Nie minął nawet tydzień, a nowy prezydent Stanów Zjednoczonych zdążył już kompletnie zmienić lub odwołać część decyzji swojego poprzednika.
Najgłośniejsza była czwartkowa decyzja Obamy o zamknięciu w ciągu roku więzienia na Guanatanamo, która spotkała się z życzliwym przyjęciem dyplomatów i obrońców praw człowieka na całym świecie. Dla poprzedniej administracji Guantanamo było niezbędnym elementem walki z terroryzmem. Obama postanowił zakończyć jego funkcjonowanie, bo w jego przekonaniu, jak i w przekonaniu wielu innych osób w kraju i za granicą, było sprzeczne z podstawowymi amerykańskimi wartościami i uderzało w wizerunek Ameryki.
Następnego dnia nowy prezydent wznowił dofinansowywanie ONZ-wskich agend informujących o aborcji za granicą. Przepływ pieniędzy przez wiele lat blokowany był przez poprzednią głowę państwa. Poparł także prawo kobiet do przerywania ciąży.
Dziś natomiast Obama rozpoczął zmiany w polityce klimatycznej Stanów Zjednoczonych. W przeciwieństwie do swoich poprzedników obecna administracja zezwoliła stanom na ustanawianie własnych limitów stężenia dwutlenku węgla w powietrzu. Ale Obama przede wszystkim planuje podjąć działania na szczeblu federalnym: do marca Departament Transportu ma opracować normy zużycia paliwa, które obowiązywać będą w latach 2011-2015. W przeciwieństwie do George'a W. Busha nowy prezydent zamierza podporządkować się ustaleniom protokołu z Kioto.
KOMENTARZ
Niezależnie od tego jak bardzo Barack Obama krytykowany był za swoje hasło wyborcze zmiana faktem jest, że jego prezydentura jest realną zmianą w stosunku do kadencji George 'a W. Busha. Politykowi z Illinois zarzucano, że jego slogan wyborczy jest tylko chwytem marketingowym, który bazuje na nastrojach wyborców. Choć trudno jest zaprzeczyć tezie, że sztab Obamy idealnie wstrzelił się w stan emocjonalny społeczeństwa, to trudno zanegować to, że pierwsze decyzje nowego gabinetu świadczą o diametralnej zmianie polityki amerykańskiej w wielu dziedzinach. Pozostaje jedynie pytanie na jak długo nowej administracji starczy pary, by wprowadzać zmiany. Czy będą to reformy czy tylko lifting obliczony na zyskanie społecznego poparcia.
Ewa Dryjańska