Wolność stała się hasłem tak wyświechtanym, tak nadużywanym i manipulowanym że muszę ja autorytarnie ją zdefiniować.
Wolność jest sprawą indywidualną. Toteż mamienie drugiego człowieka obietnicą wolności i walki o nią jest oszustwem. Każdy musi sam osobiście o swoją wolność walczyć, ma też prawo z niej zrezygnować i poddać się jakiemuś przymusowi. Odebranie sobie wolności wielokrotnie przynosi pozytywne efekty. Oprócz starej zasady "nic nie muszę, nic nie mam zakazane" można wyznaczyć sobie jakieś powinności i coś w sobie rozwijać albo chociaż mieć za co żreć. I nie musieć zostać złodziejem. Bo złodziejstwo to jakby nie patrzeć odbieranie komuś efektów poświęcenia jego wolności.
Jesteś wolny, zatem bierzesz sobie w posiadanie wolne terytorium; i masz prawo go bronić. Ci co chcą Ci go odebrać to złodzieje.
Zorganizowana wspólnota będzie próbowała podporządkować sobie tego wspomnianego indywidualistę. Łatwo go będzie ujarzmić siłą, ale to za mało. Trzeba mu stworzyć pozory wolności. Manipulacją przekonać żeby uznał że to świadomy wybór. Wspólnota w miarę powiększanie tworzy coraz bardziej absurdalne definicje i zakresy wolności, po to tylko by pozyskać kolejne osoby.
Na koniec. Nic w tym złego że ta grupa chce przerabiać ludzi na swoją modłę. Takie są realia. Tworzone są misje cywilizacyjne których w pojedynkę wolna osoba nie wykona. Wolność jest zatem przeszkodą w rozwoju.
Człowiek jednakże musi o swoją wolność zabiegać, po to nawet by przeciwstawić się niebezpiecznym skutkom wszechobecnej tyranii. A ta tyrania nie zapewni ci wolności, nawet jeśli zmyślnymi chwytami chce przekonać; niesie ona tylko nie-wolność, która nie jest dobra ani zła, jest po prostu czymś innym.
