Warsztaty Analiz Socjologicznych Warsztaty Analiz Socjologicznych
209
BLOG

Refleksje na temat interpretacji panelu: "Geniusz kobiety" wedłu

Warsztaty Analiz Socjologicznych Warsztaty Analiz Socjologicznych Polityka Obserwuj notkę 1
Panel „Geniusz kobiety” miał miejsce podczas trzeciego dnia „Tertionu” (22-25 V 2008r.) – corocznego zjazdu absolwentów szkół organizowanych przez Instytut Tertio Millennio, którego założycielem (1996) i dyrektorem jest o. dr. Maciej Zięba OP. Celem Instytutu jest badanie i popularyzowanie dorobku myśli Jana Pawła II. W „Tertionie” uczestniczyło wielu socjologów. Panele zawsze są interdyscyplinarne i - co ważne - nie mają charakteru stricte naukowego. Panel na temat kobiet i kobiecości pojawił się (o ile wiem) po raz pierwszy. Chwała organizatorom, że zainicjowali debatę na ten temat.

Pierwotny tytuł podany przez moderatorkę: „Między Ewą i Maryją. Czym jest geniusz kobiet XXI wieku?”, w wersji oficjalnej zaistniał jako „Geniusz kobiety”, bez pytajnika, na wzór innych tytułów: „Edukacja”, „Społeczności” czy „Teologia ciała”. Jego cele były dużo skromniejsze niż tworzenie „wizji rozsądnego feminizmu”, jak oczekiwał Kontowski. Ogromna większość jego uczestników nie znała teorii gender, nie zajmowała się nigdy analizą tożsamości płci a na panel przyszła z ciekawości. Niezbędne było wprowadzenie w kontekst samego terminu „geniusz kobiety”. Dyskusja opierać się miała, zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i socjologicznym szacunkiem dla doświadczeń życia codziennego, na autentycznych doświadczeniach kobiet i mężczyzn, a nie na przerzucaniu się wiedzą i nazwiskami ekspertów. Nie chodziło o dokładną, historyczną analizę fal feminizmu, odłamów, nurtów, meandrów i innych komplikacji (zainteresowanym przesłałam bibliografię tematyczną. Zawsze mnie dziwi, że apologeci zamiast feminizm każą mówić „feminizmy”, choć protestanci nie mówią „protestantyzmy” lecz „protestantyzm” - w tym przypadku odłamów doktrynalnych jest przecież o wiele więcej). Dużo takich wypowiedzi się pojawiło – za wszystkie uczestnikom bardzo dziękuję. Niestety wiele kobiet nie chciało otwarcie wyrazić tego, co czuło, być może dlatego, że jeśli tylko pojawiło się odważne stwierdzenie typu: „mam kompleksy, może się dowiem, że mam w sobie „geniusz” i nie jestem gorsza od mężczyzn”, reakcja kolegi feministy była taka, jak w artykule – riposta lub zgorszenie. Niewiele rzeczy jest w stanie zaskoczyć mnie bardziej, niż feminista (czy mężczyzna-feminista to taki burżuj-proletariusz czy raczej nowoczesny rycerz? Ten drugi typ jest bardziej klarowny, nowi feminiści są przesympatyczni) mówiący młodej kobiecie co jest dla niej dobre („geniusz kobiecy” nie jest?).

Przedmiotem rozważań nie był „nowy feminizm” lecz znaczenie różnicy płci i kontrowersyjna koncepcja „geniuszu zbiorowego”. Nie zmienia to faktu, że nowy feminizm istnieje, ma się dobrze. Świnka morska jest uroczą kompilacją świni z rybą, ale metafora, choć błyskotliwa, jest zupełnie chybiona. Nowy feminizm, w przeciwieństwie do teologii feministycznej, nie stanowi połączenia „zreformowanego katolicyzmu” ze „złagodzonym feminizmem”, jak sugerował to kiedyś Tomasz Wożniak w Studiach Socjologicznych [„Katoliccy moderniści wobec problemu emancypacji kobiet”, SS nr 3/2000]. Jest oryginalnym (ryba w pełnej krasie!), oddolnym ruchem kobiet, które źródła godności i praw kobiet oraz równości, sprawiedliwości i podmiotowości odnajdują w chrześcijaństwie. Nazwa „feminizm” rozsierdza do czerwoności feministki, które do tej pory miały na nią monopol i przestały się liczyć z tym, co kobiety myślą. A myślą one zbyt często, że to, co feminizm proponuje, dyskryminuje je w nie mniejszym stopniu niż stare, jednostronne reguły gry. Te są zresztą oficjalnie potępione przez Kościół katolicki: dyskryminacja i nierówność, poddanie żony mężowi a kobiet - mężczyznom są uznane (sic!) za zło, skutek grzechu pierworodnego. Nowy feminizm to ruch in statu nascendi, jego rozwój zależy oczywiście od tego, czy znajdzie on poparcie kobiet. Natomiast dwie rzeczy warto podkreślić. Po pierwsze, zgadzam się z autorem, że odczuwalny jest brak refleksji teoretycznej (alternatywnych, nowofeministycznych gender studies?), zwłaszcza w Polsce. Być może ich zalążkiem będzie interdyscyplinarne, koedukacyjne seminarium naukowe „Kobieta 21” prowadzone przez o. dr. Jarosława Kupczaka OP w Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się” w Krakowie. Po drugie, standardowy zarzut, że feminizm nie może być autentyczny, gdy pomysł wyszedł od mężczyzny, wygląda jak uparte czepianie się płotu przez pijanego, który zamiast spokojnie dotrzeć do bramy (choćby i zygzakiem), pcha się tam, gdzie wejścia nie ma i nie było. Logika tego zarzutu dyskredytuje w tym samym stopniu katolicki ruch kobiet, co feminizm liberalny – chyba, że liberalizm wymyślały kobiety: John Locke, John Stuart Mill i inne. Nie byłoby feminizmu radykalnego bez myśli K. Marksa i Z. Freuda, kulturowego (francuskiego) bez M. Foucault.

Nie jest prawdą, że terminu nowy feminizm używają wyłącznie członkowie ruchu pro-life. Nie jest prawdą, że Kościół, jak twierdzi autor, w całości odrzuca postulaty feminizmu, który uchodzi za jedyną nowoczesną propozycję aksjologiczną dla myślących kobiet. Nie jest prawdą, że pojęcie „geniusz kobiety” jest kolejnym narzędziem opresji, socjalizuje do uległości. Dzisiejszy feminizm ma własną, wcześniejszą nawet od analiz Jana Pawła II, mocno ugruntowaną koncepcję kobiecej odmienności i wyjątkowości. Począwszy od książki Carol Gilligan „In a Different Voice” (1982) mainstream myśli feministycznej zdominował tzw. „feminizm różnicy” gloryfikujący kobiecość, choć specyficznie pojętą. Dziwne, że przywołując P. Bourdieu i jego postulat „czystej miłości” znoszącej stosunki dominacji, autor nie skojarzył go z feministycznym postulatem kultury kobiecej, etyki troski Nell Noddings, z feminizmem nowej kobiecości itd. Feministki różnicy wierzą i dowodzą przy pomocy licznych badań, że kobieta łatwiej i chętniej wchodzi w relacje, nie jest hierarchiczna, ma intuicję i empatię, której nie mają mężczyźni. Dzięki temu stworzy kulturę bez przemocy, cywilizację miłości i pokoju, jeśli tylko zdobędzie władzę. Chodzi o władzę w zakresie nadawania znaczeń i kształtowania uniwersum symbolicznego (nadbudowa) a następnie o tę polityczną i ekonomiczną (baza). Dzisiejszy feminizm upomina się o parytet płci, a jednym z ważniejszych argumentów za jego wprowadzeniem jest ten, że kobiety są łagodniejsze i – co trudno udowodnić - lepsze (badacze nazywają tę perspektywę esencjonalizmem „ukrytym” lub operacyjnym). Nie bez powodu parytet polityczny we Francji poparła feministka różnicy Julia Kristeva, podczas gdy zwolenniczka androgynii Elizabeth Badinter, sprzeciwiała się jego wprowadzaniu.

