Clinton czy Trump? Co lepsze dla Polski? W powodzi artykułów dotyczących wróżenia z fusów na temat amerykańskich wyborów prezydenckich warto rozważyć kolejny scenariusz:
Po wygranej Clinton – przyjaciele polskiej opozycji w Stanach przygotowują wieloletni plan ataków na polski rząd – od kwesti finansowych, poprzez wojskowe i na antysemityzmie kończąc. Wspierani hojnie przez Sorosa potrafią doskonale wykorzystać wszelkie narzędzia nacisku, aby przywrócić stary porządek – przedpisowski. Wspólnie działając USA i UE wywołają kryzys bądź finansowy, bądź polityczny, który spotęguje polaryzację w polskim społeczeństwie i zmusi rząd do ustępstw, wycofania lub nawet wcześniejszych wyborów. Prawica pozostanie złamana i zgorzkniała, a „stare” wróci z tryumfem w jakiejkolwiek postaci. Optymizm niektórych autorów o tym, iż ten atak nie będzie mocny i długofalowy włożyłbym między bajki: jeśli dziś otrzymujemy pisma z Departamentu Stanu o zaniepokojeniu stanem naszej demokracji – to po wygranej Clinton spodziewam się jak najgorszego scenariusza. Dziś brak jakicholwiek podstaw do stwierdzenia – „nic się nie stanie” lub, że „ będzie fatalnie”, obydwa scenariusze są prawdopodobne dokładnie 50/50. A zawsze należy być gotowym na najgorszy scenariusz.
Po wygranej Trumpa – być może sytuacja międzynarodowa zaostrzy się, zostaniemy sami ( czy dziś nie jesteśmy?) na wprost Putina, może do wojny nie dojdzie ale na pewno powieje grozą. Opozycja nie mogąc liczyć na amerykańską pomoc nie będzie w stanie kreować sporu politycznego w Polsce na wysokim poziomie (jak dziś widać sama UE to zbyt mało) i spór wygaśnie. Polacy w obliczu bardziej realnego zagrożenia Rosją zjednoczą się i może przekroczymy Rubikon wzajemnej niechęci czy nienawiści. Wówczas nasze szanse na wygraną (lub zwykłe przetrwanie w dobrej formie) geopolityczną w czasie kolejnej kadencji amerykańskiego Prezydenta wzrosną.
Czyli w takim scenariuszu - Trump, nawet nie zakladając że może być zwykłym, dobrym Prezydentem USA
Komentarze