Na wstępie tytułem wyjaśnienia...
W maju 2005 roku zastanawiałem się nad wyzwaniami generacji rodzącej się w okresie pontyfikatu Jana Pawła II i ich zadaniami we spółczesnym świecie, a także nad kwestią dziedzictwa "Solirności". Oczywiście kontekst śmierci Karola Wojtyły - Jana Pawła II i zbliżająca się wtedy 25 rocznica porozumień sierpniowych stanowiły oś moich rozważań.Zastanawiałem się jak generacja wchodząca w dorosłość w okresie III RP patrzy przede wszystkim na dziedzistwo "Solidarności" i poprosiłem w okresie maja i czerwca 2005 roku grono kilkunastu moich przyjaciół i znajomych o zabranie głosu w tej sprawie.
Dzisiaj po blisko 5 latach przypomnimy te krótkie rozważania. Jak one brzmią dziś po zaledwie 5 latach.
Koniec "Solidarności"
„Solidarność” przez wiele lat była nieobecna w moim życiu.
W moim domu Solidarność była nieobecna. Jako małolat czytałem „Trybunę Ludu”, „Dziennik Zachodni” i „Politykę”. Pierwszy raz Solidarność zaistniała dla mnie poprzez osobę Lecha Wałęsy w momencie, gdy oglądałem słynną debatę Wałęsa – Miodowicz. Pamiętam też przez mgłę żałobę po ks. Jerzym…Był też Nobel – ale kto to był Nobel?
Mieszkałem na głębokiej prowincji i żyłem sobie w spokoju. Zawsze byłem samotnikiem, taki mały autyzm. Jedyne, co mnie cieszyło, to wspólna gra w piłkę nożną. Idolami dla mnie i wielu moich rówieśników byli piłkarze. Nigdy nie zapomnę meczu Polska – ZSRR. Boniek, Buncol, Smolarek byli kimś – Nobla nie widziałem…
Wychodzić z bezpiecznego kokonu niewiedzy zacząłem na lekcjach historii z niezwykła panią profesor Piechą. Szokiem dla mnie była informacja, że było coś takiego jak 17 września 1939 r. Później Ojciec pokazał mi w księgarni książkę o ofiarach Katynia…
W 1989 r. Okrągły Stół skończył się w dniu moich urodzin i czułem się pominięty. Śledziłem za to wybory czerwcowe. Od strajków w 1988 r. ślęczałem zresztą całymi godzinami przed telewizorem, śledząc wszystkie wydarzenia polityczne. Jednak nie rozumiałem ich wagi. Bardziej czułem niż wiedziałem, że coś się dzieje, nie potrafię ogarnąć tego swoim małym rozumkiem, ale wyczuwałem, że było to coś niezwykle ważnego.
Ważniejsza jednak w 1989 r. była dla mnie olimpiada przedmiotowa z geografii, kiedy to pojechałem na finał do Katowic i zostałem laureatem VI miejsca. Wszak była to moja pierwsza samodzielna wyprawa do dużego miasta.
Pamiętam niezwykle dobrze kampanię z 1990 r., kiedy to pierwszy raz zetknąłem się z manipulacją sondażową. Nauczycielka zadała pytanie w mojej klasie: kto zostanie prezydentem? Głosy rozłożyły się równo: 10 głosów Wałęsa, 10 Mazowiecki i… 10 Tymiński. Później przedstawiła wyniki sondy jako wynik wyborów w mojej klasie, a nie opinię, kto naszym zdaniem zwycięży.
Tak jak wielu moich rówieśników miałem ciągłe poczucie, że się na coś spóźniłem. Przekonanie to towarzyszyło mi od 1989 r. To może wydać się śmieszne, ale ciągle czułem, że należę do pokolenia „pomiędzy” – za młody na Solidarność, za młody by stać się beneficjentem wielkiej zmiany, a jednocześnie trochę za stary na wejście z całą siłą w nową rzeczywistość. Pociąg szybkiego awansu właśnie odjechał, a młodsi są dużo silniejsi i mają więcej kompetencji. Kawałek PRL ciągle tkwi we mnie.
Właściwie to, że idee Solidarności są aktualne, pokazał mi Jan Paweł II. Wiedziałem, że to dzięki Solidarności mam niepodległe państwo, które weszło do NATO, ale przecież ta Solidarność z lat dziewięćdziesiątych nijak się miała do tych czasów etycznego buntu z 1980 roku… Gdy widzi się upadek dawnych autorytetów, to trudno im już zawierzyć, zaufać.
W tym roku poczułem, czym może być wspólnotowe solidarnościowe doświadczenie. Byłem naocznym świadkiem wydarzeń „wielkiego tygodnia” w Częstochowie, Gdańsku, Krakowie i Warszawie. Jestem przekonany, że to najważniejsze wydarzenie duchowe w moim życiu. Wiem jednak, że to nie może być historia, to nie powinno być tylko jednorazowe wydarzenie. Nauka wypływająca z doświadczenia tamtej Solidarności pokazuje, że niezbędne jest ciągłe przeżywanie rzeczy na nowo, a więc niezbędna i konieczna jest refleksja intelektualna. Bez niej każde najwspanialsze przeżycie umiera bezpowrotnie. Pozostaje tylko słodko-gorzki sentyment.
Dni śmierci Ojca Świętego pokazały solidarność Polaków na całym świecie, a także niezwykłą żywotność owej wspólnoty ludzi „Polska”. Uważam, że w tym czasie nie objawiło się Pokolenie Jana Pawła II - owe blisko 10 milionów młodych ludzi w wieku 18 – 35 lat. W tym czasie objawiła się niezwykła siła duchowego posłannictwa zmarłego Papieża. Co prawda to porywy serca decydują, czy ktoś czuje się członkiem Pokolenia JPII, wiek nie jest tutaj decydującą przesłanką. Jednak to na młodych spoczywa szczególna odpowiedzialność za podjecie tego niezwykłego dziedzictwa.
Właśnie spuścizna Jana Pawła II daje niezwykłą szansę na wymiar uniwersalny, na dialog młodych rówieśników w Polsce i na całym świecie. Umożliwia to w końcu budowę naprawdę zjednoczonej Europy. Dzisiejsi 20- i 30-latkowie mają niezbędne kompetencje do współuczestnictwa w budowie Europy lepszej i nowej. Jednak wspólnota Solidarności jest dużo szersza: to konkretne wyzwania dnia codziennego decydują, czy jest realizowane owo dziedzictwo.
Nadchodzi czas nowego pokolenia w polskim życiu społecznym i politycznym. Nowe Pokolenie, Nowa Polska, Nowa Europa – wszystkie te słowa moim zdaniem należy opatrzyć na razie znakiem zapytania. Pokolenie III RP staje przed tymi trzema wyzwaniami. Musi się opowiedzieć za jakąś wspólną ideą, która stanie się pokoleniowym wyzwaniem. Sądzę, że najprawdopodobniej będzie to spuścizna pozostawiona przez Jana Pawła II i dziedzictwo Solidarności.
W Polsce toczy się debata, czy naprawiać III RP, czy też może czas na IV RP. Osobiście nie interesuje mnie czy to będzie III czy IV RP – sądzę, że ważna jest po prostu POLSKA. Pokolenie III RP ciągle nie bierze czynnego udziału w tej debacie. Uważam, że musi ono sobie najpierw odpowiedzieć na pytanie: po co Polska? Bez udzielenia sobie odpowiedzi na to podstawowe pytanie Pokolenie III RP nie odpowie na pytanie: jaka Polska? Bez uzyskania odpowiedzi nie zostanie stworzone sprawne państwo, państwo dające poczucie dumy.
Schumanowska idea zjednoczonej Europy została de facto odrzucona przez tradycję Pokolenia ’68, które porzuciło EWG i rozpoczęło budowę Unii Europejskiej. Zagubiono ducha wspólnoty, obudzono demony nacjonalizmów, pogrzebano solidarność. Sztucznie przyśpieszana integracja okazała się mało realna. Idea europejska znalazła się ślepej uliczce.
Solidarność w 1980 r. nie znalazła zrozumienia wśród rządzących wtedy Europą Zachodnią. Wsparli ją jednak z niezwykłą siłą obywatele tych krajów. To niezwykłe wsparcie owych wielu bezinteresownych ludzi budowało wspólną Europejską Solidarność.
Jestem przekonany, że właśnie pokolenie wchodzące w dorosłość w III RP podejmie dziedzictwo Solidarności w duchu Jana Pawła II. Jego spuścizna i duchowa obecność w sercach nie tylko młodych Polaków, ale również ich rówieśników z Europy Środkowej, a przede wszystkim z Europy Zachodniej daje szansę na wspólne budowanie Zjednoczonej Europy. Młodzi Polacy mają niezbędne formalne kompetencje, by czuć się w Europie równoprawnymi partnerami. Nadchodzi zatem czas Nowej Europejskiej Solidarności.
Aleksander Z. Zioło
Knurów - Żory - Warszawa, maj 2005 r.
Warsztaty Analiz Socjologicznych to nowoczesna instytucja oparta na wzajemnym zaufaniu. Unikamy zaszufladkowania organizacyjnego. Świadomi wyzwań, przed którymi stoją młodzi Polacy mający ambicję wpływać na rzeczywistość społeczną w kraju, nie zaś tylko być jej biernymi uczestnikami, stawiamy na ciągłe doskonalenie naszego Warsztatu.
Kontakt: warsztaty@warsztaty.org
warsztaty.org
Promote Your Page Too
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka