Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński
36
BLOG

Jeśli politycy lubią się naparzać, to dac im ring. Nie telewizję.

Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński Społeczeństwo Obserwuj notkę 2
W moim odczuciu najlepiej byłoby, gdyby liderzy obu WNSS rozpoczęli jakąś wspólna telewizyjna debatę, gdzie SZANUJĄC SIĘ WZAJEMNIE rzeczowo i spokojnie dyskutowaliby o naszych, polskich, sprawach. Taki PRZYKŁAD miałby zbawienne dla nas wszystkich działanie. Publiczne używanie Polski jako piłki do gry o władzę rzeczywiści - jak powiedział Gliński - dewastuje społeczeństwo. Wkrótce pogubimy się w tym i porozbijamy sobie głowy, a jak dobrze pójdzie to i domy czy ulice.


Oglądałem dziś w TVP3 wystąpienie Piotra Glińskiego i zaraz po nim wywiad z Katarzyną Gójską. Oboje mówili o narastającej agresji przeciwników PiS wobec Jarosława Kaczyńskiego. I wywiad i wystąpienie Glińskiego ilustrowane były zdjęciami/filmami z zajść przed miejscami spotkań Kaczyńskiego z sympatykami PiS. Nie pamiętam już kto, wydaje mi się, że red. Gójska, stwierdziła, iż obserwować można takie wydarzenia w całym kraju. Jeśli tak jest, to należałoby sądzić, że następuje jakaś eskalacja zjawiska.

Z drugiej strony przez kilka ostatnich lat obie WNSS (Wysokie Napi...ce Się Strony) okładały się w mediach często bardziej ostro niż widać to było na załączonych obrazkach. I tu absolutnym liderem była TVP. Narzędziami były, jak to zwykle w dyskusjach "kulturalnych" polityków oskarżenia i obelgi. Tak, obelgi. One nie muszą być prymitywne i wulgarne jak znane i (bywa, że z upodobaniem) używane (często jako przecinek) słowa odnoszące się do sfery seksualnej. Obelgi mogą być bardzo "kulturalne", a sama obelżywość" wynikać może z kontekstu, w którym słowo zostało użyte. Wiele z tak konstruowanych obelg wchodzi potem do codziennego języka zwykłych ludzi, gdy rozmawiają oni o polityce. Co ciekawe mając świadomość obelżywego używania jakiegoś słowa osoby te, szczególnie w przypadku, gdy same nie dysponują wystarczająca erudycją (np. po to, by wykoncypować coś samodzielnie) oburzają się, gdy ktoś zwróci im uwagę na obelżywy kontekst użycia takiego słowa. Ten rodzaj "kulturalnego (ludzie wrażliwi mogą mówić tu "pseudokulturalnego") chamstwa" stał się właściwie już standardem naszego narodowego dyskursu o polityce. I to IDZIE Z GÓRY. Od samych polityków, którzy takie obraźliwe konteksty dla normalnie używanych słów wpuszczają do obiegu wśród nieszczególnie kumatej części swego elektoratu, od prowadzących rozmaite dyskusje dziennikarzy, od telewizyjnych spikerów czy redaktorów czasopism. I wszyscy razem, wspólnym, heroicznym wręcz, wysiłkiem doprowadzili do sytuacji jaką dziś mamy. I TYLKO ONI mogą coś zrobić, aby sprowadzić nas do poziomu ludzi cywilizowanych. Do tzw. kultury i tak będzie daleko, ale przynajmniej nie porozbijamy sobie głów. (Człowiek cywilizowany, to taki, który za przypadkowe kopniecie przeprasza. Taki który nie kopni, to człowiek kulturalny.)

No i tu mam do tych ludzi prośbę. Zacznijcie się Państwo wzajemnie szanować. Zrezygnujcie z taniego szczucia wyrażanego kontekstem czy - jakże "naturalnym" - tonem i mową ciała/twarzy. Rozbudzonych Waszą "nawalanką" emocji nikt nie potrafi kontrolować. Bawicie się Bogu ducha winnymi ludźmi wykorzystując takie ich uczucia, których normalnie pewnie by nie uzewnętrzniali. Robicie im po prostu krzywdę.

W moim odczuciu najlepiej byłoby, gdyby liderzy obu WNSS rozpoczęli jakąś wspólna telewizyjna debatę, gdzie SZANUJĄC SIĘ WZAJEMNIE rzeczowo i spokojnie dyskutowaliby o naszych, polskich, sprawach. Taki PRZYKŁAD miałby zbawienne dla nas wszystkich działanie. Publiczne używanie Polski jako piłki do gry o władzę rzeczywiści - jak powiedział Gliński - dewastuje społeczeństwo. Wkrótce pogubimy się w tym i porozbijamy sobie głowy, a jak dobrze pójdzie to i domy czy ulice.

Ja nie mam żadnych ustalonych preferencji politycznych Nie widzę dziś formacji, która mając jakieś szanse na władzę odpowiadałaby moim upodobaniom. Doceniam wiele osiągnięć obecnej władzy, choć drażni mnie jej (władzy) język i ewidentnie "wyborcze" aspekty wielu działań. Ale chciałbym żyć w miarę spokojnie; wypić wieczorkiem szklaneczkę, rano poprawić kawką i nawet ograniczając moje potrzeby (rozumiem, ze każdy, w tym władza, ma prawo do błędów, rozumiem, ze wojna, że pandemie i inne plagi) jakoś bez większych nieprzyjemnych wzruszeń to wcielenie pogodnie zaliczyć. Podejrzewam, ze takich jak ja jest więcej. Może nasz ukochany Parlament uchwaliłby ustawę nakazująca naszym politykom przeczytać (na wszelki wypadek dwa razy) niewielka książeczkę Karola Capka "Fabryka absolutu". Tesli to nie pomoże, to pozostanie już tylko modlitwa. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo