W dniu 20 października 2011 r. na czołówkach mediów pojawiła się informacja o triumfie libijskich powstańców, którzy dopadli Kaddafiego. Z nieśmiałością właściwą politycznie poprawnym mediom informowano, że Kaddafii nie przeżył z powodu odniesionych ran. W końcu światło dzienne ujrzały filmy dowodzące zamordowania Kaddafiego przez tłum.
Na wszelki wypadek nie zarządzono sekcji zwłok ofiary. „Przypadkowo” w tym samym czasie syn KaddafiegoMutasim został pojmany żywy, ale natychmiast stracił życie w okolicznościach podobnych do śmierci ojca.
Morderstwo wywołało reakcje międzynarodowe. Nawet nierychliwe ONZ opowiedziało się za dochodzeniem.
Nieoczekiwanie okoliczności śmierci Kaddafiego ujawnił Putin. Opierając się na danych wywiadowczych poinformował, że kolumna z libijskim przywódcą została zlokalizowana i zaatakowana przez bezzałogowe samoloty amerykańskie, po czym amerykańskie siły specjalne ściągnęły tłuszcze „bojowników”, które dobiły Kaddafiego. Putin podkreślił, że odbyło się to bez dochodzenia i wyroku sądu.
Wątek udziału w zabójstwie Kaddafiego amerykańskich służb specjalnych wskazuje, że tajemnica śmierci libijskiego przywódcy może kryć się w interesach establiszmentu Stanów Zjednoczonych. Jakich interesach?
Jeszcze przed eskalacją rewolty w Libii prasa informowała o wartym ok. 82 mld dolarów majątku Kaddafiego, który był ulokowany m.in. na kontach w bankach na całym świecie.
Dzisiaj okazuje, że majątek jest warty nawet 200 mld dolarów, a informacje o umiejscowieniu aktywów są niepełne. Prawdziwy pech, najważniejsi świadkowie milczą jak nomen omen w grobie. Windykacja potrwa latami. Środki w najlepszym przypadku przeleżą na jakimś nieoprocentowanym (lub niskooprocentowanym) rachunku technicznym. A nawet tylko kilka „zapomnianych” miliardów, o które nikt się nie upomni w jakimś banku inwestycyjnym piechotą nie chodzi...
Komentarze