Nigdy mnie nie ciągnęło do Egiptu, za gorąco. Jednak ci którzy byli, opowiadają, że w obrębie hotelu jest komfort i dobrobyt, ale wystarczy zaryzykować wycieczkę poza enklawę dla zagranicznych turystów, żeby zobaczyć prawdziwą nędzę. Te same refleksje przywożą zresztą także z Tunezji czy Maroka. Ciekaw jestem jakie refleksje zagraniczni turyści przywożą z Polski.
Słowem – obywatele tych państw mogą liczyć na jaki taki komfort życia tylko tam gdzie zagraniczne firmy mają do ubicia jakiś biznes. Co prawda Afryka daleko, i można sobie z tego powodu powinszować, jednak zasada funkcjonowania społeczeństwa wcale nieodległa.
Kapitał podobno nie ma narodowości. A raczej nie miał – dopóki nie dało się już ukryć że Polska staje się „montażownią” zagranicznych koncernów i źródłem taniej siły roboczej.
Z czasem coraz więcej ludzi zaczęło tez dostrzegać, że dochody na poważnym poziomie mogą zapewnić tylko trzy źródła: praca w dużej zagranicznej korporacji, dostęp do unijnych dotacji albo protekcja i znalezienie posady w państwowym koncernie.
I oczywiście nie byłoby w tym niczego dziwnego gdybyśmy mieli dziś wciąż lata 90-te. Problem polega jednak na tym, że od czasu przełomu ustrojowego minęło już ćwierć wieku, a zasada pozostała niezmienna. Łatwiej ją jednak dostrzec w przykrym widoku pracowników egipskich hoteli niż w przeszklonych gmachach korporacji.
Rząd planuje wprowadzić dotacje dla „dwudziestolatków” a ściślej mówiąc dotacje dla pracodawców którzy będą skłonni przyjąć młodych do pracy. Oczywiście to znacznie ułatwi tym ludziom start na rynku pracy. Myślę sobie że w Egipcie też by bardzo pomogło gdyby tamtejszy rząd dopłacał szefostwom hoteli żeby zatrudniali młodych. Na przykład na dwa lata. Smutna refleksja jest taka, że dokładnie niczego by to nie zmieniło. Podobnie jak niczego to nie zmieni w Polsce, bo problem nie w tym, że młodzi nie mają atutów, tylko w tym, że firmy które potrzebują wykształconych pracowników, żeby przysposobić ich do ambitnej i dobrze płatnej pracy, nie mają dla nich zajęcia.
Nie jesteśmy państwem w którym do europejskiego poziomu życia dochodzi się ciężka pracą od przysłowiowego pucybuta. Choćby dlatego, że oszczędności z zysków przelewa się na coraz wyższe składki ZUS i rachunki za mieszkanie. Ale przecież jesteśmy pomysłowi, kreatywni, zaradni. Możemy sami wziąć swoje sprawy we własne ręce i … bardzo szybko nasze pieniądze ugrzęzną w biurokratycznym molochu. Jak mawiają „czas to pieniądz” - a polski urzędnik ma swoje procedury.
„Pucybut” w Polsce zawsze będzie „pucybutem”. No chyba że zaoferuje swoje ręce do pracy zagranicznej firmie. W Egipcie działa to tak samo: trzeba się tylko załapać do pracy w hotelu. W grudniu będą tam świętować pięciolecie Arabskiej Wiosny. My jesteśmy lepsi bo obchodzimy sukcesy 25-lecia
Inne tematy w dziale Społeczeństwo