Warsztaty Analiz Socjologicznych Warsztaty Analiz Socjologicznych
47
BLOG

Śmiech, przekonanie i profesjonalizm - piątkowe zaskoczenie

Warsztaty Analiz Socjologicznych Warsztaty Analiz Socjologicznych Polityka Obserwuj notkę 6

Jeszcze kilka godzin temu byłem wyborcą sfrustrowanym, zdenerwowanym bezsilnością, narzucaną mi i mojemu iksowi na wyborczej kartce przez polityczny rozstaw sił. I jakkolwiek każda sensowna analiza musi zawierać element krytyczny, to przynajmniej jest już coś pozytywnego, co można powiedzieć o Tusku Donaldzie i jego partii. Jego dzisiejsze dobre wystąpienie w debacie bynajmniej nie wykreśla wszystkiego tego, co nie pozwalało mi wyrażać poparcia wobec jego partii: zgody na ustawę lustracyjną, której racjonalnie myślący ludzie nazwać nie potrafią; zgody na powołanie CBA w jego aktualnym wymiarze, poparcia dla innych kompromitujących pomysłów aktualnego jeszcze premiera.

 

Dzisiejsza debata ukazała, że za Donalda Tuska ktoś się wreszcie wziął na poważnie. Gdy mówił on o polityce wobec USA, czułem się jakbym ponownie czytał artykuł Radka Sikorskiego w sprawie tarczy antyrakietowej i sceptycyzm „największego polskiego przyjaciela Ameryki” w tej właśnie sprawie. Tusk nagle dowiedział się, że tam, gdzie nie można przemówić komuś do rozsądku, należy sparaliżować go śmiechem w żywe oczy. „Starszemu z braci Kaczyńskich” nie pomoże już nic, więc trzeba uwiadamiać opinię publiczną, jak wiele humoru bije z jego wypowiedzi. Gdy ktoś opowiada o spadku bezrobocia, a oponent już wskazał na emigrację zarobkową jako przyczynę tego stanu, należy właśnie zaśmiać się na zaciętą płytę szefa rządu. Gdy Premier mówi o wzroście gospodarczym, używając przy tym zaimka „my”, wtedy – ze względu na szacunek dla inteligencji publiczności – wypada się tylko śmiać. Gdy wreszcie lider PiS mówi o dezercji, tłumacząc niechęć do wycofania się z Iraku – śmiech jest jedynym rozwiązaniem. Donald Tusk skutecznie posługiwał się śmiechem, tą bronią, na którą nieodporny jest cały, złożony z ludzi zakompleksionych, marzących o zmienianiu złej rzeczywistości swoim Prawem, łaknących dziejowej Sprawiedliwości, PiSu. I wywiązał się z tego zadania.

 

Przyzwyczajony do przyprawiającej o litość nieudolności dotychczasowej kampanii PO, jestem mile zaskoczony dzisiejszym, optymistyczno – ideologicznym obliczem jej szefa. Widząc czerwone uszy przygwożdżonego do ściany Jarosława Kaczyńskiego, skłonny jestem zrozumieć i wybaczyć farmazony na temat rolników, jakimi posługiwał się polityk z Gdańska. Umiejętność wykorzystywania danych, zmuszanie do odsłaniania prawdziwego myślenia przez Kaczyńskiego (vide: „sprawy, którymi sami chcieliśmy się zająć”; „to Pan zastanawiał się, czy Gdańsk jest polskim miastem”), dzisiaj mogły robić wrażenie.

 

Pojedynek gigantów na pewno to nie był i to nie tylko ze względu na wzrost obydwu dyskutantów. Ale w porównaniu z poprzednią debata, jest wyraźny postęp: już sam początek objawiał, że Tusk jest przygotowany na coś więcej, niż kolejną pustą wymianę ciosów. Dobre wrażenie robiły argumenty dotyczące emigracji i pielęgniarek. PO nareszcie pokazało się z dobrej strony, choć oczywiście fałszywej – co do czego nie mam najmniejszych wątpliwości – w swoich dywagacjach o sprawach socjalnych i robotniczych. Ale wypadło rzeczowo, z wiarą i profesjonalizmem, którego brakowało Kaczyńskiemu tak w warstwie argumentów, jak i w warstwie używanej retoryki.

 

Dobrze się stało, że ta debata miała miejsce. I choć osobiście chciałbym zobaczyć starcia już nie liderów partii, ale ministrów PiS z profesjonalistami w ich dziedzinach, to myślę, że można być zadowolonym z jakości tej debaty. Oczywiście, pozostaje wiele do zrobienia, aby nie wypowiadać ciągle tych samych, jałowych argumentów. Ale coś się ruszyło. Może jednak istnieje w Polsce siła polityczna, która zachęci do głosowania tych, których tak jak mnie ostatnio, zupełnie nie ruszały kampanie pod hasłem: „idź na wybory”. Donald Tusk dzisiaj wyraźnie chciał czegoś takiego dokonać, jakkolwiek słowo frekwencja nie padło ani razu. Chciał pokazać, że może jednak jest na kogo głosować, mimo wszystko. Nie byłbym sobą, gdybym nie miał wątpliwości. Ale jakiś krok został wykonany. Na tydzień przed wyborami, ale został. Teatrzyk w tym tygodniu był lepszy, niż ostatnio.

Daniel Kontowski w ramach projektu Polska Wybiera 2007

Projektu www.warsztaty.org i przyjaciół - zapraszamy na

Polska Wybiera 2007

 

Warsztaty Analiz Socjologicznych to nowoczesna instytucja oparta na wzajemnym zaufaniu. Unikamy zaszufladkowania organizacyjnego. Świadomi wyzwań, przed którymi stoją młodzi Polacy mający ambicję wpływać na rzeczywistość społeczną w kraju, nie zaś tylko być jej biernymi uczestnikami, stawiamy na ciągłe doskonalenie naszego Warsztatu. Kontakt: warsztaty@warsztaty.org warsztaty.org Promote Your Page Too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka