Wyniki wyborów samorządowych, szczególnie zaś tych do sejmików, są teraz ogólnie dostępne. Na ich podstawie można twierdzić, że jednak zdarzyło się coś, co budzi niepokój, a wszystkie dotychczasowe wyjaśnienia, mające potwierdzać rzetelność wyborów są niezbyt trafne. Zresztą sama PKW, w nowym „odmłodzonym” składzie, widzi potrzebę powtórnego sprawdzenia głosów nieważnych. Tutaj jednak powstaje problem, bowiem PKW nie ma odpowiednich uprawnień do dokonania takiej operacji, najzwyczajniej nie ma zapisu w ustawie, który pozwoliłby na kontrolę kart do głosowania, zmagazynowanych w siedzibach samorządów, po formalnym zakończeniu wyborów.
Zresztą wszędzie tam, gdzie rozpatrzono wszystkie protesty i zakończono ewentualne inne postępowania, karty mogą w majestacie prawa zostać zniszczone. Pozostaną tylko protokoły. Podobno Sejm miał się zająć tymi sprawami w trybie pilnym, ale czas upływa i nic się nie dzieje. Przypomina mi to sytuację znajomego, któremu w styczniu wyznaczono jakieś badania analityczne na cito w… lipcu. Cóż, dobre niby chęci PKW mogą zostać narażone na szwank.
Sprawdzenie kart do głosowania z głosami nieważnymi, zależnie od wyników, może mieć wpływ na rezultat wyborów. Gdyby bowiem część z nich okazała się jednak ważna, wtedy w oczywisty sposób „odzyskane” głosy musiałyby zostać dopisane odpowiednim komitetom wyborczym.
Głosów nieważnych uzbierało się w ostatnich wyborach do sejmików niemało, bo aż 2 524 834. Partia Nieważnych Głosów jest więc ważnym graczem na scenie politycznej. Na przykład w Katowicach, partia ta z wynikiem 8 494 głosy (nieważne) znalazłaby się za RAŚ-em na miejscu czwartym. Wspominam o Katowicach, bo w województwie śląskim miały mieć miejsce największe w kraju nieprawidłowości wyborcze. Pobieżne sprawdzenie wyników w oficjalnym źródle wykazuje jednak małe prawdopodobieństwo takich przypadków w samych Katowicach. Tam bowiem z urn wyjęto 95 689 kart (frekwencja prawie 40%) i z tego faktu o niczym sądzić nie można, bowiem procent głosów nieważnych (poniżej 9%) jest, w porównaniu z resztą kraju, całkiem znośny. Być może analiza wyników w skali całego Śląska przyniesie jakieś nowe spojrzenie na jakość tamtejszych wyborów.
Z dotychczasowych, niepełnych jeszcze analiz wynika dość kuriozalny rozkład występowania głosów nieważnych. Te niczym nie wytłumaczone anomalie skłoniły grupę profesorów do napisania w tej sprawie listu otwartego do PKW, a dalszy ciąg opisuje prof. Antoni Dudek w notce „Wyniki ogłoszono, wątpliwości zostają”. Pisałem o tym i ja, między innymi w poprzedniej notce „Jak to się robi w Bielawie”.
O dziwo, PKW chce wyjaśnić tę sprawę, co więcej w jedyny prawidłowy sposób, ciekawe jest tylko czy w tym zamiarze wytrwa i czy Sejm obudzi się z letargu uchwalając wreszcie odpowiednie regulacje. Na razie jednak trzeba się powstrzymywać od rzucania oskarżeń zbyt słabo udokumentowanych, co oczywiście nie oznacza milczenia.
Podnoszenie larum, tam gdzie braknie twardych dowodów, często może służyć za pretekst do obśmiewania wątpliwości, wszystkich wątpliwości.
A te jak były, tak są.
Inne tematy w dziale Polityka