waw75 waw75
1335
BLOG

Skazani na tolerancję

waw75 waw75 Społeczeństwo Obserwuj notkę 69

Wyobraźmy sobie że do szpitala zostaje przyjęty pacjent ze świeżymi śladami  samookaleczenia. Lekarz stawia diagnozę, ocenia zagrożenie dla zdrowia i decyduje że pacjenta trzeba pilnować aby nie zrobił sobie kolejnej krzywdy. Ocenia skalę i zagrożenie patologii. 

Na pierwszy rzut oka nie ma w tym niczego nietypowego. A jednak …przecież ów lekarz jest przykładem wzorcowej nietolerancji i dyskryminacji. A może samookaleczenie przynosiło owemu pacjentowi szczęście? A może chciał w ten sposób zyskać sympatię albo podziw  otoczenia? A może po prostu uważał że ze „sznytami” mu do twarzy?

Definiując zagrożenie dla życia czy zdrowia człowieka i podejmując starania żeby temu zagrożeniu zaradzić, w myśl lewicowej optyki, dopuszczamy się aktu nietolerancji i dyskryminacji.

Żyjemy w czasach renesansu sofistyki. W myśl której współczesne społeczeństwo wytworzyło nowy model humanizmu – całkowicie wyzutego z definicji tego co dla człowieka dobre albo złe. Dzisiejszy humanizm stał się nie tyle definiowaniem i obroną wartości człowieczeństwa, co sztuką sofizmatycznego uzasadniania każdej anomalii. W efekcie owo atrakcyjne intelektualnie uzasadnienie stało się celem współczesnego człowieka. Znalezienie dla siebie możliwie absurdalnego wizerunku stało się drogą do akceptacji otoczenia – wyzwaniem rzuconym narratorom. A tym samym choćby na chwilę skupieniem na sobie uwagi.

 

Jednak ideologia kontestacji wszystkiego co w życiu człowieka naturalne – zarówno biologicznie jak i kulturowo - zmusza wielu ludzi do przybierania różnego rodzaju masek osobowości. Co w rzeczywistości skazuje tych ludzi na samotność. W tłumie wielbicieli ich aktorskiego talentu  nie mają szans zostać poznani takimi jacy są naprawdę. Samotność koi bowiem nie to ilu ludzi poznamy ale przede wszystkim to, że sami zostaliśmy poznani i zaakceptowani.

Współczesna tolerancja odrzuca poznanie jako takie. Odrzuca także weryfikację. Jej podstawową doktryną jest brak analizy i brak oceny, a jedynie życzliwa obojętność. Innymi słowy: akceptuję cię, choć nie interesuje mnie kim jesteś – szanuję to kim chcesz być bez poznawania kim jesteś naprawdę, i nawet jeśli myślę że zsuwasz się w dół to będę udawał że tego nie widzę.

 

Oczywiście taki wykrzywiony model tolerancji – która sama w sobie jest zjawiskiem bardzo pożądanym – nie zrodził się bezwiednie. Jest efektem zderzenia dwóch postaw. Z jednej strony zbytniej agresji części środowisk konserwatywnych, z drugiej zaś rosnącemu od lat 80-tych ruchowi aktywnie lobbującemu na rzecz środowisk LGBT.

Owa agresja konserwatystów – bezbłędnie wykorzystana przez środowiska homoseksualne – polegała przede wszystkim na tym że osoby z zaburzeniami preferencji seksualnych obdzierano z godności ludzkiej. Z czasem retoryka ta zagłuszyła racjonalną ocenę. Co więcej, ułatwiło to zbudowanie nowej ideologii – opartej na faktycznym zakazie krytyki wobec grup upośledzonych. Optykę tą przedstawia się jako naturalny i nieskażony doktrynalnie humanizm, choć w rzeczywistości istnieje on wyłącznie na fundamencie ideologii i doktryny. Mówiąc wprost – tolerancja polega na zakazie oceny.

Kiedy spytamy dziś zwolennika nowoczesnej tolerancji czy widzi cos złego w homoseksualiźmie, to bez wahania odpowie że nie i uważa, że to równorzędna forma związku. Ale jeśli spytamy czy chciałby aby jego dziecko było homoseksualistą to odpowiedzią będzie – równie niezwłoczne – zaprzeczenie. Choć najprawdopodobniej z zapewnieniem, że gdyby już tak się stało, to nie pozostawi dziecka bez pomocy. To niezwykle ciekawe że nie życzymy sobie czegoś co uważamy za dobre.

Co więc widzimy: 1. ideologia każe nam akceptować i nie oceniać, 2. postrzeganie ludzkiego życia powoduje że wiemy iż to jest złe i mamy nadzieję że nas ani naszych bliskich to nie spotka i wreszcie 3. jeśli napotkamy na swojej drodze kogoś o takiej skłonności to nie zanegujemy jednocześnie jego wartości jako człowieka. Ideologię tolerancji jako dyktatu obojętności  udało narzucić właśnie dzięki temu że wiele środowisk konserwatywnych – a przede wszystkim katolickich przekreślało ten trzeci aspekt – oddanie szacunku, i ograniczenie się wyłącznie do adekwatnej – nawet krytycznej oceny ale bez poniżania osoby ludzkiej. I niestety, część najbardziej agresywnych środowisk katolickich ponosi za to częściową odpowiedzialność.  

 

Konserwatyzm przeczy obojętności. Właśnie dlatego że stawia oceny i podziały – tego co dobre i tego co złe. Jednocześnie też – wbrew dogmatom lewicowej części opinii publicznej – to właśnie konserwatyzm jest ofertą wolną od sztucznej indoktrynacji i poprawności politycznej. Co więcej to właśnie konserwatyzm jest oparty na osiągnięciach współczesnej nauki czy medycyny. O tym że ludzki zarodek jest istotą ludzką, reagującą i posiadającą emocje nie dowiedzieliśmy się przecież z ambony ale dzięki nowoczesnym urządzeniom USG. O tym że istota ludzka w brzuchu matki już co najmniej od dwudziestego tygodnia ciąży jest pacjentem, któremu medycyna jest w stanie poprawić komfort życia i wziąć za niego medyczną odpowiedzialność, wiemy nie od „grubego biskupa” ale dzięki osiągnięciom nowoczesnej medycyny prenatalnej. To zwolennicy ideologii „mój brzuch – moja sprawa” zamykają się mentalnie na osiągnięcia nauki i promują świadomość średniowiecza, kierując się wyłącznie agresywnym doktrynerstwem. 

 

Konserwatyzm – choć ściśle związany z chrześcijaństwem - to postrzeganie  mechanizmów życia. I to równorzędny pogląd na świat – a nie doktryna religijna. A przede wszystkim to chęć poznania i zaakceptowania natury człowieka a nie tylko umiejętność dopisania ideologicznej hagiografii i uzasadnienia do każdego odstępstwa od tejże  natury. Odrzucenie kanonów natury czy płci biologicznej człowieka spowoduje przede wszystkim to, że zgubimy klucze do poznania – a co za tym idzie także zrozumienia i zaakceptowania siebie nawzajem. Tolerancja oparta na całkowitym braku krytyki i zacieraniu kryteriów prawa naturalnego skazuje nas na samotność. Nie tylko nie będziemy mieli możliwości dokonywać ocen – czego tak boją się zwolennicy tolerancji, ale przede wszystkim przestaniemy się rozumieć. Choć oczywiście samotność może komuś przynosić szczęście. 

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (69)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo