waw75 waw75
3888
BLOG

Po co u licha ta debata?

waw75 waw75 Polityka Obserwuj notkę 98

Historia jałowej dyskusji na temat debaty między Ewą Kopacz a Beatą Szydło (tudzież do niedawna Jarosławem Kaczyńskim) nie jest już nawet irytująca – jest po prostu żenująca. A co u licha ciężkiego miałaby wnieść taka debata liderów, jeśli od lat wręcz fundamentem sceny politycznej w Polsce jest zamierzona dysfunkcjonalność jakiegokolwek dialogu? Przecież właśnie po to Platforma uruchomiła przed laty politykę narracyjną żeby debata – jako bezpośrednia konfrontacja - stała się niemożliwa. Przestańmy się wreszcie czarować – taka debata nie ma sensu! Ileż można udawać? Kogo miałaby przekonać?

Choćby tylko z jednego powodu: braku zdolności retorycznych Ewy Kopacz. O ile Donald Tusk perfekcyjnie rozgrywał batalie wizerunkowe, stosując słynne ucieczki do przodu czy tematy przykrywkowe, o tyle kunszt polityczny Ewy Kopacz  ogranicza się jedynie do wciągnięcia adwersarza w pyskówkę medialną, najczęściej przy pomocy manipulacji jego wypowiedzi (jak choćby rzekoma prośba Andrzeja Dudy o zaniechanie prac rządu do czasu wyborów) czy po prostu na informowaniu o  rzeczach które są wyssane z palca – jak choćby wdrożenie programu naprawczego dla górnictwa, korzystnych dla Polski zapisach pakietu klimatycznego, reformie podatkowej – tak prostej że wręcz niemożliwej do wyjaśnienia, czy rewolucji w systemie płatności składki ZUS – w której „budżet państwa weźmie na swoje barki” składkę żeby „Polakom zostało w kieszeni więcej pieniędzy”.  Jak z tym dyskutować? Ewentualnie ustawianie akcji w stylu „Duda nie podał mi ręki” – zawsze jest przecież szansa że ludzie nie obejrzą w drugim obiegu tego co wycięły prorządowe media -  jak pani premier daje znaki i mruga na „umyślnego” po czym odwraca się od prezydenta żeby uniemożliwić mu powitanie. Taki mamy dziś poziom narzędzi komunikowania się w polityce szefowej rządu – czy debata z Ewą Kopacz może być prowadzona w oderwaniu od takich zagrań? Czy jest wiarygodna jako dyskutant?

Mniej więcej rok temu przez Polskę przewalała się dyskusja jak wybór Ewy Kopacz na szefową administracji rządowej wpłynie na kondycję państwa, debatę publiczną, rywalizację polityczną. Dziś, po roku widać, że jednym z głównych efektów jest przede wszystkim problem z zablokowaniem dialogu politycznego. Trudno się więc dziwić, że nikt się specjalnie do spotkań z panią premier nie pali. Cokolwiek by sądzić o powodach jakiegokolwiek spotkania z Ewą Kopacz to trzy rzeczy są pewne: po pierwsze wiadomo że spotkanie będzie od początku do końca ustawione propagandowo przez obsługujące je media, po drugie, jeśli spotkanie miałoby miejsce poza formułą on air to przekaz z tego spotkania będzie miał niewiele wspólnego z jego faktycznym przebiegiem, po trzecie zaś, że wszelkie uzgodnienia będą funta kłaków warte, o czym mogli się w ostatnim roku przekonać między innymi górnicy, pielęgniarki, rodzice sześciolatków czy opiekunowie niepełnosprawnych dzieci. Za to będą sobie mogli potem obejrzeć w TVN czy Wiadomościach TVP jak pani premier pochyla się nad ich problemami. Tylko że polityka wizerunkowa „na bezczelnego”, zaproponowana przez Michała Kamińskiego i Ewę Kopacz ma jeden zasadniczy mankament: szybko się zużywa. I jak widać rok to zdecydowanie za długo, nawet jeśli syndrom oblężonej twierdzy daje dziś Ewie Kopacz bezwarunkowe poparcie elektoratu Platformy. To jak dyskusja z wygadaną przekupką dlaczego policzyła drożej za kiepskiej jakości towar. 

