W mediach wszelakich już słyszymy kalkę tego co jak mantrę powtarzane było po śmierci ś.p. Andrzeja Leppera. Ostatni „wyciek” prokuratury do rmf.fm obnaża prawdę:
Jak podaje RMF FM, Petelicki nie zostawił listu pożegnalnego. Mimo to prokuratorzy nie mają wątpliwości, że były dowódca GROM-u popełnił samobójstwo. Ciało Petelickiego oraz broń były ułożone w ten sposób, że wykluczają udział osób trzecich. Ponadto pistolet przed strzałem został włożony do ust.
Wszystko pięknie i jasno wyjaśnione i to raptem 2 dni po zdarzeniu.
A ja się zapytam:
jeśli to było zabójstwo zlecone to ten kto to zrobił musiał być profesjonalistą tak?
-
To jakie ślady pozostawia profesjonalny zabójca?
-
Odciski palców?
-
Swoje zdjęcie?
-
Dzwoni sam na prokuraturę i zgłasza zaistniałą sytuację?
Oczywiście że mogło by to być samobójstwo, tylko czemu nie zostawił żadnego listu? Czemu tak samo jak u ś.p. Leppera nie było żadnych przesłanek? Były umówione terminy, były umowy do podpisania, a co robi Pan Petelicki? Idzie do garażu na osiedlu „specjalnie” ustawia się w miejscu gdzie oczywiście kamery nie sięgają i wyjmuje broń i popełnia samobójstwo.
A państwo znów zda egzamin. Pochowa kolejnego generała i sprawę zamknie. I tak to nasze państwo cały czas zdaje kolejne egzaminy.
Inne tematy w dziale Polityka