Lepiej byś był uwierzył w to że świat umiera
To takie proste jak batuta wypuszczona z dłoni
Wojna ciebie przeżyje kaplice czaszek pełne
to łączność z przodkami wejdź do mutacji zony
Pracowniku snów daremny wybierz swoją maskę
Topielcu utopii nadziei to co cię rozrywa nazwij
paradoksem ciemnym a przetrwasz siebie samego
Nie szarp się tak od zawiei ratuje skok w nazwę
W myśli zaś niespełnienie i ból a tyś narowisty król
Sprzedaj zamek strzeżony fosą łez do groty wejdź
ducha dolin Tam dziecka śmiech biały ptak
i obierana pomarańcza Chmury błysków oduczą cię
czytać znaki i czas Uwierz… fatamorgany tańczą
Bogowie też uprawiają seks i pasjami lubią skrytobójstwa
Śmierć przyjdzie jak motyl o przezroczystych skrzydłach
i spokojnych czułkach bądź dla niej jak kielich kwiatu
Wszystko jest kwestią temperatury i klimatu Ostygnie czas
żal zaparują oczy przejrzystego nie wynajdziesz metalu
Nie powstrzymasz żadnym zwierciadłem pyłu floty
Nie odwracaj się by zobaczyć czyj głos rani twój spokój
Parują jeziora schną morza z gór jest piasek z piasku plaże
Tylko się nie odwracaj a na koniec na pewno nic się nie okaże
====================================================