Cała historia ustalania tego spotkania to pasmo tak żenująco tanich zagrań i pozoranctwa, że nie wiem czy ktokolwiek jest nim jeszcze zainteresowany. Długo nie mogło dojść do konsensusu bo narracja sztabu szefowej rządu brała pod uwagę tylko wariant spotkania Kopacz – Kaczyński. Nikt nie miał oczywiście cienia wątpliwości że takie spotkanie nie jest możliwe, choćby dlatego, że jeszcze tego samego dnia kiedy Jarosław Kaczyński wyraziłby choćby wolę spotkania z Kopacz to wszystkie prorządowe media na kilka tygodni zalałaby informacja że to dowód na to iż Beata Szydło jest „malowaną kandydatką” na premiera a i tak o wszystkim decyduje Kaczyński. Po to przecież była ta cała szopka. Przecież takie są metody tandemu Kamiński - Kopacz od miesięcy – skończmy więc już z tą hipokryzją.

Potem  pani premier była otwarta na debatę z tym , że ... jej sztab nie odpowiadał przez kilka  tygodni na próby omówienia jakiegokolwiek spotkania. Dziś, kiedy sprawa się rypła bo szefostwo TVN pożaliło się publicznie, że sztab Kopacz nie reaguje na zaproszenia to Ewa Kopacz ogłosiła że skoro Jarosław Kaczyński „boi się debaty” to zgadza się spotkać z Beatą Szydło ale tylko w debacie prowadzonej wyłącznie przez dziennikarzy deklarujących od lat niechęć do opozycji.    

Naprawdę serdecznie współczuję Beacie Szydło. Przede wszystkim tego że musi podjąć dyskusję z osobą która jest w stanie powiedzieć dokładnie wszystko, bez cienia związku z prawdą. Z kobietą która potrafiła oskarżyć profesora Religę o lenistwo i brak rozeznania w sytuacji służby zdrowia, która potrafiła organizować autokary pielęgniarek do „białego miasteczka” po to żeby pokazywać tą akcję jako spontaniczny protest pielęgniarek, która miesiącami obiecywała lekarzom że nie zostaną obarczeni kosztami reformy refundacyjnej mimo że w nowych kontraktach planowano horrendalne kary za każdy błąd na recepcie, i która jest dziś w stanie nawet wymyślone naprędce hasło propagandowe bez zmrużenia oka przedstawić jako gigantyczne dokonanie rządu.

Zapowiada się debata według takich zasad retoryki, jakie z zasady wykluczają wszelki dialog  Czy jest więc sens? Kogo ma przekonać ta debata? Nie twierdzę, że PiS jest jedyną partią na świecie, ale jeśli dziś – po ostatnich ośmiu latach i na dwa tygodnie przed wyborami – ktoś ma jeszcze wątpliwości czy oddać głos na dotychczasową władzę, to jak słowo daję: albo jest idiotą albo ma z tego bezpośrednie korzyści.

 Jeśli kogoś nie przekonały dziesiątki miliardów złotych tracone co roku z powodu wadliwego prawa podatkowego, kulisy ośmioletniej  „reformy górnictwa” w wykonaniu ekipy rządzącej, setki milionów złotych wydawane na inicjatywy typu portal dla bezdomnych, zadziwiająca łatwość działania takich firm jak choćby Amber Gold albo trudny do zrozumienia  parasol ochronny przez ostatni rok działania SKOK-u Wołomin, coraz dłuższe kolejki do lekarzy specjalistów, coraz bardziej absurdalna machina biurokratyczna i wszechobecne premie i trzynastki w sektorze publicznym, ustawki przy ośmiorniczkach za pieniądze podatników czy dziesiątki przykładów drenowania publicznej kasy przez ludzi PO i PSL-u i potrzebuje do podjęcia decyzji jeszcze jakiejś konfrontacji liderów to, z ręką na sercu - tym bardziej nie potrafię dostrzec sensu tej debaty. 

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (98)

Inne tematy w dziale Polityka