Witold Waszczykowski Witold Waszczykowski
2666
BLOG

NATO w smoleńskiej sprawie

Witold Waszczykowski Witold Waszczykowski Polityka Obserwuj notkę 34

 

Wyjaśnienie prawdy o katastrofie smoleńskiej staje się co raz trudniejsze, gdyż dowiadujemy się o kolejnych zaniedbaniach polskich władz. Wiele wskazuje, że istotnym zaniedbaniem była bierność polskiego rządu na arenie międzynarodowej. Śmierć prezydenta, zwierzchnika polskich sił zbrojnych, śmierć całego dowództwa wojskowego oraz licznych urzędników państwowych mających wpływ na bezpieczeństwo państwa wymagała od Polski podjęcia akcji wyjaśniającej na arenie międzynarodowej.

Poszukiwanie ekspertów i sojuszników

W pierwszych chwilach po katastrofie należało przede wszystkim wykazać się choć minimalną trzeźwością i rozpisać błyskawicznie prośby do znawców prawa międzynarodowego w kraju i za granicą o ekspertyzy na temat skutków i sposobów prowadzenia śledztwa. Obecne prace zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza dowodzą, jak duży potencjał tkwi w ekspertach polskich mieszkających i pracujących za granicą. Wielu z nich ma doświadczenia specjalistyczne, a nawet wojskowe. Zastanawia brak apelu polskiego rządu do Polonii o wsparcie śledztwa oraz o pomoc w kontaktach z sojusznikami. Był na to kilkudniowy margines swobody również po stronie rosyjskiej, która ewidentnie oczekiwała na polskie reakcje.

Ogrom tragedii i jej niewiarygodność uzasadniała też zwrócenie się przez Polskę o pomoc do wszelkich instytucji międzynarodowych śledzących ruch lotniczy oraz specjalizujących się w badaniu katastrof. Nawet jeśli ze względu na poprawność polityczną i wrażliwość na rosyjską reakcję, część instytucji obawiałaby się bezpośredniego zaangażowania w śledztwo, to można zakładać, że znaleźlibyśmy grono ekspertów, którzy indywidualnie podjęliby to wyzwanie.

Należało oczekiwać, że rząd zwróci się o wsparcie dyplomatyczne i eksperckie do innych, zaprzyjaźnionych państw. Jest sytuacją zupełnie naturalną, iż sojusznicy świadczą sobie przysługi międzynarodowe. Pomagaliśmy w przeszłości Stanom Zjednoczonym w kwestii irackiej, libijskiej czy kubańskiej. Ostatnio Stany Zjednoczone poprosiły naszych dyplomatów o reprezentowanie interesów amerykańskich w Syrii. W takiej sytuacji naturalne byłyby prośby władz polskich do Waszyngtonu o udzielenie wszelkiej pomocy w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy lub w mediacji z Rosjanami na rzecz zwrotu naszego mienia. W ostatnich dniach uzyskaliśmy sygnały z Waszyngtonu, iż oficjalnych próśb nie było. Amerykanie deklarowali jednak zareagować jeśli takowe się pokażą. Zaapelowała o to Polonia Amerykańska.

Na co nam NATO

Wydaje się oczywiste, że Polska powinna zwrócić się o pomoc do sojuszniczych instytucji, w których jesteśmy członkami. Katastrofa samolotu wojskowego, śmierć prezydenta, zwierzchnika sił zbrojnych oraz śmierć dowódców wojskowych uzasadniała prośbę do Sojuszu Północnoatlantyckiego o wsparcie naszego śledztwa oraz naszych roszczeń wobec Rosji.

Pierwsze kroki należało skierować do sojuszniczego centrum operacyjnego (Situation Centre) w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli. Jest to w zasadzie wielkie biuro zbierające informacje napływające z oficjalnych źródeł oraz od służb specjalnych państw członkowskich. Codziennie w Europie prowadzone są rutynowe patrole lotnicze oraz kontrolowanie przestworzy przez liczne radary tego czy innego członka NATO. Państwa zaangażowane w wojnę z terroryzmem prowadzą nasłuch wielu urządzeń telekomunikacyjnych. Usilnie poszukiwano jeszcze wtedy Bin-Ladena i jego al-Kaidy. Mogło się zdarzyć, iż w trakcie katastrofy wychwycono jakąś anomalię i zaraportowano to Kwaterze Głównej.

Następnie należało zwrócić się przez Sekretarza Generalnego o zwołanie Rady Atlantyckiej, ciała działającego permanentnie na szczeblu ambasadorów i poprosić o konsultacje sojusznicze w oparciu o artykuł 4 Traktatu Północnoatlantyckiego. Artykuł zakłada możliwość skonsultowania się stron sojuszu w przypadku, gdy zagrożona jest integralność terytorialna, niezależność polityczna lub ich bezpieczeństwo. Ta właśnie katastrofa, ze względu na okoliczności, zasługiwała na takie konsultacje. Być może przewrażliwienie niektórych sojuszników na zachowanie Rosji nie pozwoliłoby przeprowadzić takich konsultacji na tak wysokim szczeblu. Moglibyśmy jednak liczyć, że choć część sojuszników odniosłaby się do naszych próśb pozytywnie i podjęłaby mniej czy bardziej formalną współpracę z Polską.

Nawet w przypadku odmowy zajęcia politycznego stanowiska, można też było liczyć na dalsze decyzje NATO, czyli skierowanie sprawy do wyspecjalizowanych, technicznych agencji sojuszniczych, które zajmują się koordynacją obrony powietrznej i rakietowej oraz agencji z dziedziny telekomunikacji.

Po katastrofie i otrzymanym „raporcie MAK” można było wystąpić wreszcie do NATO i poszczególnych sojuszników o audyt tego dokumentu. Wraz z ekspertami NATO można było przeprowadzić solidną krytykę raportu, która sprawiłaby, że nie zostałby on zaakceptowany w świecie jako wiarygodna wykładnia katastrofy.

W dochodzeniu do prawdy o katastrofie smoleńskiej nie musieliśmy pozostać sami na łasce rosyjskiego dochodzenia. Podjęcie międzynarodowych działań nie oznaczało konfliktu z Moskwą. Wręcz odwrotnie, to Moskwa, widząc naszą determinację oraz międzynarodowe wsparcie eksperckie, podeszłaby do śledztwa uczciwiej.

Ostatnia wizyta Antoniego Macierewicza w USA wskazuje, że po stronie amerykańskiej jest nadal oczekiwanie na nasz krok. Czy rząd PO-PSL zachował resztki sumienia, aby zdobyć się na taki krok? Obawiam się, że w lęku przed dalszą utratą twarzy rząd PO-PSL będzie nadal szedł w zaparte i dążył do zatrzymania śledztwa na takim etapie, na interpretacji wygodnej dla władz.

(tekst ukazał się w "Nowe Państwo" 05/2012)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka