MJP MJP
258
BLOG

Piłsudski i sanacja.

MJP MJP Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Piłsudski i sanacja.

Mało kto dziś pamięta, że nieznani sprawcy to nie wymysł PRL-u, lecz twórcza adaptacja sanacyjnych praktyk."Po mordzie" zebrali : Dołęga-Mostowicz(to była zła inwestycja senatorów- w Karierze Nikodema Dyzmy wziął "krwawy" odwet na całym obozie), Malczewski, Dobrzański („Hubal”), Spasiński, Kownacki, Nowaczyński, Zdziechowski, Dąbski, itd. 2 listopada na wiec stronnictwa narodowego w Trzemeszenie, gdzie pojawiło się prawie 2 tysiące osób, napadli (z nożami, rewolwerami i bagnetami) członkowie młodzieżowej piłsudczykowskiej paramilitarnej organizacji „związek strzelecki”. Stojąca obok policja tylko się temu przyglądała. Gdy jeden z funkcjonariuszy zatrzymał jednego z tych bandytów, to natychmiast go zrugano, a bandytę przeproszono i puszczono wolno. Ciągła inwigilacja Sikorskiego, przeniesienie w stan spoczynku Hallera. Oficerowie popierający legalną władzę byli w większości traktowani jak druga kategoria.

Sprawa profesora Cywińskiego z Uniwersytetu Stefana Batorego, który nazwał Piłsudskiego kabotynem. (kabotyn- człowiek, który lubi posługiwać się tanimi efektami w celu wzbudzenia zainteresowania). Cywiński został ciężko pobity przez umundurowanych oficerów, za obrazę czci marszałka, na oczach żony i nastoletniej córki. Oficerowie udali się potem do redakcji Dziennika (w którym opublikowana była wypowiedź Cywińskiego o Piłsudskim), która została w tym czasie zdemolowana, pobito też znajdujących się tam Zwierzyńskiego i Fedorowicza, pracownicę redakcji Zofię Kownacką, dozorczynię oraz studenta, który przebywał w redakcji jako petent, a także ponownie Cywińskiego, który zjawił się w redakcji z zamiarem złożenia do druku artykułu o pobiciu. Sprawą natychmiast zajęła się policja osadzając w areszcie Cywińskiego, Zwierzyńskiego i Fedorowicza. Pod zarzutem znieważenia narodu polskiego sąd skazał Cywińskiego na najwyższą możliwą karę - 3 lata więzienia. Oficerowie/bandyci pozostali bezkarni.

Po zamachu majowym, w wyniku którego Piłsudski zdobył wymarzoną władzę, a jego ludzie wymarzone synekury, aresztowano (bez sądu, a nawet postawienia zarzutów) lojalnych wobec legalnego rządu generałów: B. Jaźwińskiego, J. Malczewskiego, T. Rozwadowskiego i W. Zagórskiego, których osadzono w więzieniu wileńskim. Jaźwiński załamał się i nie odzyskał równowagi psychicznej do końca swoich dni. Zagórski „zniknął”, a Rozwadowski umarł w podejrzanych okolicznościach. Dość powszechnie uważa się że zostali zamordowani z rozkazu Piłsudskiego. W wyniku walk zginęło 379 osób, a około 1000 osób zostało rannych. Ale taka ofiara, to nic kiedy chodzi o Polskę (czytaj: własną kabzę).

818 ludzi zabito podczas brutalnego tłumienia przez policję protestów społecznych w latach 1932-1937. Tysiące osób było aresztowanych i skazanych. Czarny czwartek we Lwowie, czy Wielki Strajk Chłopski, o tym się nie uczy w szkołach. Gdyby coś podobnego zrobili zaborcy? Liczba wykonanych w Rosji wyroków śmierci w okresie od dekabrystów do rewolucji 1905r. ledwie przekracza setkę. Opacznie rozumiemy też słowo zsyłka, zawsze utożsamiając je z mrozem, podczas gdy najczęściej w karze tej najdotkliwsza była nuda panująca w jakimś prowincjonalnej mieścinie, często zresztą nie mniejszej od naszych miast gubernialnych. Z kolei paroletni pobyt na Syberii dla wielu Polaków kończył się pozostaniem w strukturach lokalnej – carskiej wszak – administracji lub intratną karierą biznesową.

Tata tasiemka gangster kryty przez swoich kolegów z sanacji, zajmujący się wymuszeniami i podobno nawet dokonujący gwałtów, na oczach rodziny ofiary, za niepłacenie haraczu. Skazany na kilka lat więżenia, ale ułaskawiony przez prezydenta RP Mościckiego.

„Sprawa Czechowicza”- defraudacja 8 milionów złotych przez ministra skarbu, Gabriela Czechowicza na rzecz wsparcia dla kampanii wyborczej piłsudczykowskiego Bezpartyjnego Bloku Wspierania Reform. Herman Lieberman, który zgłosił wniosek o postawienie ministra skarbu Gabriela Czechowicza przed Trybunałem Stanu za finansowanie akcji wyborczej BBWR został 9 września 1930 aresztowany i bestialsko pobity, a następnie wraz z grupą posłów opozycyjnych osadzony w twierdzy w Brześciu i skazany w tzw. procesie brzeskim. Upodlenie i zamordowanie Korfantego.