Wrażenia autora są subiektywne i ma pełne prawo się nimi dzielić – jestem wdzięczna za ten tekst. Zupełnie jednak nie rozumiem, dlaczego krótka, dwugodzinna dyskusja o różnicy płci w gronie kilkunastu osób musi zaczynać się od kwestii antykoncepcji (autor mógł wybrać panel „Teologia ciała”, zadać pytanie o używanie prezerwatyw podczas dyskusji na tym panelu itd). Jeśli to katolicy nie są zdolni do dialogu a feministki są, jeśli Daniel Kontowski jest ofiarą przemocy symbolicznej, uciskaną mniejszością, a projanowopawłowi młodzi ludzie nie dali mu dość do głosu, to żyjemy w światach równoległych. Według mnie autor wykazał się nie tyle wrażliwością socjologiczną, co po prostu…feministyczną. Cieszy mnie, że przyszły na panel osoby tak wrażliwe, choć otwartość na dialog zakłada umiejętność słuchania, stawiania pytań, a przede wszystkim zdolność do pracy w zespole.

Wiele osób uwiedzionych przez szlachetne idee przychodzi na zajęcia po to, by utwierdzić się w swoich, już ukształtowanych, przekonaniach. Wśród studentów, a nawet ludzi nauki, pojawia się syndrom, który nazwałabym „brakiem chęci falsyfikacji twierdzeń”. Intrygujące, że właśnie o metodzie falsyfikacji wiedzy (zamiast jej weryfikacji) K. Poppera, mówił na „Tertionie” podczas wykładu „Nauka i wiara” dr hab. Paweł Horodecki. Jeśli Daniel Kontowski bujał wtedy w chmurkach czujnie sprawdzając, czy nie ma za nimi Papieża lub rozmyślał o świnkach morskich – trudno. Osobiście jestem wdzięczna za polemikę i liczę na dalsze panele.

Małgorzata Bilska

Tekst Daniela Kontowskiego

P.S. Zaproszenie od Wiceprezesa ITM Pawła Mitana poniżej:

Instytut Tertio Millennio oraz The Ethics and Public Policy Center zapraszają na:

Szkołę Letnią Tertio Milleniio Seminar on the Free Society

1-18 lipca 2008, Kraków

Tertio Milleniio Seminar on the Free Society to zorganizowane od 1992 przez Michaela Nowaka, Russella Hittingera, Richarda Johna Neuhausa, Macieja Ziębę OP oraz George Weigla trzytygodniowe seminarium, w którym udział bierze 36 studentów i doktorantów z USA, Polski i Europy Środkowej. Poświęcone jest analizie współczesnej demokracji, etycznym wyzwaniom kapitalizmu oraz problemom w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Wykładowcami są wybitni naukowcy z USA. Szkoła prowadzona jest w języku angielskim.

Termin składania aplikacji upływa 2 czerwca 2008 r. Więcej informacji oraz formularz kwalifikacyjny na: www.seminar.tertio.pl.

Warsztaty Analiz Socjologicznych to nowoczesna instytucja oparta na wzajemnym zaufaniu. Unikamy zaszufladkowania organizacyjnego. Świadomi wyzwań, przed którymi stoją młodzi Polacy mający ambicję wpływać na rzeczywistość społeczną w kraju, nie zaś tylko być jej biernymi uczestnikami, stawiamy na ciągłe doskonalenie naszego Warsztatu. Kontakt: warsztaty@warsztaty.org warsztaty.org Promote Your Page Too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka