Nie widziałem tego filmu. Przeczytałem tylko, co pisze o nim Kłopotowski. Do kina jednak się nie wybiorę. Skolimowskiego nigdy nie ceniłem, a poza tym straciłbym pewnie szacunek do samego siebie, gdybym miał dofinansowywać taką tandetę intelektualną.
Wiem też z góry, że kiedy za pół roku pokażą go w telewizji, po paru minutach puszczą mi nerwy i przełączę się na inny kanał.
Dlaczego?
Ponieważ nie lubię koniunkturalistów, a po zaznajomieniu się z treścią filmu inaczej Skolimowskiego nazwać nie mogę. Dodam, że nie jest to dla mnie szczególnym zaskoczeniem. O tym, jak "cenię" tego reżysera, który od "Rysopisu" i "Walkowera" nie nakręcił ani jednego filmu godnego uwagi, wspomniałem już wcześniej.
Ale tym razem przekroczył granicę, która go przekreśla. Załapał się na koniunkturkę wciąż żywą w "samokrytycznych" kręgach abendlandu, które każdy odruch przeciwstawienia się siłom zagrażającym cywilizacji Zachodu demaskują jako zdradę moralności.
Jeszcze parę tygodni temu przez "oświecone" Niemcy przetaczała się dyskusja na temat niemal bliźniaczy: Czy Amerykanie mieli prawo zabić Bin Ladena bez procesu? - brzmiało teatralne pytanie. W niemieckich mediach cytowano potem komentarz prezydenta Obamy na ktorejś z konferencji prasowych w Białym Domu.
Wspomniał, że "słyszał, że są tacy, którzy jego zdaniem powinni zbadać sobie głowy u lekarza" nie nazywając Niemiec z imienia.
Do bólu masochistyczne moralne rozterki artystycznej awangardy abendlandu są zawsze proste, chciałoby się rzec - jednokierunkowe. Złu winna jest Ameryka. Należy popierać każdego, kto się jej przeciwstawi i przedstawiać go jako bohatera bez skazy.
Może być mordercą albo pedofilem, nazywać się Stalin, Castro, Ho Szi Min albo Kadaffi - oni go będą czcić i nosić na rękach, gdyż dla nich jest szlachetnym dzikusem, który jak bohater filmu Skolimowskiego naraził się amerykańskiemu imperium pieniądza.
Szczególnie w przypadku Skolimowskiego robienie takich filmów jest niewybaczalne. Ktoś taki jak on, kto młodość spędził po ciemnej stronie księżyca i kto swoje największe sukcesy zawdzięcza tej jasnej, powinien był się zastanowić nad sobą i swoim życiem, zanim zasiadł do pisania tego kretyńskiego scenariusza.
Inne tematy w dziale Polityka