W Berezie lądowało się BEZ WYROKU SĄDOWEGO - na podstawie decyzji administracyjnej- wystarczył podpis wojewody. A tak się narzeka na „carskie samodzierżawie”.

Witosa (jak również jego współwięźniów, innych przeciwników sanacji) bito i upokarzano – nakazano mu m.in. ręczne czyszczenie latryn i opróżnianie wiader na odchody.

Bereza stwarzała dualizm wymiaru sprawiedliwości. Złodziej, bandyta, morderca tylko dlatego, że był złapany na gorącym uczynku, że miano pewność jego winy, stawiany był przed sądem, szedł do więzienia , z którego miał prawo wnosić skargę, miał nadzór prokuratorski nad sobą. W Berezie nikt nie wiedział za co siedzi, jak długo jeszcze będzie siedział. Mógł tam trafić każdy kto był niewygodny w danym momencie. (np. Mackiewicz - tylko za krytykę rządu) Nadzór sprawował jedynie inspektor policji.

O Berezie Kartuskiej sporo napisał Cat-Mackiewicz – pensjonariusz owej instytucji:

„Coś o torturach psychicznych i moralnych:
Główna tortura polegała na odmawianiu człowiekowi prawa oddania stolca. Tylko raz jeden w dzień o godz. 4 min 15 rano ustawiano więźniów w wychodku i komenderowano raz, dwa, trzy, trzy i pół, cztery. W ciągu półtorej sekundy miało być wszystko skończone.
Z niewypróżnionymi brzuchami kazano przez siedem godzin ludziom robić „gimnastykę” tj. stosowano straszną torturę, kazano w pozycji głębokiego przysiadu z rękami do góry pozostawać siedem godzin bez przerwy i w ten sposób chodzić, biegać, schodzić ze schodów.
Świat słyszał o torturze głodu, młody człowiek po wyjściu z więzienia mówił do ukochanej „głodzono mnie”. Podczas gdy ta tortura o wiele fizycznie dotkliwsza nie nadawała się do heroicznego powiastowania.”

W Brześciu strażnikami byli żandarmi wojskowi i oficerowie WP. Wywołało to złe wrażenie w wojsku. W Berezie byli już tylko policjanci. Protestował przeciwko temu, bezskutecznie, komendant główny policji gen. Kordian Zamorski. Uważał, że służba w Berezie deprawuje młodych policjantów.

W nocy przeprowadzano rewizje. Jak zeznał Stefan Niezgoda, policjant skierowany do służby w Berezie: "Przed zarządzeniem rewizji wszyscy więźniowie musieli się rozebrać do naga i przejść przez korytarz biegiem do jednej z sal. Przejście to było dla uwięzionych katuszą, gdyż gonili oni wśród kurzu, a stojący na korytarzu policjanci bili ich pałkami".

Do prac należało czyszczenie ustępów dokonywane małą szmatką, a więc w praktyce gołymi rękami. Przed posiłkiem nie pozwalano umyć rąk ubrudzonych kałem. Gdy jeden z więźniów zwrócił się z taką prośbą, usłyszał: "Ty kurwo inteligencka, możesz obiad z gównem jeść".

Za najbardziej uciążliwą pracę uznawano pompowanie wody, które odbywało się przy użyciu kieratu. Orczyki były tak przymocowane, że więźniowie musieli pracować w głębokim pochyleniu. Kazano wykonywać również prace całkowicie bezsensowne jak kopanie i zasypywanie rowów, przenoszenie ciężkich kamieni z miejsca na miejsce.

Więźniowie musieli poruszać się biegiem. Nie wolno im było ze sobą rozmawiać. Policjanci zwracali się do nich per „skurwysynu”, „kurwa mać”, „świńskie ścierwo”. Nie wolno było podobnie jak w Brześciu palić.

Stefan Łochtin, działacz Stronnictwa Narodowego przebywający w Berezie od lutego do marca 1938 r., zeznał przed komisją Winiarskiego, że gimnastyka była jednym z największych udręczeń zarówno ze względu na długotrwałość (siedem godzin dla tych, których nie kierowano do pracy i brak przerw), jak i prowadzenie jej „systemem karnych ćwiczeń wojskowych, stosując ciągle komendy »padnij «, »czołgaj się «, urządzając całe godziny biegów itd. Widać było, że celem tych ćwiczeń było osiągnięcie największego zmęczenia więźnia. Dla przykładu podaję, że jeden z komendantów, młody policjant Idzikowski, specjalnie dokuczał aresztowanym ciągłym ćwiczeniem przysiadów na cztery tempa (przy jednoczesnym trzymaniu rąk w bok). Trwało to bardzo długo (do 200 przysiadów w jednej turze). Lubił również zatrzymywać całą grupę w pozycji »półprzysiad z wyrzutem rąk w bok «, po czym przez kilkanaście minut chodził wzdłuż kolumny ćwiczebnej i sprawdzał postawę każdego... Do gatunku równie męczących ćwiczeń należał marsz »kaczym chodem « (w półprzysiadzie, ręce wyrzucone w górę). Pewnego dnia tenże sam Idzikowski prowadził kolumnę ćwiczebną ( »kaczym chodem - równy krok - równanie i krycie w czwórkach «) dwa razy dookoła bloku koszarowego, na ogólnej przestrzeni ok. 500 m.Spośród »ćwiczących « wybierano specjalną grupę, tzw. ironicznie »podchorążówkę «. Kierowano do niej opornych (tj. tych, których policjanci uznali za opornych) i nowo przybyłych. Grupa ta ćwiczyła albo na sali służącej w lecie za pracownię betoniarską (każde poruszenie tam podnosiło z podłogi tumany betonowego kurzu leżącego grubą warstwą do 5 cm i powodowało duże trudności w oddychaniu) lub za rogiem bloku mieszkalnego, w miejscu, gdzie z ustępów wypływała uryna ludzka, rozlewając się w wielkie kałuże. W dniach odwilży ćwiczono tu z dużym upodobaniem ćwiczenia czołgania się. Ponieważ większość aresztowanych nosiła własne ubrania, ulegały one całkowitemu zniszczeniu, ohydnie śmierdziały, powodując wzrost uczucia obrzydliwości. W betoniarni ćwiczono zaś przeważnie »padnij «, a następnie biegi w tumanach pyłu. Policjanci kierowali tym ćwiczeniem, wydając komendy zza okna z podwórza”.

„Początkowo niedziela była dniem wolnym od pracy w czasie którego odbywały się nabożeństwa, więźniowie mogli rozmawiać półgłosem, większość dnia przesiadywali na pryczy. Później zrezygnowano z odprawiania nabożeństw, a całą niedziele więźniowie musieli stać na baczność przy swojej pryczy z twarzą skierowaną ku ścianie.” - W. Śleszyński, Obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej, Białystok 2003, s. 38-39.

Józef Mackiewicz pisał: „Pan zna rosyjską literaturę, prawda? A wie pan, kiedy Gogol pisał swego „Rewizora”? Za czyjego panowania? Za panowania cara Mikołaja I. Żandarmem Europy nazywano tego cara. I oto ten żandarm pozwala, żeby wystawić sztukę, w której wszyscy: i urzędnicy, i cały system łącznie z żandarmami wykpiony był do nitki. Klasyczna literatura rosyjska – to tenże Gogol, Tołstoj, Dostojewski, Turgieniew, Czechow, Szczedrin… wszystko duch sprzeciwu, niezadowolenia, szukania prawdy, rozcinania włosa, ducha wątpliwości ludzkiej”.” W „wolnej rzeczpospolitej” za obrazę czci marszałka było 5 lat więzienia, pobicie przez nieznanych sprawców, cenzura i niszczenie redakcji gazet.

Żeby ożenić się z zamężną Marią Juszkiewiczową, Piłsudski przeszedł na Luteranizm, a po kilku latach zostawił ją dla młodszej Aleksandry Szczerbińskiej, którą najprawdopodobniej zdradzał z Eugenią Lewicką, którą znaleziono martwą, po tym gdy w prasie zrobiło się głośno o romansie.

Zabawne, że idolami narodowo katolickich środowisk są heretyk i cudzołożnik Piłsudski, oraz agnostyk i dziwkarz Dmowski.

Ten „Wielki wskrzesiciel narodu Polskiego”, „wielki wychowawca narodu”, „największy Polak w historii”, „ojciec narodu”, „symbol Polski”, „żywy symbol sumienia narodu”, „wzorzec i najlepszy syn”, to była zdegenerowana gnida i dno moralne. Epitety które rzucał na swoich przeciwników, jak najbardziej pasują do niego i jego plugawych ludzi.

Nepotyzm, kolesiostwo i wazeliniarstwo wśród ludzi Piłsudskiego całkowicie dorównywało (a może nawet przewyższało) PRL-owskiej sitwie. Zmowa cementowa, rozkradziona pożyczka francuska, „budowa Poczty Głównej w Gdyni”, łamanie konstytucji, ograniczenie wolności słowa, bezprawne uwięzienia, mordy polityczne, ładne mundury i gęby pełne frazesów. Tak waszym zdaniem należy postępować z Polakami, to jest ten patriotyzm? Ale przynajmniej była niepodległość, co nie.

MJP
O mnie MJP

Nazywam się Michał Piekut, jestem katolikiem, rygorystą moralnym i uniwersalistą, dodatkowo popieram wolny rynek. Mam też stronę o nazwie Uniwersalizm Indywidualistyczny. https://www.facebook.com https://uniwersalizmindywidualistyczny.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura