Paweł Kukiz w TVP1 stwierdził, że będzie musiał odmówić ponad 3 tysiącom osób możliwości startu ze swoich list do parlamentu. Zauważył, że kodeks wyborczy łamie konstytucje ograniczając do wielkości dwukrotności mandatów ilość osób , które mogą znaleźć się na listach do parlamentu.
„Muszę pozbawić biernego prawa wyborczego trzy tysiące osób. Zmierzam do takiego systemu, gdzie nie Kaczyński, nie ja, a obywatele będą decydować o tym, kto może startować”.
Zgodnie z prawem obecnie komitet, który zarejestruje listy we wszystkich okręgach może wystawić minimum 460 a maksimum 920 kandydatów.
Czegoś tu nie rozumiem. Przecież gdyby były tak wyczekiwane przez Pawła Kukiza JOW-y, to Paweł Kukiz mógłby wystawić tylko 460 kandydatów. Musiałby odrzucić nie 3 tysiące , ale 3 i pół tysiąca potencjalnych kandydatów na posłów. No chyba, ze wystawiłby po kilku kandydatów w każdym okręgu. Wówczas w jednym okręgu o mandat posła startowałoby np. 8 kandydatów Pawła Kukiza. Sukces murowany.
Paweł Kukiz odniósł 10 maja zwycięstwo. Zaufało mu 22% wyborców. Ale jeżeli Paweł Kukiz uważa, że porwały ich JOW-y, albo teorie o zmianie kodeksu wyborczego tak, by na listach mogła znaleźć się dowolna liczba kandydatów, to jest w poważnym błędzie.
Wyborców pociągnął bunt przeciw systemowi, który generuje emigracje młodych, który nie jest w stanie dać ludziom pracę, który nie jest w stanie sprawić, by przeciętna pensja pozwalała godnie żyć. Wyborców przekonał protest przeciwko obłudzie systemu zbudowanego przez PO, systemu który pozbawia ich możliwości decydowania o najważniejszych dla nich sprawach. Pociągnęła ich świeżość i bezkompromisowość jaka prezentował w kampanii prezydenckiej.
Najlepszy wynik osiągnął Paweł Kukiz zagranicą. W Londynie osiągnął ponad 50% głosów. Czy polscy emigranci głosowali na Pawła Kukiza dlatego, że marzą im się JOW-y, albo że ponoć krzywdzi ich kodeks wyborczy? Co się stało, ze Paweł Kukiz przestał rozumieć swoich wyborców? Właśnie zauważyłem sondaż, gdzie ugrupowanie Pawła Kukiza ma już 6% poparcia.