalėdów nie było w domu. Nocowała tam natomiast teściowa Leśnikowskiego Veronika Pipirienė (Litwinka) wraz z roczną wnuczką Haliną Leśnikowską (Elena Lesnikauskaitė). Podczas porannego najścia partyzantów (przypuszczalnie konnego patrolu) Veronika Pipirienė została zabita. Śpiąca wnuczka ocalała, przykryta w porę przez babkę łachmanami. Na odgłos strzałów dobiegających od strony dworu z Moraliszek wybiegła Ona Lesnikauskienė, zaniepokojona o los matki i córki. Nie napotkawszy partyzantów, dotarła do dworu, gdzie zastała zwłoki matki i swoje żyjące dziecko.

Wkrótce po odmaszerowaniu pododdziałów 5. Brygady AK na miejscu zbrodni pojawili się nieliczni ocaleli mieszkańcy, którzy wyszli z kryjówek, oraz ich sąsiedzi. (…) W grupie 27 osób zabitych w miasteczku Dubinki i pobliskiej osadzie wojskowej znalazło się ogółem 5 dorosłych mężczyzn, 9 dorosłych kobiet oraz 13 nieletnich. Łącznie kobiety i nieletni stanowili zatem 81 proc. zabitych.

W polskich publikacjach poruszających temat akcji 5. Brygady AK na Dubinki szeroko rozpowszechniony jest pogląd, że miała ona charakter ataku na ufortyfikowaną miejscowość, w czasie którego doszło do walki zbrojnej z miejscową policją litewską. Twierdzeniom tym towarzyszy niekiedy teza, że zabite osoby cywilne były przypadkowymi ofiarami wymiany ognia. Także w jednej z głównych publikacji litewskich pojawiła się sugestia, jakoby w Dubinkach śmierć poniosło czterech policjantów litewskich. Sądząc po podanej liczbie ofiar, przypuszczenie to opierało się najwyraźniej na wzmiance we wspomnieniach Wiktora Wiącka, który podał, że w trakcie akcji odwetowej 5. Brygady AK zabito ogółem czterech policjantów litewskich. Informacja ta odnosiła się jednak raczej do potyczki koło Giedrojć. Trzeba w tym miejscu jasno podkreślić, iż tezy o rzekomej walce zbrojnej w Dubinkach nie znajdują potwierdzenia w dostępnych relacjach świadków zajść. Niemal wszystkie ofiary zostały zabite przez partyzantów w domach lub w obrębie gospodarstw, rozrzuconych na znacznym obszarze. Punkt ochronny policji litewskiej w Dubinkach (nie był to typowy gminny posterunek policyjny, bo Dubinki nie były miejscowością gminną) mieścił się na wzgórzu zamkowym, znajdującym się nieopodal miasteczka. Po zlikwidowaniu go przez oddział AK 8 marca 1944 r. i spaleniu budynku nie odtworzono już w Dubinkach stałej załogi policyjnej. Nie ma również informacji, że zaatakowani w swoich domach mieszkańcy stawiali zbrojny opór.

Dwaj synowie Vinslovasa, dwudziestotrzyletni Ignas i szesnastoletni Alfonsas, uprzedzeni przez sąsiadkę o pojawieniu się polskich partyzantów, czym prędzej uciekli na koniach do najbliższego lasu. Prawdopodobnie obawiali się pobicia lub rekwizycji koni. W domu pozostał gospodarz Petras Vinslovas z żoną Salomėją i pięcioma córkami (w wieku od 5 do 20 lat): Liudviną, Zofiją, Oną, Leonorą i Eleną. Wszyscy oni zostali rostrzelani przez przybyłych partyzantów.

Kilometr dalej, oddzielona łagodnym wzgórzem, znajdowała się wieś (zaścianek) i folwark Reputany, należący do polskiej rodziny Ławińskich. W pobliżu folwarku mieszkała w swoim gospodarstwie przyjezdna litewska rodzina Dzimidasów. W domu znajdował się w tym czasie gospodarz Povilas z pięciorgiem dzieci; jego żona Ona przebywała w szpitalu w Malatach. W czasie najścia partyzantów gospodarz, czując się najwyraźniej najbardziej zagrożony, ukrył się pod kanapą, a dzieci przekonały partyzantów, że ojciec wyjechał odwiedzić matkę do szpitala. W tej sytuacji rozstrzelanych zostało czworo dzieci, w wieku od 2 do 16 lat: Benediktas, Antanas, Stepanija i Bronislava. Jedna z córek Dzimidasa zdołała wybiec z domu i uratowała życie, uciekając w pole.

Trimonis natychmiast po ujrzeniu partyzantów rzucił się do ucieczki razem z żoną i córką. Sam ukrył się w życie, a żona Bronė Trimonienė-Žvinytė z niespełna roczną córką Laimutė skierowały się do domu stróża szkolnego. Kawalerzyści schwytali je jednak, przyprowadzili do szkoły i tam zastrzelili.

Ojcu gospodarza, Kazysowi Rameice, ściągnięto z nóg buty. Następnie zebrano wszystkich w jednym miejscu, głośno oznajmiając, że będą rozstrzelani. Naprzeciwko zgromadzonych stanęło czterech partyzantów, którzy otworzyli ogień z pistoletów maszynowych. Zginęli rodzice gospodarza Kazys i Michalina (Mikalina) Rameikowie, ich córka Janina oraz ciężarna żona gospodarza Marianna (Marijona). W momencie egzekucji Marianna trzymała na rękach sześcioletnią córkę Aldonę Veronikę. Matka została śmiertelnie trafiona w głowę, córka zaś otrzymała dwa postrzały w klatkę piersiową. Wraz z resztą upadła na podłogę także druga siostra gospodarza, Elena Rameikaitė, która na swoje szczęście nie została nawet draśnięta. Pozostawiono ją omdlałą wśród zabitych, uznając za nieżywą.

Po przeciwnej stronie drogi partyzanci wtargnęli do gospodarstwa Ribokasów (Rybaków), gdzie zabili całą rodzinę, z wyjątkiem jednego mężczyzny zastrzelonego wcześniej u Rameików. Łącznie śmierć poniosło tego dnia pięciu członków rodziny: ojciec Tadas, jego dzieci: Antanas, Jonas i Ona oraz Stefa Ribokaitė.

Jeszcze w godzinach wieczornych 28 czerwca 1944 r. oddział AK wkroczył do wsi Graużynie, położonej ok. 4 km na zachód od Janiszek. Na miejscu partyzanci rozpoczęli rutynowe w tej sytuacji przeszukania domostw i kontrolę mieszkańców. W ich trakcie zabito dwóch mężczyzn, osiemnastolatka Justyna Józefiańca (Justinas Juozapėnas) i pięćdziesięciopięcioletniego Mateusza Życzkę (Matas Žička). Józefianiec nie odpowiedział na zadane mu po polsku pytanie. Odezwał się, po litewsku, dopiero na głośno powtórzone pytanie w języku litewskim. Najwyraźniej przesądziło to o jego losie, utwierdzając indagujących w przekonaniu, że mają do czynienia z Litwinem. Młodzieniec został wyprowadzony z domu i zastrzelony na pobliskim pastwisku. Tragizm sytuacji polegał na tym, że Justyn Józefianiec był niedosłyszący i nie usłyszał pierwszego zapytania. Tymczasem językiem domowym jego rodziny był polski, który dominował zresztą w całej wsi.

W jednym z sąsiednich gospodarstw partyzanci znaleźli konia, którego z miejsca zarekwirowali. (Był to jedyny chyba koń we wsi w tym czasie, bo pozostałe mieszkańcy przezornie ukryli w pobliskim lesie). Dla niezbyt zamożnego właściciela oznaczało to osobistą tragedię i podcięcie podstaw bytu materialnego, koń w ówczesnej sytuacji był bowiem podporą gospodarstwa, głównym narzędziem pracy na roli i środkiem transportu. W trakcie rekwizycji doszło do gwałtownej i – jak się okazało – niezbyt rozsądnej reakcji gospodarza: „Ostatniego mi konia, bandyci, zabieracie!”. Partyzanci w odpowiedzi pobili go na śmierć. W ten sposób stracił życie Mateusz Życzko ze wsi Graużynie

Prawdopodobnie główna grupa 4. Brygady AK (w tym kawaleria) rankiem 29 czerwca dotarła do niewielkiej osady Daczyszki, leżącej w centralnej części gm. Janiszki. W jednym z domów mieszkał tam najemny robotnik rolny Kazys Žverelė wraz z będącą w zaawansowanej ciąży małżonką Stefaniją. Widząc zbliżających się polskich partyzantów, Kazys kazał się swej żonie ukryć, ponieważ była Litwinką i w ogóle nie znała języka polskiego. Najwyraźniej obydwoje mieli świeżo w pamięci zabójstwa litewskich kobiet dokonane sześć dni wcześniej w sąsiednich Gorszwianach. Sam, jako urodzony w Wilnie Polak, nie czuł się najwidoczniej zagrożony. W trakcie przeszukiwania zabudowań przez partyzantów Stefanija wyszła jednak ze schowka, gdy zagrożono spaleniem budynku. Indagowana o powód ukrycia się, milczała, aby się nie zdradzić z nieznajomością języka polskiego. Po pewnym czasie oddział odmaszerował ze wsi, ale wkrótce jeden z jeźdźców powrócił, żądając, aby Kazys Žverelė udał się z nim i pokazał drogę. W rzeczywistości został on jednak zabity strzałem w głowę niedaleko za wsią. Dwa miesiące później Stefanija urodziła syna, któremu dała imię po zabitym ojcu.

Jeden z partyzantów 2. kompanii 23. Brygady AK opisał też incydent, do którego doszło prawdopodobnie tego samego dnia. Na żądanie partyzantów litewska gospodyni zmuszona została do ugotowania rosołu ze swojej kury. Złośliwie jednak ugotowała kurę bez uprzedniego jej oskubania i oprawienia. W rewanżu została przez partyzanta zmuszona do jej zjedzenia w całości i dodatkowo ukarana konfiskatą trzody, drobiu i zapasów żywności.”

Wszystkie fragmenty pochodzą z wydanej przez IPN monografii Pawła Rokickiego „Glinciszki i Dubinki - Zbrodnie wojenne na Wileńszczyźnie w Połowie 1944 Roku i ich konsekwencje we współczesnych Relacjach Polsko-litewskich”
Całość dostępna tutaj: https://przystanekhistoria.pl/download/166/144733/GLINCISZKI20calosc2002022015.pdf

MJP
O mnie MJP

Nazywam się Michał Piekut, jestem katolikiem, rygorystą moralnym i uniwersalistą, dodatkowo popieram wolny rynek. Mam też stronę o nazwie Uniwersalizm Indywidualistyczny. https://www.facebook.com https://uniwersalizmindywidualistyczny.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Kultura