vitello vitello
392
BLOG

Rzeczpospolita jednomandatowa (I)

vitello vitello Polityka Obserwuj notkę 42

Jednomandatowe okręgi wyborcze są ostatnio jednym z najważniejszych tematów dyskusji publicznych. Sprawa, która jeszcze niedawno nie zaprzątała zbytnio niczyjej uwagi, stała się powodem do polaryzacji postaw i budowy nowych barykad. W sporze zwolenników z przeciwnikami tej ordynacji dość rzadko jednak pojawia się pytanie - o jakim jednomandatowym systemie rozmawiamy?

Jak rozumiany jest system JOW-ów? W społecznej świadomości jest to ordynacja większościowa, czyli w jednym okręgu wyborczym może wygrać tylko jeden kandydat, który uzyska największą liczbę głosów i kropka, w przeciwieństwie do dotychczas stosowanej ordynacji wielomandatowej, proporcjonalnej z głosowaniem na zamknięte listy partyjne. Ta obecna „proporcjonalność” polega na podziale głosów na partie, a nie na kandydatów. Dzięki czemu poseł Jaś Nieszczególny może cieszyć się mandatem społecznym tylko dlatego, że zapisał się do właściwej partii. Czy jest w tym chociażby cień demokracji?

Dlatego pytanie w referendum powinno dotyczyć rozstrzygnięcia pomiędzy utrzymaniem zamkniętych list partyjnych (z progami i dobrym panem d’Hondtem), a systemem tych szkodliwych ozdobników pozbawionym, niekoniecznie większościowym.

Czy JOW-y będą właściwym lekarstwem? Tu musimy wrócić do pytania o jaką jednomandatową ordynację nam chodzi? Odpowiedź wcale prosta nie jest. Niby mamy już te JOW-y w wyborach do Senatu, ale… one są partyjne. W ostatnich wyborach 96 mandatów podzieliły między siebie dwie największe partie, a tylko cztery przypadły (niby) niezrzeszonym. Widać jakąś różnicę jakościową? W systemie dwubiegunowym, jaki wykształcił się przez ostatnie lata, jednomandatowe okręgi utrwalą go na amen. Zadziała, a właściwie już zadziałała reguła nazwana „prawem Duvergera”. System większościowy jest podwaliną systemu dwupartyjnego.

Czyli znajdujemy się w sytuacji „jak nie kręcił…”, ale jest cień nadziei. Aby odpartyjnić system (chociaż częściowo) można wprowadzić jednomandatowe lub wielomandatowe okręgi z użyciem skali rangowej do obliczania wyników. Podstawy systemu znane są jako Brytyjska Reprezentacja Proporcjonalna i w różnych odmianach stosuje się je w Australii, Stanach Zjednoczonych i Irlandii Północnej.

Według ordynacji samorządowych wyborów w Australii (metoda Hare’a – Clarka) głos można oddać na kilku kandydatów, przypisując im stopniowanie swojej skali poparcia. Głosowanie jest jednokrotne, a liczenie głosów wielostopniowe. Po każdej turze odpada najsłabszy, a jego głosy przypisywane są proporcjonalnie pozostałym. Tak więc proporcjonalność odnosi się do kandydata, a nie do partii. W takich wyborach nasz poseł Jaś Nieszczególny nie ma szans.

Tyle w pierwszym odcinku.

 

vitello
O mnie vitello

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (42)

Inne tematy w dziale Polityka