MJP MJP
374
BLOG

Pięciu dobrych cesarzy i Dyktatura Idealistów.

MJP MJP Polityka Obserwuj notkę 1

 Pięciu dobrych cesarzy i Dyktatura Idealistów.       

Nerwa -  prowadził mało wystawny tryb życia i „był bardzo dobrym człowiekiem”. Wprowadził precedens, który przez kilka następnych pokoleń stal się regułą - wybrał najgodniejszego na swego następcę.

Trajan – Jako jedyny obdarzony tytułem Optimus princeps, "Najlepszy Cesarz" - panuje raczej zgodna opinia, że nie bezpodstawnie.

Hadrian  - „był wybitnie inteligentnym człowiekiem”, wprowadził szereg humanitarnych reform prawnych i podatkowych. Min: ograniczenie samowoli właścicieli nad niewolnikami i rodziców nad dziećmi, rozróżnianie przestępstw popełnionych umyślnie oraz nieumyślnie, zakazane zostało zmuszanie niewolników do walki na arenie czy stręczenie niewolnic do nierządu.

Antoninus Pius - Jak napisał o nim profesor Krawczuk "Przez dwadzieścia kilka lat panował w Imperium człowiek przyzwoity, kulturalny, rzetelny; na pewno nie był genialny, ale - co niekiedy najważniejsze - po prostu rozsądny".

Marek Aureliusz -  „Król-filozof”, „spełnieniem marzeń Platona.” Stoik i autor sławnych „Rozmyślań”. Czasy, w których żył, pełne były wojen i klęsk żywiołowych, ale potrafił sobie z nimi radzić. Prowadził skromne, spokojne życie, zgodne z surowymi zasadami stoickimi. Miał głębokie poczucie obowiązku.

Każdy z tych cesarzy był wybitny choć każdy pod innym względem; przy Nerwie wytchnięto po panowaniu Domicjana, Trajan był wielkim zdobywcą, Hadrian znakomitym administratorem, Aureliusz Filozof-najmądrzejszym z cesarzy. Okres ich panowania nazywany jest złotym wiekiem cesarstwa Rzymskiego, a skończył się on, gdy ostatni z nich postanowił swoim następcą ustanowić nie najbardziej nadającą się do rządzenia osobę jaką był w stanie znaleźć, lecz swojego syna (to uwaga szczególnie do zwolenników monarchii dziedzicznej).

Przykład pięciu dobrych cesarzy pokazuje, że:

-Twierdzenie  Lorda Actona „Power tends to corrupt, absolute power corrupts absolutely.”, nie jest prawdziwe, przy czym corrupt jest tłumaczone  zazwyczaj jako korumpuje, ale też jako deprawuje.

-Ustrój niedemokratyczny nie implikuje że będzie to ustrój zdeprawowany.           

-Twierdzenie, propagowane min, przez Ziemkiewicza, że: nawet jeśli przy „dyktaturze” wybitna jednostka będzie w stanie więcej osiągnąć, to zawsze zostawi po sobie miernoty, więc jedynym wyjściem jest ustrój republikański  – jest nieprawdziwe.

- Merytoryczna sukcesja władzy jest nie tylko możliwa, ale została już zaaplikowana w przeszłości z powodzeniem.

Wszyscy cesarze rzymscy, którzy obejmowali tron przed ukończeniem 30 roku życia popadali w szaleństwo, tak jak Kaligula, czy Neron. Wszyscy z pięciu dobrych cesarzy służyli przedtem przez wiele lat na różnych wysokich stanowiskach, co pozawala zastanowić się nad wprowadzeniem prawnych wymagań dla następców osoby na najwyższym stanowisku w państwie czy niektórych organizacjach jak: kryterium wieku, czy wymagany staż/doświadczenie.

W rządzeniu chodzi o to by rządzić dobrze, sprawiedliwie, efektywnie. Władza nie powinna być rozumiana jako przywilej, lecz jako służba. I jeśli tak ją ktoś rozumie, to nie może walczyć o jakieś „prawo do rządzenia” danym krajem, tylko o usunięcie niesprawiedliwego i nieudolnego władcy i zastąpienie go sprawiedliwym i kompetentnym. Walczyć o „swoje prawowite prawo” do czego? Do służenia (władzy)? Czy to nie implikuje rozumienia władzy jako przywileju, lub własności? To że czyjś przodek 7 pokoleń temu był jakimś królem, albo że ktoś wyszedł z portek akurat tego faceta, a nie innego, nie dowodzi, że będzie on najlepszym kandydatem do rządzenia. Także to, że ktoś potrafi przekonać przeciętnego odbiorcę, że proszek A pierze lepiej od proszku B, a kandydat A jest lepszy od kandydata B, nie znaczy to on jako kandydat A, będzie najlepszym kandydatem do rządzenia, ani że będzie choćby przeciętnym.

Jeśli do władzy dojdzie człowiek porządny i mądry (na głupców i nikczemników te słowa i tak nie wpłyną), to powinien sam wyszukać, lub zlecić wyszukanie jak najlepszych kandydatów na następcę, a następnie sprawdzać i edukować ich, a ten który okaże się najlepszy, jeszcze za życia władcy powinien zostać wskazany jako następca i mianowany współrządcą  i z czasem powinien przejmować coraz więcej funkcji, aby gdy obecny umrze, gładko przejąć resztę z nich. Można to nazwać Zasadą wskazania .

Nie musi to być koniecznie jednowładztwo, może to być też rada/junta, z tym że lepiej nie używać słowa junta, bo przylgnęło do tego słowa wiele złych skojarzeń na całym świecie, a w Polsce jest takie hasło pisane na murach z czasów stanu wojennego „Junta juje”, przy czym w słowie Junta J czyta się jako H. Jeśli do władzy dojdzie jeden człowiek, prawdopodobnie ustanowi jednowładztwo, jeśli grupa ludzi, prawdopodobnie ustanowią wspólnie „radę państwa”. Możliwe jest też współistnienie obu instytucji i różne rozłożenie między nimi funkcji i obowiązków. System docelowy/proponowany nie musi być jeden tylko właściwy, jeśli jest możliwa pewna elastyczność, tym lepiej.

Człowiek nie powinien rządzić dla „ludu”, dla „kraju”, czy dla „narodu”. Dla jednego „ludu” może uciskać inne „ludy”, dla swojego kraju może pustoszyć inne kraje, dla swojego „narodu” może nękać tych spoza jego „narodu”. Człowiek powinien rządzić dla idei i to nie byle jakiej, lecz dla idei sprawiedliwości.

W demokracji  zazwyczaj  kadencja jest 4-letnia i w założeniu, wyborcy (kierując się własnym interesem) powinni odwołać rządzących jeśli się nie sprawdzili przez te 4 lata. Tylko że: 

-Następni zazwyczaj też się nie sprawdzają.

-Przez jedną kadencję można się nakraść na całe życie, a wyborcy odwołają skorumpowany rząd dopiero po 4 latach.

-Interesy wszystkich wyborców nie są tożsame i demokratyczne instytucje pozwalają grabić, ograniczać i dyskryminować jednych przez drugich, o ile jedni z nich uzyskają większość w wyborach.

- Partia „zaciskania pasa” zawsze przegra z partią „świętych mikołaj”, chyba że już dojdzie do katastrofy państwa.

-Techniki manipulowania masami są niezwykle rozwinięte, co w połączeniu ze stopniem ignorancji przeciętnego wyborcy, oraz stopniem skomplikowania  tego wszystkiego czym rząd się zajmuje   sprawia że możność ocenienia kompetencji danych rządów przez zwykłego wyborcę, jest znacznie ograniczona.

-Jak rządzący zaciskają pasa i ograniczają wydatki, to z owoców tego cieszą się i zbierają pochwały najczęściej dopiero ich następcy, którymi są zazwyczaj ich polityczni przeciwnicy.

-Jeśli partia rządząca rozdaje pieniądze na prawo i lewo, zadłużając przy tym państwo, to zazwyczaj z problemem zadłużenia i negatywnymi skutkami zmagać się będą głównie ich następcy.

I tak można wymieniać, aż się napisze kilka książek (co parę osób już zrobiło).

Zwolennicy dziedziczenia władzy z ojca na syna wskazują jako wielką zaletę monarchii dziedzicznej to, że monarcha będzie dbał o kraj, bo w przyszłości przekaże go swojemu  synowi.  Jeśli władca dba o kraj tylko dlatego, że ma go zostawić synowi, to ta zasada może działać nawet przy bezideowym oportuniście, ale patrząc na historię, to równie dobrze może dbać o swoje chucie, a jak już to "dbanie to co zostawi swojemu synowi" może władca różnie rozumieć i nie musi to być tożsame z dobrem kraju (patrz Czyngis Chan, który zostawił swoim synom najrozleglejsze imperium na świecie, ale przy okazji wymordował kilkadziesiąt milionów osób i zamienił na przykład bogate, prosperujące tereny środkowej Azji w pustynię, którą pozostaje do dzisiaj).

Zarzutem podnoszonym przeciwko wskazywaniu przez władcę swojego następcy, jest to że najczęściej, jeśli nie zawsze, będzie to jego syn, lecz czy ideowy człowiek, który swoje życie poświęcił dla idei, dla czynienia dobra, wiedzący że władza to nie przywilej lecz służba i to ciężka służba, czy na pewno przekaże ją swojemu synowi, jeśli ten do tego się nie nadaje, potencjalnie niszcząc owoce pracy całego swojego życia i być może szczęście swojego syna, czy może wybierze kogoś najbardziej kompetentnego do tej służby i da realizować się swojemu synowi w tym w czym będzie się czuć najlepiej, na przykład w malarstwie, albo aktorstwie, albo w czymkolwiek innym?

Nie chodzi mi o to, żeby wprowadzić taki ustrój, który gdy wpadnie w ręce złych ludzi, dzięki swojej słabości , pozwoli zminimalizować straty. Jak dojdą do władzy to sobie poradzą i żadne demokratyczne, lub systemowe samoograniczenia władzy im nie przeszkodzą. Chodzi mi o system który pozwoli zmaksymalizować możliwości i wysiłki dobrych ludzi, a potem tej władzy nie odda, chodzi mi o Dyktaturę Idealistów.

 


MJP
O mnie MJP

Nazywam się Michał Piekut, jestem katolikiem, rygorystą moralnym i uniwersalistą, dodatkowo popieram wolny rynek. Mam też stronę o nazwie Uniwersalizm Indywidualistyczny. https://www.facebook.com https://uniwersalizmindywidualistyczny.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka