waw75 waw75
273
BLOG

Zakon mistrzów sędziowskich

waw75 waw75 Polityka Obserwuj notkę 8

Obecną awanturę wokół sędziów można porównać do tej która przez kilka lat toczyła się w Polsce wokół Kościoła. Mimo wybiórczej pamięci wielu środowisk dość dobrze pamiętamy przecież zarzuty, że Kościół który stawia się na pozycji jedynego strażnika moralności, bagatelizuje czy wręcz tuszuje nawet najbardziej oburzające przestępstwa duchownych, a wszelką krytykę poczynań swoich reprezentantów traktuje jako walkę z Bogiem i wiarą.

Nie inaczej jest dziś, kiedy próby wprowadzenia jakiejkolwiek weryfikacji pracy sędziego traktuje się jako wojnę wypowiedzianą szlachetności i zasadom obiektywnej sprawiedliwości.

Podobieństwa też są zresztą spowodowane tym samym „grzechem pierworodnym”. W przypadku Kościoła u podstaw leżał gigantyczny rozdźwięk między – z jednej strony, niesłychanie ważną rolą Kościoła jako instytucji odpowiadającej na potrzeby wiary, a tym samym mającej (szczególnie w latach komunizmu) wyjątkowy i niepodważalny wizerunek w oczach społeczeństwa – a niskim poziomem wymagań i słabej weryfikacji powołań w wyższych seminariach duchownych.

W przypadku dzisiejszej debaty na temat niezależności politycznej i braku jakiejkolwiek oceny pracy sędziów mamy do czynienia z bardzo podobną sytuacją. Od 30 lat środowisko które – często dzięki swojej wyjątkowej władzy decyzyjnej i zawodowym zdolnościom retorycznym – zdobyło absolutnie wyjątkowy status w hierarchii państwa, jednocześnie nie dbało o to żeby sędziowie byli po prostu uczciwi, bezstronni i sprawiedliwi.

Choć zdaję sobie sprawę że po 30-tu latach tak nienaturalnej hagiografii ludzie ci mogą być po prostu oszołomieni że ktoś w jakikolwiek sposób próbuje kwestionować ich postępowanie – dla nich to nie uzdrowienie systemu ani poprawa jakości orzekania – dla nich to zamach na zasady uczciwości, niezależnego arbitrażu a nawet na istnienie wymiaru sprawiedliwości jako takiego. Czyż nie inaczej było kiedy zaczęły wychodzić na jaw przykłady pedofilii i wyjątkowego przywiązania do luksusu u niektórych księży ? - czy wtedy postulaty o osądzenie i ukaranie takich duchownych i wydalenia ich ze stanu duchownego (czasem wysuwane wręcz przez ofiary ) także nie było w środowiskach zaangażowanych postrzegane jako walka z wartościami nadrzędnymi ?

.

Mniej więcej siedem, może osiem lat temu, znajomy wykładowca jednego z uniwersytetów, powiedzmy w północnej części kraju, powiedział mi że podczas zebrań rady wydziału czuje się jak na zebraniach Platformy Obywatelskiej. Każde spotkanie zaczyna się bowiem rytualną szyderą z Kaczyńskiego, Macierewicza, Katastrofy Smoleńskiej czy generalnie wyborców PiS-u. Wiem też że dokładnie taka sama sytuacja miała przez lata miejsce na Uniwersytecie Jagiellońskim, trudno się więc dzisiaj dziwić, że ludzie ci są autentycznie i szczerze wkurzeni że ich „nieformalna organizacja partyjna” może stracić wiodącą rolę w środowisku.

Albo nawet że dziś,  sędzia który rytualnie nie jest wrogiem PiS-u w ich oczach wręcz nie może się zaliczać do grona sędziów, a nawet szerzej – że wykładowca akademicki  który ma inny światopogląd nie może się w ogóle nazywać naukowcem. To poza ich wyuczoną tożsamością.

Co jednak najważniejsze, dziś naprawdę wyjątkowo namacalnie widać ogromną przepaść pomiędzy tym co jest istotą tej elity społeczeństwa - czyli osoby mężów stanu sędziowskiego, a środowiskiem „zakonu mistrzów sędziowskich” którzy są w stanie „wyinterpretować wszystko” w obronie przywilejów w systemie i otwarcie deklarować swoją symbiozę z zapleczem politycznym.

.

Wydawanie dziś oburzających i stronniczych wyroków, jak choćby w sprawie Piotra Najsztuba czy Jana Śpiewaka, po to żeby udowodnić że opinii publicznej wara od oceny, może przynieść skutek odwrotny od zamierzonego.

I tak jak obrońcy autorytetu Kościoła po ujawnianiu kolejnych nadużyć biskupów nie zdołali przeforsować swojej specyficznej optyki, tak dziś agresja i fanatyzm obrońców tzw „wolnych sądów” nie przyniosą niczego poza oburzeniem większości społeczeństwa. Zbyt dużo ludzi bowiem ma na ten temat wiedzę z własnego życia a nie jedynie z łamów Gazety Wyborczej czy popołudniówek TVN24.

Skoro już jednak zacząłem od porównanie tego problemu do dyskusji wokół Kościoła – to konsekwentnie zakończę: efekt będzie taki sam: tak jak wierni i Kościół zrozumieli z czasem że rozliczanie nieprawidłowości księży nie jest walką z Bogiem i wiarą, tak sędziowie z czasem zrozumieją, że nie idzie tu o walkę z niezależnym, mądrym i obiektywnym sądzeniem. Ale o obronę ich rzeczywistego autorytetu bo są elitą która jest niezbędna społeczeństwu. Elitą są jednak sędziowie – a nie środowisko komentatorów. Ale to zobowiązuje.

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka