waw75 waw75
414
BLOG

(im)provisorium czyli teatr Palikota

waw75 waw75 Gospodarka Obserwuj notkę 7

 Zdążyliśmy się już niestety przyzwyczaić do groteskowej bigbraderyzacji polskiego Parlamentu. Nie ma najmniejszego znaczenia co obieca premier albo co zapowiadają ministrowie rządu – liczą się tylko relacje pomiędzy medialnymi wizerunkami. Premier wygłasza imitację Expose własnego działającego od roku rządu (imitując taką retorykę  jakby jeszcze wczoraj rządził ktoś zupełnie inny) – ministrowie dowiadują się dzień wcześniej co premier będzie w ich imieniu deklarował, a całość tego przedstawienia ma na celu jedynie oprawę do imitacji ważnego głosowania – które ma być imitacją znaczącej zmiany w jakości życia społeczeństwa. Od pięciu lat mamy więc imitację debaty budżetowej, imitację interpelacji, imitację nowych otwarć i podsumowań. Premier mówi:

„"Mój rząd będzie robił wszystko żeby żadna decyzja nie doprowadziła automatycznie do likwidacji jakiekogolwiek miejsca pracy i jakiejkolwiek formy zarabiania. I dlatego nie będzie tego typu decyzji, nawet jeśli presja związków zawodowych, jest dziś bardzo duża."
 
Czy ktokolwiek traktuje jeszcze poważnie takie słowa?  Czy tysiące ludzi zwolnionych w branży budowlanej np. z powodu zadłużenia samorządów będzie patrzyło na to z nadzieją?  Czy pacjenci którym w rejestracji w przychodni powiedziano: „najbliższy termin za rok” będą się pocieszali że Tusk bardziej czy mniej zręcznie komuś tam odparował? Polityka propagandowa jaką zaszczepiono w polskiej polityce pięć lat temu, doprowadziła do tego że nawet najważniejsze debaty polskiego Sejmu oglądamy dziś jak odcinki BigBrother`a, jak fikcję, jak symulację rzeczywistości, jak zabawę komentatorów.
 
Najbardziej żenujący jednak był kolejny występ Palikota. Największy cynik polskiej polityki udawał że puściły mu nerwy, udawał że walczy o idee, udawał szczere emocje. Jak się później okazało cel był bardzo precyzyjnie wytyczony –temat zapaści stanu państwa, rosnącego lawinowo długu publicznego, bezrobocia,  zadłużenia samorządów i niemal bankructwa służby zdrowia, trzeba było zakrzyczeć jazgotem antyklerykalnym i awanturą o aborcję.
Nie będę się zresztą nad Palikotem rozwodził, tym bardziej że swoje cyniczne zagrania zwykle precyzyjnie opisywał na blogu – z tą różnicą że to co sam aplikował zawsze przypisywał innym. Dowody? Proszę bardzo:
Trzymaj się blisko Donalda! Jeździsz z nim, stajesz koło niego. Jak trzeba, mówisz coś głupiego (naćpana jest?) tak,  by go wciągnąć -  aby nie mógł zaprzeczyć.  Jeśli nie będzie chciał jechać z Tobą, wdajesz się w awanturę, aby mu uniemożliwić bycie na innym poziomie niż Ty. Jeśli Ty jesteś  syf,  to i on musi być syf. Tego się trzymaj  w każdym kontakcie.  To co się przeleje, to dobre i złe jednocześnie.”  Tak pewnie Bielan z Kamińskim instruują Lecha K., prezydenta Polski!”
 
Czy pamięta ktoś jeszcze kongres PiS w Krakowie „okraszony” pajacem który ponoć się tam znalazł w przebraniu kobiety?Albo powstanie Zespołu Parlamentarnego w/s Katastrofy Smoleńskiej do którego Palikot się przykleił jako ochotnik-zapaleniec? Albo konferencję MAK z przyklejoną awanturą pt: „na pokładzie wszyscy pili”? Albo "etatowe" oskarżanie PiS-u o sektę Kaczyńskiego – z ust faceta zakładającego partię poparcia … samego siebie?
 
 „Jak trzeba, mówisz coś głupiego (naćpana jest?) tak,  by go wciągnąć -  aby nie mógł zaprzeczyć.  Jeśli nie będzie chciał jechać z Tobą, wdajesz się w awanturę, aby mu uniemożliwić bycie na innym poziomie niż Ty. Jeśli Ty jesteś  syf,  to i on musi być syf”
Niestety tym razem celem Palikota stał się polski parlamentaryzm.
  
Ktoś spyta czym różniłoby się pisowskie „vorum nieufności” od rządowego „votum zaufania”? Dla mnie jedną zasadniczą kwestią: „votum nieufności” dla tej ekipy  dało by nadzieję że Parlament jest jeszcze reprezentacją społeczeństwa a nie tylko maglem jak z telewizyjnego BigBrother`a. Dałoby jakąś nadzieję że w zbiorze pojęć polskiej demokracji istnieje jeszcze pojęcie „odpowiedzialności władzy przed społeczeństwem”. I mam w nosie czyjkolwiek wizerunek medialny, albo błazenadę że wygrana dwoma czy trzema glosami to czyjś druzgocący sukces albo czyjaś totalna klęska. Jakie to smutne że większość parlamentarna polskiego Sejmu wyznaje dziś w odniesieniu do swojej funkcji w państwie motto Tomasza Lisa: „„Jestem wystarczająco inteligentny żeby pracować w telewizji ale nie żeby ją oglądać” - tylko ze Parlament to nie telewizja ... ani publiczna ani komercyjna

http://palikot.blog.onet.pl/2009/03/

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka