wawel wawel
1304
BLOG

JK: wszystko jest zgodnie z prawem, którego nie ma

wawel wawel Polityka Obserwuj notkę 29

MOTTO

1. „Dlaczego to manipulacja? Bo nie ma żadnych relacji finansowych pomiędzy fundacją a partią. Żadnych. To są dwie oddzielne instytucje. Wszystko zgodnie z prawem".

[J.Kaczyński, 9.02.2019 r.]

2. „Opowieść o Polsce jako państwie prawa to kompletna bajka”

[J.Kaczyński, taśmy, 2018 r.]


Naimski (jeden z kilku frankistów trzęsących PIS-em) powiedział dziś: Jan Olszewski był człowiekiem miękkiej ręki i twardego charakteru. Dzisiejsza wypowiedź prezesa próbująca bronić to, co jak sam na taśmie powiedział, że jest „nie do obrony”, czyli próbująca wywodzić, że Partia nie buduje wieżowca – chyba dowodzi, iż prezes jest w pewnym sensie odwrotnością premiera Olszewskiego, tzn. że jest człowiekiem twardej ręki i miękkiego charakteru. Ale trzeba się przyjrzeć temu bliżej.

Tak ogólnie to mamy tu do czynienia ze znanym zjawiskiem dwóch prawd (typologicznie jakoś tam owa dychotomia prawdy odsyła nas do orientalnej teorii dwóch prawd Averroesa)

1. prawda dla braci Karnowskich i dla TVP, ogłaszana wdzięcznemu ludowi

2. prawda faktyczna, ujawniana w zamkniętym gronie i przeciwna pierwszej.

Upraszczając: prawda wiary i prawda racjonalna. Albo litera i duch – litera prawa i duch prawa. Etyczny wymiar czynu i formalno-prawny wymiar czynu.

W zasadzie w tym punkcie można by już zakończyć prezentację usiłowań obrony tego, co nie do obrony (przypominam, że sam prezes na taśmach powiedział, iż zaprzeczenie twierdzeniu, że partia buduje wieżowiec "JEST NIE DO OBRONY" i gdy na początku lipca Śpiewak chciał na rozgłaszaniu tego oprzeć swoją kampanię - prezes wycofał się OD RAZU z operacji). Zakończyć by można obrazem tego, jak Jan Olszewski wsadza dwóch swoich kierowców, asystentkę i osobistą sekretarkę oraz kuzyna do fundacji a potem w świetle jupiterów z kamiennym czołem twierdzi: to bezczelna manipulacja, ja nie mam nic wspólnego z tą fundacją.. Wyobraziliście już sobie wszyscy mecenasa Olszewskiego i widzicie różnicę z dr Jarosławem Kaczyńskim?

Podsumujmy: wszystko zgodnie z prawem, którego nie ma. A tam, gdzie jeszcze są jego resztki, tam je obejdziemy. Sprawiedliwie i skromnie.

Dzisiejsze odezwanie się prezesa nastąpiło, oczywiście, w wyniku zsynchronizowanych działań: 1. sondaż, który wykazał, iż pojemność dzioba pelikanów ma jeszcze duże rezerwy 2. wypowiedź prezesa dla Karnowskich. Trochę dziwi, że dzisiejszy, sobotni przekaz zawiera tylko fragment wypowiedzi prezesa O FUNDACJI (o Instytucie im. LK), ZAŚ O SPÓŁCE „SREBRNA” ANI ZDANIA. Zapewne w poniedziałkowych „Sieciach” (nomen omen) będzie cosik o spółce Srebrna, ale w określonej interpretacji. Pozorne prawo całe …ŻYJE INTERPRETACJAMI. Na tym też w skrócie polega DEKONSTRUKCJONIZM (stworzony przez marokańskiego Żyda, Derridę) – rozbijmy organiczną całość na niepowiązane z sobą kawałki, fragmenty – i z tych puzzli (fundacja, spółka z.o.o., monoszef partii, jego kierowcy, jego sekretarki, jego zaufany A.L., żona zaufanego, drugi zaufany K.Cz., żona drugiego zaufanego, trzeci zaufany K.Kujda, TW Ryszard – prezes zarządu Srebrnej przez... 16 lat, żona trzeciego zaufanego itd., itd.) ułóżmy nową, ZGODNĄ Z „PRAWEM” całość. Dla doktora prawa to czynność dość prosta.   

Teraz zerknijmy na zamilczaną dzisiaj Srebrną.

"Za sterami spółki Srebrna stoją zaufani ludzie Jarosława Kaczyńskiego. Prezesem zarządu jest Małgorzata Kujda, która objęła posadę po mężu Kazimierzu (ten po ostatnich wyborach awansował na szefa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska). (...) W skład zarządu wchodzi też: Janina Goss, przyjaciółka rodziny Kaczyńskich; Halina Wojnarska (żona ministra Adama Lipińskiego); dwaj kierowcy Kaczyńskiego (Jacek Rudziński i Jacek Cieślikowski); kuzyn prezesa Grzegorz Jacek Tomaszewski (szef spółki wydającej "Gazetę Polską Codziennie”), europoseł Ryszard Czarnecki, a także Barbara Skrzypek, asystentka i osobista sekretarka prezesa. Spółka Srebrna, która zawiaduje nieruchomościami PiS. Właścicielem Srebrnej jest Instytut im. Lecha Kaczyńskiego oraz Barbara Skrzypek, (ma dwa z 5886 udziałów) i jej syn Marcin (jeden udział). Łączna wartość udziałów Srebrnej wynosi 11,766 mln zł."  Majątkiem Srebrnej (tym, w co inwestować, kogo spłacać et.) dysponuje faktycznie, choć nie formalnie, czyli poprzez sieć pośredników doktor prawa Jarosław Kaczyński. Chyba potrzeba nam tego, co postulowałem w poprzedniej notce - MOP, Ministerstwo Obchodzenia Prawa. MOP istnieje niejawnie - istnieje w każdej partii III RP. Te partie są skażone grzechem pierworodnym. Nie wydadzą złe drzewa dobrych owoców. Na próżno czekacie wy, czekający...  TAK JAK OBCHODZĄ PRAWO, TAK BĘDĄ DO KOŃCA ŚWIATA OBCHODZIŁY I OMIJAŁY WASZE MARZENIA I NADZIEJE... 


image

image

Trzy podpisy osobistej sekretarki prezesa


Od początku spraw z wieżowcami pisze teksty na ten temat bloger galopujący major. Nigdy jego tekstami się nie interesowałem, nie wiem kto zacz i mnie to nie interesuje. Po prostu przeczytałem jego teksty i skonstatowałem, że najklarowniej tłumaczy sprawy, które inni wikłają, albo nie są w stanie objąć jednym spojrzeniem. Przedrukowuję je więc tutaj. Pelikany – klaskaniem mające obrzękłe dzioby – proszę o ominięcie tej notki, bo jej lektura mogłaby im popsuć nastrój i zaburzyć trawienie, co odbiłoby się niechybnie na ich multiplikacji. A jak wiadomo multiplikacją spełniają się pelikany.

Jeśli ktoś chce przeniknąć stan faktyczny, nie zaś propagandowy wielkiego planu prezesa uczczenia obu braci Kaczyńskich pomnikiem w kształcie dwóch wież, pomnikiem finansującym jedną z okrągłostołowych partii aż po Armageddon i 1 dzień dłużej - jeśli ktoś chce ową technologię zamiaru postawienia górującego nad miastem pomnika samemu sobie i bratu przeniknąć, musi poniższe przeczytać.


1. Taśmy Kaczyńskiego

2. Taśmy Kaczyńskiego i kancelaria 

3. Oligarchizacja i bank 

4. Obchodzenie prawa 

5. Łańcuszek faktur

Afera #TaśmyKaczyńskiego dla bystrzaków

29/01/2019

Oto, drogi czytelniku, jest spółka Srebrna. Spółka Srebrna jest osobowo powiązana z Jarosławem Kaczyńskim. Jej większościowym właścicielem jest Fundacja „Instytut Lecha Kaczyńskiego”. Fundacja obsadzona jest znajomkami Kaczyńskiego (kierowca Pis, pani Basia, itd.). Sam Jarosław Kaczyński zasiada w ramach rady Fundacji. A więc nie w samej spółce Srebrna, a w radzie jej właściciela. Formalnie to ważne, bo za wszelkie działania spółki odpowiada zarząd spółki, a właściciel zgodnie z prawem nie może nawet wydawać spółce poleceń. Dziś, po opublikowaniu taśm, wiemy, że faktycznie to Jarosław Kaczyński rządzi spółką Srebrna. Decyduje, co kupować, a czego nie i kogo, kiedy spłacać. Słowem, nie tyle formalnie, co faktycznie, dysponuje wielomilionowym majątkiem spółki Srebrna. Spółka posiada milionowy majątek, bo dysponuje działkami, które przejęła w ramach uwłaszczenia się na Ekspresie Wieczornym.  

Punkt wyjściowy jest więc taki, że Jarosław Kaczyński, jako, bodajże jedyny, polityk w kraju, faktycznie rządzi spółką z gruntami wartymi miliony. I pośrednio prowadzi działalność gospodarczą. I teraz Kaczyński chce, aby spółka wybudowała dwa wieżowce na swoich działkach.

Plan idzie powoli, bo na gruntach spółki stał zabytkowy budynek. Jak opisuje Miasto Jest Nasze

„Spółce Srebrna udało się zdjąć ochronę konserwatorską ze stojącego na działce budynku Zakładów Mechanicznych „Bormann, Szwede i spółka” – pod opinią o braku wartości zabytkowych budynku podpisał się aktualny MWKZ Jakub Lewicki, który nominację na to stanowisko otrzymał kilka lat później z rąk… PiS.”

Srebrna próbuje też sprzedać działkę za pośrednictwem spółki na Cyprze. Nie udaje się.

Nowy plan biznesowy jest więc taki: Srebrna obejmuje udziały w spółce krzak Nuneaton, której prezes Gerald Birgfellner, (nazwijmy go Austriak), będący nb. mężem córki innego kuzyna Kaczyńskiego, ma zacząć proces biznesowy. Srebrna nie będzie jednak płaciła Nuneatonowi, który zatrudni m.in. kancelarię prawną, lecz to Nuneaton dostanie pożyczkę od Srebrnej, którą to pożyczkę Nuneaton spłaci Srebrnej kredytem uzyskanym od Pekao SA i pewnie zabezpieczonym hipoteką na gruntach. Słowem oficjalnym kredytobiorcą będzie Nuneaton, on wybuduje, a Srebrna tylko pożyczy im na chwilkę pieniądze, aby zaraz Nuneaton tę pożyczkę z kredytu oddał.

Mówi o tym wprost kuzyn Kaczyńskiego.

GJT – Bo przecież wy sami wiecie, że wy nie chcieliście, żeby Srebrna zapłaciła, tylko żeby dała chwilowo pożyczkę, że jak dostaniecie kredyt, to tę pożyczkę oddacie, ale ponieważ proces jest wstrzymany, to nie ma sensu brać pożyczki, bo nie pojawią się pieniądze.

No więc teraz pojawia się problem. Austriak jako prezes Nuneatonu i kancelarie swoje zrobiły, są projekty umów z wykonawcami, promesa kredytowa, masa spotkań, no i domagają się kasy, to jest obiecanej pożyczki. Ale Srebrna pożyczki nie chce dać, bo już wie, że Nuneaton, mimo promesy, nie dostanie kredytu, bo proces jest wstrzymany. Dlaczego? Po pierwsze, Kaczyński nie ma swojego człowieka w ratuszu, takim może być dopiero Patryk Jaki, więc teraz Kaczyński wie, że nie dostanie warunków zabudowy na pstryknięcie palców. Ratusz HGW ma, zdaniem Kaczyńskiego, opóźniać wydanie warunków zabudowy złośliwie, ale Kaczyński nie ma żadnych prawnych argumentów, żeby zmusić ratusz do wydania takiej zgody. Więc albo PIS wygra wybory i będą wieżowce albo nie wygra i ich nie będzie. Druga sprawa to groźny Jan Śpiewak, który budowę nagłośnił, a właśnie trwa kampania PISu, który oficjalnie walczy z mafią developerską. Dlatego Kaczyński wstrzymał proces otrzymania kredytowania, chociaż, jak pokazuje fragment rozmowy o dofinansowaniu Gazety Polskiej, kredytowanie jest dość łatwe, niemal na telefon.

Austriak jako prezes Nuneatonu i zatrudniona przez niego kancelaria prawna chcą więc zapłaty za robotę, a więc rzekomej, umówionej już na gębę części pożyczki. Kaczyński, co ważne, umowę potwierdza, nie podważa kwot za „wykonaną robotę”. Kaczyński jedynie twierdzi, że teraz, jak inwestycja została wstrzymana, i Nuneaton nie ma kredytu, trudno będzie spółce Srebrna uzasadnić taką pożyczkę. Bo przecież nie ma żadnego zabezpieczenia spłaty i dodatkowo nie ma nawet żadnej umowy o pożyczkę na piśmie. Jest tylko uchwała zarządu Srebrnej i tylko ustalenia ustne między środowiskiem Kaczyńskiego a Austriakiem. Więc jak Srebrna pożyczy teraz pieniądze, to wrogowie Kaczyńskiego oskarżą go o wyprowadzenie kasy ze spółki Srebrna. Potrzeba więc DOROBIĆ uzasadnienie do spłaty.

Dlatego Kaczyński żąda dodatkowych rachunków za pracę albo upozorowanego powództwa zakończonego ugodą jeszcze przed rozprawą. Nie, nie chodzi mu o to, że go Austriak oszukuje. Nie chodzi o to, że Kaczyński chce faktur, bo nie wierzy Austriakowi. Chodzi mu o to, że Srebrna musi mieć uzasadnienie do pożyczki dla, za przeproszeniem, „gołodupca” Nuneatona i zatrudnionej przez niego kancelarii, więc albo Nuneaton pokaże bardzo szczegółowe wyliczenia + uchwałę zarządu albo fikcyjnie ich pozwie, a oni, niby ojoj przestraszeni, zawrą ugodę. Słowem, chodzi o wyprodukowanie kwitu ex post, tzw. dupokrytki, pozwalającej na wypłaceniu kasy ze Srebrnej dla wykonawcy, z którym nie ma pisemnej umowy. Poniżej kluczowy fragment:

JK – No gdyby zawrzeć już tam rok temu umowę współpracy z (niezn. słowo) a Srebrną…

GJT – No tak, trzeba by było to dzisiaj zapisać, że będzie pokrywać wydatki finansowe.

JK – Będzie pokrywać związane…

GJT – Z tą realizacją…

JK – Z tą realizacją, ale nie ma takiej…

GJT – Nie ma takiej umowy.

JK – Nie ma takiej umowy. I stąd, powtarzam, stąd jest kłopot, dlatego wymyśliłem tę metodę, bo zastanawiałem się nad tym, co zrobić, żeby zapłacić. I to ja innej metody…

Chodzi więc o metodę, aby Srebrna zapłaciła, bo nie ma pisemnej umowy Austriaka/Nunetaonu ze Srebrną. Metodę dokładnie opisuje Kaczyński i jego kuzyn:

JK – (niezn. słowo) więc według mnie to jest najprostsza droga, żeby tę sprawę załatwić, a ja wtedy będę mógł być może w takiej sytuacji też jakoś przekonać zarząd do tego, żeby też jakoś poszedł…

GJT – na ugodę.

JK – Na ugodę.

GB –…

T – żeby zarząd na ugodę.

GJT – Zarząd, zarząd, potem wy założycie sprawę, wezwany zostanie zarząd do wyjaśnienia czy tam jakiś świadków, kogo powołacie, i tak dalej. Ale na przykład zarząd może wystąpić, nie widząc szans wygrania na przykład, może wystąpić o ugodę sądową.

I teraz możliwe są dwa, a właściwie może nawet trzy, rozwiązania, tego, co chciał Kaczyński:

Pierwsze: Kaczyński chcę naprawdę spłacić/dać pożyczkę, więc kombinuje, jak formalnie wyciągnąć kasę ze Srebrnej, aby zapłacić Nuneatonowi, mimo że Nuneaton nie wziął kredytu, więc oficjalnie nie ma kasy na spłatę pożyczki i Nuneaton nie zawarł ze Srebrną pożyczki. Ugoda przed sądem nada się jak ta lala. Przypomnijmy, tak właśnie wypłacano kolejną kasę wdowom smoleńskim. One pozywały, a MON, ojoj przestraszony, zawierał ugodę. Najprostszy numer świata, bo sąd, co do zasady, nie może zakwestionować ugody, gdy chcą jej obie strony, a ugoda ma oficjalny stempel sądowy.

Wersja druga: Kaczyński nic nie chce dawać pożyczki/płacić, dopóki nie wygra wyborów, bo tylko wtedy zbuduje wieżowce. Prosi więc o szczegółowe rachunki, o których wie, że ich Austriak nie ma albo o pozorowany proces sądowy, który jest dla Austriaka nie do wygrania, bo nie ma pisemnej umowy pożyczki ze Srebrną. Austriak jest na łasce Srebrnej i nie może Srebrnej wystawić żadnych faktur. Jest tylko problem z kancelarią, bo ona ma bardzo dokładne rachunki, co zrobiła dla Austriaka.

Wersja trzecia: Kaczyński zwróci się do kancelarii, której ma zapłacić, aby ta coś wymyśliła, bo oni są „prawnikami czynnymi”.

Austriak wybiera rozwiązanie drugie i w zemście ujawnia taśmy.

Na czym więc polega kłopot. Otóż kłopot polega na tym, że Kaczyński w imieniu Srebrnej zawarł ustną umowę pożyczki ze spółką będącej developerem Srebrnej, i teraz Kaczyński potrzebuje na gwałt uzasadnić udzielenie tej pożyczki, więc wymyśla pozorowany spór sądowy. To jest podręcznikowy więc przykład prowadzenia działalności przez słupa w formie spółki kapitałowej. Opowieści, że Kaczyński jest arcyuczciwy, bo chciał faktur, jest komiczne w świetle proponowanej przez Kaczyńskiego ustawki przed sądem, dzięki której można było metodą na wdowę smoleńską wyprowadzić kasę ze Srebrnej, w której zarządzie Kaczyński nawet nie zasiada. Powtórzmy: spółka krzak wykonała usługę, bez pisemnej umowy ze Srebrną, ale ustną umową ze środowiskiem Kaczyńskiego i przez całe nagranie Kaczyński kombinuje, jak ze spółki Srebrna wyciągnąć kasę dla owej spółki krzak, która nie ma pisemnej umowy. Bo istotą spółki kapitałowej, jaką jest Srebrna, jest właśnie to, że nie możesz sobie do niej wejść z ulicy jako członek rady jej właściciela i wypłacić kasy za to, że coś komuś naobiecywałeś. Wiec musisz DORABIAĆ kwity. Jak Kaczyński jutro obieca, że Orlen zapłaci Kowalskiemu za malowanie ścian, to nie może formalnie (jeszcze) wejść do Orlenu i krzyknąć, żeby zapłacili Kowalskiemu, tylko Orlen musi mieć prawną podstawę do wypłaty kasy (np. umowę albo wyrok sądowy). Więc cała rozmowa Kaczyńskigo polega na wykombinowaniu tej podstawy prawnej ex post. Nie na żadnym sprawdzaniu rachunków Austriaka, któremu wierzy na słowo (wiem, że robota była zrobiona), ale na wykombinowaniu rachunków albo jeszcze lepiej sądowej ugody, która pozwoli tę podstawę prawną znaleźć. Oto chodzi w całej tej sprawie. Politycznie to jest „nie do obrony”, prawnie to, jak już obecna (i przyszła) władza sobie uzna. W tym oligarchistanie, jakim jest państwo polskie, wszystko jest przecież możliwe.

PS Niniejsza notka nie odpowiada na pytanie: czy dr nauk prawnych Jarosław Kaczyński miała rację i były inne prawne możliwości zapłaty Austriakowi przez Srebrną. Niniejsza notka wyjaśnia, o czym rozmawiali panowie na taśmach. A rozmawiali o tym, że Kaczyński w imieniu Srebrnej, uznał roszczenie i wymyślił metodę, jak poprzez upozorowaną czynność przed sądem, uzasadnić wyjęcie pieniędzy ze Srebrnej i zapłacić Austriakowi, z którym nie była zawarta pisemna umowa ze Srebrną.

=====================================================


#Taśmy Kaczyńskiego i kancelaria – o co chodzi

31/01/2019

Dzisiejsze taśmy potwierdziły wszystko to, o czym sobie rozważaliśmy wcześniej i nieco rozjaśniły obraz. A więc spółka matka Srebrna dała pełnomocnictwo Austriakowi (Gerry) do działań, właściciele Srebrnej ( w podjęli uchwałę, że wchodzą do spółki celowej Nuenaton, włożą tam grunt, i spółka Nuneaton będzie inwestorem budowy wież na kredyt z Pekao.

Gerry, mając pełnomocnictwo od Srebrnej i uchwałę Srebrnej, że Nuenaton (którego wciąż jest prezesem) dostanie grunty, zaczyna działać. Część robi sam (?), część, jako prezes Nueaton, zleca deweloperowi – spółce austriackiej Aerion (nb. to też spółka Gerrego).

Czyli austriacki developer Aerion dostaje zlecenie do spółki celowej Nuneaton i żeby wykonać zlecenie. Idzie do architektów, firm budowlanych, i do prawników – Austriaków z BakerMcKenzie Austria. Austriacki BakerMcKenzie zleca to swojej polskiej filli, czyli Baker McKenzie Polska.

Tu mała dygresja. Pojawiają się głosy, na jakiej podstawie działa polski BakerMcKanezie, czy działał bez umowy (pozdrawiam punditów) i po jakich stawkach. Patrz chociażby ostatni artykuł Pawła Brawo. Otóż, specyfika pracy w tzw. kancelariach sieciowych polega na tym, że zanim przystępujesz do pracy, musisz mieć nie tylko umowę, ale też uruchomionego klienta na narzędziu do bieżącego rejestrowania czasu pracy. I żadna faktura nie może być wystawiona zanim w kancelarii nie klepnie się tych przepracowanych godzin, bo klient zawsze ma prawo zażądać wykazu tych godzin. Stawki też są rynkowe (300 euro za godzinę), czego nie podważa Kaczyński.

No więc Baker McKenzie Polska taki wykaz godzin oczywiście ma i swoja robotę zrobił dla Baker McKenzie Austria i wyszło 110 000 PLN. Więc teraz Baker McKenzie Austria idzie do Aerion Austria i prosi o kasę, dając wykaz robót, godzin od Baker McKenzie Polska. Aerion Austria idzie z tym do Nunenaton, czyli spółki celowej, która Aerionowi developerowi zleciła robotę. Nunenaton jest gołodupcem, bo Srebrna, mimo zobowiązania w uchwale, nie wniosła gruntów, a bez gruntów nie dostaną oczywiście kredytu z Pekao. No więc Gerry, jako prezes Nuneatonu, ruszył z robotą, zlecił ją austriackiemu developerowi, ci wzięli austriackich prawników, a oni polskich podwykonawców prawników i trzeba zapłacić. Idzie więc Gerry do Jarka Kaczyńskiego i pyta, kiedy będą OBIECANE pieniądze?

Gerry czuje się oszukiwany. Normalnie powinny już być wniesione grunty przez Serbrną do Nuneatonu i Pekao powinien dać kredyt. Ale Jarek cały proces wstrzymał, bo Śpiewak rozpowiada, że Jarek to deweloper. No i Nuneaton został z rachunkami do spłacenia. To trochę tak, jakbyście mieli komuś wybudować dom (Nueaton), wzięli na siebie opłacanie wykonawców (prawnicy i reszta), a inwestor (Srebrna) wstrzymał obiecaną zapłatę, bo na mieście gadają, a wy zostaliście z kasą dla wykonawców (prawnicy i reszta) i nic nie macie na koncie, bo jesteś spółką celową. Super, uczciwość, doprawdy.

Jarek, co NAJWAŻNIEJSZE, nie neguje kosztów kancelarii, bo przecież oni mają wszystkie godziny wykazane po stawce godzinowej. Jarek ma problem, bo mimo pełnomocnictwa od Srebrnej i uchwały Srebrnej, że wniesie grunty do Nuneatonu, nie ma pisemnej umowy Srebrnej z Nunetaonem. Tę umowę musiałby zawrzeć zarząd Srebrnej, a Jarek się dogadał na gębę. I tworzy się klasyczny zator płatniczy – osoba na początku łańcuszka nie może formalnie przelać kasy do osoby kolejnej, więc cała reszta też kasy nie dostanie.

Pomysł Jarka polega więc na tym, żeby jakoś dorobić uzasadnienie zapłacenia przez Srebrną rachunków jej spółki córki Nunetaon, która to córka zleciła już pracę prawnikom. Wymyśla więc pomysł, żeby Nuneaton pozornie pozwał Srebrną, a ta, ojoj, przestraszona, się zgodziła. Czyli trochę poudajemy przed sądem. Niektórzy nazywają to oszustwem, a w przypadku czynności prawnych (np. umów pozornych) są one z mocy prawa nieważne.

Prawnik BakerMcKenzie Polska, który nie jest stroną, ale wie, że jako ostatni w łańcuszku nie dostanie kasy, jeśli się nie przepchnie zatoru, proponuje:

PRAWNIK – Jeśli chodzi o takie rozwiązanie prawne potencjalne, które to ureguluje faktycznie to, co się wydarzyło, czyli potwierdzenie wcześniejszych, ustnych ustaleń (niezn. słowo). Wiem, że takie ustalenia były pomiędzy spółką Srebrna, są określone dokumenty, które… też pełnomocnictwa, które to potwierdzają, i w związku z tym, czy spisanie umowy usługowej mającej tutaj charakter umowy zlecenia na wykonanie pewnych prac, potwierdzającej również te wcześniejsze, ustne ustalenia pomiędzy Srebrną a K-Towers (poprzednia nazwa Areionu, spółki Birgfellnera), czyli spółką, która akumulowała te koszty. Czy to by wchodziło w grę?

Czyli Srebrna zawiera wreszcie umowę z Nuatonem, w której potwierdza wcześniejsze ustne zobowiązania. Tu sprawa się kończy, ale jak wiemy, do zapłaty nie doszło. Na moje problem polega na tym, że

(wersja pierwsza) – osoby z zarządy Srebrnej zaczynają się trochę bać, że będą musiały w tej umowie trochę pokłamać (to Jarek obiecywał, nie my, nie ma uchwał zarządu itd.)

(wersja druga) – umowa musiałaby obejmować także przyszłe usługi, a Srebrna wstrzymuje cały proces na przyszłość, bo Jaki może nie wygrać w Warszawie

(wersja trzecia) – Gerry nie ma dokładnych rachunków od architekta i już wie, że jak wstrzymali inwestycje, to mu nie zapłacą

(wersja trzecia) – Jarek i Srebrna chcą wstrzymać płacenie Gerremu, a to, ze im uwierzył to już jego problem.

Ważne są oczywiście relacje między Jarkiem i Srebrną. Przy prawnikach oficjalnie Jarek się trochę kryguje, natomiast na poprzedniej taśmie, gdy są sami swoi, ładnie jest to pokazuje:

T – I jeszcze mało delikatną sprawę, chodzi tylko o te trzy tysiące złotych. Wtedy nas przysłałeś do pani Danuty, pamiętasz? Wtedy wchodziła ta sprawa, chodziło o problemy z tymi sprawami księgowymi tego, tego kredytu.

JK – Tak, tak.

T – Żeby to dokładnie sprawdzić, jak to ma być zrobione. I poszliśmy, było spotkanie, Gery z tą panią i ona dała sprawę do jej córki, pani Ireny, która zrobiła całą dokumentację tego. Wtedy też dostałeś, dostałeś dokumentację, też Nuneaton. I teraz napisała pani Irena, to jest córka pani Danuty.

JK – No tak, tak.

T – Żeby rachunek przesłała do pani Kujdy, a pani Kujda odpisała, że nie zapłaci. Więc tutaj jest jej, napisała „Szanowna Pani”, tu pani Irena napisała o tutaj pokazuje dokumentacje, a tutaj odpowiedź pani Kujdy, tutaj „Szanowna Pani Mecenas” i tu jest dalej, przepraszam, tutaj, tu, „w związku”. Więc to trzeba też zapłacić, bo trochę nieprzyjemna sytuacja.

JK – Kochani ja o tej sprawie nawet słyszałem, tyle że ona występuje teraz po mężu widocznie się nazywa Sobczak, tak?

T – Tak. To córka i zmieniła nazwisko. To jest córka tej pani.

JK – Ta pani w gruncie rzeczy nie wiedziała, o co chodzi.

T – …

JK – To trzeba załatwić (niezn. słowo).

JK – Myśmy po prostu nie wiedzieli.

T – Że to córka pani Ireny.

JK – Tego, nie wiedzieliśmy, o co to chodzi.

GB – …

T – To tylko trzy tysiące złotych.

JK – No więc to nie jest żadna sprawa, dobrze to będzie załatwione. Po prostu nie wiedzieliśmy.

T – Dlatego tutaj dołożyliśmy matki.

JK – Myśmy z panią Danutą Kosiel-Kruszewską współpracowali od 25 lat, tak że nie ma żadnej sprawy.

To pokazuje zabawną sytuację, Jarek zleca na mieście ludzi do wykonywania usług dla Srebrnej, prezes Srebrnej dostaje nagle jakieś prośby o zapłatę, nie chce płacić, a potem musi płacić, bo Jarek zlecił. Jak to nie jest dowód, że Srebrna to słup Jarka, to co nim jest?

PS Odrębną sprawą są koszty architektów. Tutaj Jarek chce bardziej dokładnych wyliczeń, bo to bardzo duża kwota, a prof. Neumann (kolejny wynajęty przez Nuneaton) takich nie dał.

PPS Czy ktoś mógłby ujawnić Gazecie Wyborczej, czym jest Ikonografika i dlaczego jest konieczna takich sprawach?

============================================


Oligarchizacja na przykładzie kredytowania Srebrnej i Zetki – o co chodzi z bankiem?

04/02/2019

Wyobraź sobie, że jesteś bankiem. Zarabiasz głównie na tym, że trzymasz kasę klientów (w zamian za opłatę) oraz kasę innym klientom pożyczasz. To drugie to właśnie kredyt. Kredyt polega na tym, że dzisiaj pożyczasz klientowi kasę, którą on ma ci oddać w przyszłości wraz z marżą i odsetkami. Ta marża to Twój zarobek. Główny problem jest taki, że klient dziś dostaje od Ciebie CAŁĄ kasę, a spłaca ją w częściach (ratach) dopiero w przyszłości. Od razu widać problem, prawda? Otóż, dając teraz CAŁOŚĆ masz problem, że klient z kasą albo ucieknie albo nawet, jeśli będzie chciał, to nie uda mu się płacić owych kawałeczków w przyszłości. Na przykład dlatego, że zbankrutował albo wrzucili go z roboty. To się nazywa ryzyko. Ryzyko kredytowe.

Jako bank, chcesz pożyczać, (tak przecież zarabiasz), ale musisz zminimalizować owe ryzyko, że ci nie odda klient kasy. Ryzyko nigdy nie jest zerowe, ale powinien robić wszystko, aby było jak najmniejsze. Robisz to generalnie na dwa sposoby. Pierwszy to liczysz tzw. zdolność kredytową, czyli ile, przy zarobkach/dochodach klienta ten może przeznaczyć na ratę kredytową. Jeśli rata kredytowa obejmowałaby znaczne miesięczne dochody klienta, to kredytu nie dajesz, bo klient nie odda ci pieniędzy. Z długiem kredytowym da się żyć z pustym żołądkiem już nie da, więc najpierw klient będzie jadł, a dopiero potem ci oddawał pieniądze.

Drugim sposobem jest tzw. zabezpieczenie kredytu. Generalnie, zazwyczaj, zabezpiecza się każdy, kto pożycza. No chyba że jesteś teściową Dochnala to bez zabezpieczenia pożyczasz 100 000 PLN Doroty Kani. Gdy jesteś bankiem, to generalnie masz obowiązek zabezpieczać kredyt. Zabezpieczenia są różne i polegają głównie na tym, że jak klient nie spłaca kredytu, to bank może odzyskać pożyczoną CAŁOŚĆ z objętego zabezpieczeniem majątku. Gdy nie spłacisz kredytu na mieszkanie, to bank może jako pierwszy odzyskać pożyczone pieniądze z tego właśnie mieszkania zlicytowanego przez komornika. Tak działa hipoteka. Przy kredytach na przedsięwzięcie biznesowe ryzyko jest większe niż przy kredytach na mieszkanie. Przede wszystkim dlatego, że nie zawsze zabezpieczeniem są nieruchomości, a nawet jak są, to nie zawsze tyle warte, co pożyczone pieniądze. Po drugie, trudniej niż w przypadku Kowalskiego na pensji, zrobić symulację przyszłych zysków z tego biznesu, zbyt wiele jest niewiadomych. W końcu, przy kredycie zawsze próbujesz zgadnąć, czy ktoś będzie dawał radę oddawać ci pieniądze w przyszłości.

Jak to się dzieje normalnie? Normalnie musisz się bardzo, ale to bardzo postarać, abyś dostał kredyt, a już postarać się wyjątkowo, gdy to twój pierwszy raz, nie masz tzw. historii kredytowej. Bank ponosi wtedy większe ryzyko, że nie spłacisz, więc prosi o dodatkowe zabezpieczenie albo daje kredyt na mniejszą kwotę i klient musi dać większy wkład własny.

Jak to się dzieje w oligarchicznej Polsce na przykładzie Srebrnej?

Oto, co ustalił onet (Andrzej Stankiewicz i Paweł Bednarz)

Spore zdziwienie ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, budzą jednak zaoferowane na ten projekt warunki cenowe.

– Są to warunki preferencyjne w Polsce niespotykane, dla rozpoczynających działalność absolutnie niemożliwe. Bank udziela kredytu 4,5 mln euro na czynności przygotowawcze pod rozpoczęcie budowy i w tym kredytuje odsetki. Mało tego, rata zadłużenia i odsetki nie są płatne miesięcznie ani w jakimkolwiek innym okresie, tylko razem w całości na koniec umowy kredytu. Tego typu model bankowcy stosują tylko do głównej kwoty kredytu, a nie zaś do odsetek. Poza tym tak traktuje się, i to bardzo rzadko, klientów, którzy latami współpracują z bankiem, ich biznes jest bankowi bardzo dobrze znany i ryzyko jest stosunkowo niskie. W ciągu dekady mojej praktyki w tej dziedzinie widziałem tylko raz takie porozumienie, ale nigdy w takim kształcie – podkreśla nasz pierwszy rozmówca.

Oligarchizacja w tym przypadku polega na tym, że najpierw Skarb Państwa kontrolowany przez rząd Kaczyńskiego kupuje za pieniądze podatników bank od Włochów, potem Skarb Państwa obsadza własny zarząd, który kredytów udziela, a następnie spółka córka Srebrnej otrzymuje z banku pożyczkę na baaaardzo preferencyjnych warunkach. Słowem, polityk za kasę podatników kupuje bank, obsadza prezesa, a potem ten prezes daje pożyczkę jego spółkom słupom. Proste? Proste.

Podnosi się czasami, że spółka córka Srebrnej nie otrzymała jednak pieniędzy. To prawda, otrzymała jedynie promesę kredytową, czyli obietnicę kredytu na pierwszą część inwestycji. Dlaczego kredytu nie udzielono? Ano nie udzielono dlatego, że Janek Śpiewak zaczął węszyć. Mówi to Kaczyński wprost na taśmach.

Jeszcze ciekawszy przykład oligarchizacji mamy w przypadku kupna Zetki, na co wskazuje z kolei wirtualna polska

Pekao żąda od Fratrii zabezpieczenia kredytu

Pierwszy artykuł „GW” na temat „taśm Kaczyńskiego” politycy i publicyści komentowali, że Jarosław Kaczyński ma „swój własny bank”, natomiast o Michale Krupińskim mówiono lekceważąco, że jest „prezesem na telefon”. W odpowiedzi na publikację Bank Pekao SA wydał oświadczenie, w którym podkreśla, że każdy proces kredytowy klienta korporacyjnego polega na zbadaniu i analizie zdolności kredytowej, która zostaje opisana w opinii kredytowej. – Komitet kredytowy to organ złożony z trzech wiceprezesów oraz kilkorga dyrektorów departamentów o wieloletnim doświadczeniu w bankowości i rozpatrywaniu transakcji kredytowych.

Prezes Zarządu Banku nie jest członkiem komitetu kredytowego – zaznacza biuro prasowe. Na wydaniu oświadczenia się nie skończyło. Jak nieoficjalnie dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl, po artykule „Gazety Wyborczej” Bank Pekao SA poprosił Fratrię o dostarczenie dodatkowych zabezpieczeń pod kredyt na zakup Eurozetu. Co nie oznacza jednak, że bank się wycofuje. – Decyzja o promesie jest utrzymana. Ale chcą mieć czysto w papierach – słyszymy od osoby znającej szczegóły. Inny rozmówca wskazuje na „polecenie z PiS-u”. – Jest rok wyborczy – zaznacza.  

Jarosław Skorupa szefem marketingu Zabezpieczeniem dla banku mogą być zlecenia reklamowe lub sponsorskie, na przykład okresowe umowy podpisane z reklamodawcami. Nasi rozmówcy wskazują zgodnie na spółkę PKN Orlen, z którą Fratria współpracuje reklamowo. Na przykład ostatnio Orlen był „złotym partnerem” tegorocznej Gali Człowieka Wolności, na której nagrodzono wicepremiera Piotra Glińskiego. Podczas uroczystości, oprócz polityków i przedstawicieli Fratrii, przemawiał także prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.

W przypadku Srebrnej, wg powyższych newsów, problem polegać ma na tym, że bank przyjął na siebie zbyt duże ryzyko, żeby zrobić dobrze Srebrnej kontrolowanej przez Kaczyńskiego. W przypadku kupna Zetki przez Fratrie (tj. spółki Jacka Karnowskiego, spółek senatora Biereckiego) wprost przeciwnie – bank chce się zabezpieczyć dodatkowo. Tylko że, jak wskazuje wirtualna polska, tym zabezpieczeniem mają być umowy z…kontrolowanym przez Skarb Państwa, tj. rząd Kaczyńskiego, gigantem Orlenem. Takie zabezpieczenie jest dosyć proste. Orlen podpisuje długotrwałą, kosztowną umowę na reklamowanie się w Zetce z wysokimi karami umownymi za przedwczesne zerwanie takich umów. Bank w ten sposób ma mniejsze ryzyko, że Fratria kredytu nie spłaci, bo Zetka przestanie zarabiać.

W pierwszym przypadku podatnicy zrzucili się na Bank, który preferencyjnie finansuje Kaczyńskiemu wieżowce, w drugim zrzucają się na zabezpieczenie kredytu Zetki sprzedawanej spółce najbardziej propisowskiego dziennikarza i senatora milionera związanego z PISem.

Serio, można nie lubić antypisowskich polityków albo antypisowskich dziennikarzy. Ale wszyscy oni przy Karnowskich i Srebrnej są amatorami, a kwoty, którymi dysponują, to kwoty, które Kaczyński jednym pstryknięciem palców uznaje w rozmowach na taśmach, nie zaglądając nawet do dokumentów. Ale po co ma patrzeć, skoro albo ze strony banku albo ze strony zabezpieczenia klienta zawsze pojawia się Skarb Państwa?  

Proste? Proste. Trzeba tylko nie obnosić się z bogactwem.

PS Agora przeprosiła J. Kaczyńskiego za to, że nazwała go „podejrzanym o popełnienie przestępstwa”. I dobrze, powinna przeprosić, albowiem formalnie status podejrzanego nabywa się bowiem dopiero wtedy, gdy prokuratura przedstawia danej osobie postanowienie o przedstawieniu zarzutów. Do tego momentu nikt nie jest podejrzanym nawet jeśli na oczach wszystkich dokonał morderstwa.


=====================================

#TaśmyKaczyńskiego – o co chodzi w obchodzeniu prawa?

05/02/2019

Problem z edukacja prawną w Polsce polega na tym, że po pierwsze, jej właściwie nie ma, a po drugie, właściwie nikt nie chce się nią zająć na serio. Dlatego w sytuacji, gdy wyborca jest bombardowany kolejnymi newsami o rozmaitych aferach, po prostu nie ma nawet podstawowej wiedzy, aby dokonać WŁASNEJ oceny, czy rzeczywiście stało się coś nagannego, czy nie. Często nie pomagają też dziennikarze, którzy nie potrafią na tyle przejrzyście obrobić materiału, żeby przeciętny Kowalski cokolwiek z tego zrozumiał. Oczywiście nie dotyczy to tylko edukacji prawnej, ale pewnie każdej edukacji (patrz dyskusja o szczepionkach, Smoleńsku, czy zjadaniu zwierząt przez koty).

Takim przykładem jest właśnie zagadnienia obchodzenia prawa. Otóż, w systemie prawnym każdy przepis istnieje z pewnego racjonalnego powodu, czyli za każdym przepisem stoi jakiś zamysł/motywacja, będący racjonalną przesłanką ustanawiania takiego przepisu. Nazywamy to ratio legis. Przykładowo mamy przepis o zakazie wchodzenia osób postronnych do budynku przez drzwi wejściowe, a jego ratio legis to przyjęcie, że obecność w tym budynku osób postronnych z jakiś względów (na przykład bezpieczeństwa państwa) jest niedopuszczalne. Proste? Proste.

I teraz każdy taki przepis można teoretycznie, a czasami praktycznie, albo przestrzegać, albo nie przestrzegać (naruszyć/łamać), albo obejść. Przestrzeganie jest łatwe do zrozumienia, w naszym przykładzie: nie wchodzę do budynku. Nieprzestrzeganie (łamanie/naruszanie) też łatwe do zrozumienia: wchodzę do budynku.

Obejście prawa jest najtrudniejsze do zrozumienia. Różnie jest bowiem szczegółowo definiowane w rozmaitych gałęziach prawa. Generalnie jednak chodzi o to, że strony umawiają się na to, aby przy zachowaniu wszystkich formalnych wymogów, osiągnąć cel sprzeczny z ratio legis obchodzonego przepisu. W naszym przykładzie obejściem przepisu „zakaz wchodzenia do budynku przez drzwi wejściowe” będzie, damy na to, bycie wrzuconym oknem do budynku przez pana Janka, który akurat przechodził z tragarzami. Formalnie wszystko jest ok, nie wszedłem do budynku i nie przez drzwi wejściowe, opierałem się, niestety pan Janek siłą oknem mnie wrzucił. Ale ratio legis w postaci niedopuszczalność obecność w budynku (na przykład bezpieczeństwa państwa) jest naruszone.

Obchodzenie prawa, po pierwsze, czasami traktowane jest jak jego złamanie, a czasami czynności dokonane w ramach obchodzenia prawa uznaje się za nieważne. Po drugie, obchodzenie prawa jest bardzo trudne dowodowo, bo trzeba pokazać, nie tyle, co zostało wskazane na papierze, ale co tam naprawdę siedziało w głowie tych dwóch, albo iluś tam więcej osób.

I tu, taśmy są najlepszym dowodem. W przypadku taśmKaczyńskiego wiemy, że obchodził on przepisy prawne: Jakie?

Po pierwsze, ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora i obowiązek składania oświadczeń majątkowych. Na czym polega ratio legis tego przepisu. Polega na ujawnieniu wszystkim zainteresowanym własnego majątku. Formalnie jednak, oświadczenie zawiera jedynie kilka rubryk, w których (jeśli chodzi o spółki) informujesz, czy jesteś właścicielem (np. spółki Srebrna) oraz czy zasiadasz w jej organach. Dzięki taśmom już wiemy, że faktycznym zarządcą Srebrnej jest pan Kaczyński, ale formalnie w spółkach są jego figuranci. Jarosław Kaczyński nie mógł więc do oświadczenia majątkowego wpisać, że jest faktycznym właścicielem, bo do oświadczenia wpisuje się tylko właścicieli formalnych. Owszem, być może uzyskiwał w ramach swoich spotkań Inne dochody osiągane z tytułu zatrudnienia lub innej działalności zarobkowej lub zajęć,ale, moim zdaniem, jest zbyt bystry, aby dać się złapać za rękę w tak głupiej sprawie. Nie po to masz figurantów, formalnie budujących wieżowce za ponad miliard, aby się łasić na drobne. Co nie zmienia faktu, że formalnie CBA powinna go o to spytać. Dlaczego nie spytała? Ano dlatego, że wiedzą, iż to mogłoby zaszkodzić wizerunkowi prezesa, bo elektorat nie odróżnia „śledztwa w sprawie” od „śledztwa przeciwko” i mógłby zacząć coś podejrzewać.

Po drugie, rejestr korzyści. Tutaj, akurat nie doszło do obejścia prawa, ale do jego złamania, więc nie trzeba przywoływać ratio legis. Zgodnie bowiem z art. 35a ust. 4 Do Rejestru należy także zgłaszać informacje o udziale w organach fundacji, spółek prawa handlowego lub spółdzielni, nawet wówczas, gdy z tego tytułu nie pobiera się żadnych świadczeń pieniężnych. Jak wiemy, pan Kaczyński reprezentował swego czasu panią Basię, więc oświadczenie powinien złożyć. Żeby jednak była jasność, naruszenie tego przepisu nie jest objęte sankcją karną.

Po trzecie, ustawa o działalności partii politycznych. Zgodnie z art. 24 tej ustawy Partia polityczna nie może prowadzić działalności gospodarczej.Czy partia polityczna PIS prowadziła działalność gospodarczą? Oczywiście, że nie. Tak by było, gdyby osoby uprawnione do działania w imieniu partii (np. zarząd PIS) formalnie brały kredyt, powoływały spółki, zawierały umowy z deweloperami itd. Tak się jednak nie stało. Formalnie nie zostały więc naruszone przepisy. Jakie jest ratio legis tego przepisu? Ano takie, że partie po to dostają milionowe dofinansowanie z budżetu państwa, żeby nie musiały bawić się np. w deweloperkę, gdyż, po obsadzeniu spółek skarbu państwa, są w stanie w jedną kadencję drobić się miliardowych zysków dzięki własnym kontaktom politycznym. Na czym polega obchodzenie ustawy. Ano na tym, że prezes partii poprzez figurantów buduje wieżowiec, który da 300 milionów zysku z najmu, bo formalnie partia budować nie może. Więc trzeba to jakoś obejść.

Co mógł, a wręcz powinien zrobić Jarosław Kaczyński? Powinien zostać tzw. posłem zawodowym, prowadzić działalność (jak. np Petru) i (odpłatnie lub nie) zasiadać w zarządzie spółek, którymi faktycznie kieruje. Zyski z takiego zasiadania powinien wpisywać raz do roku w oświadczeniach majątkowych i w rejestrze korzyści.

Dlaczego tego nie zrobił? Z dwóch powodów. Po pierwsze, co już wiemy, dlatego, że „politycznie to nie do obrony”, więc lepiej wstawić figurantów i udawać przed wyborcami, że się nie dysponuje żadnym majątkiem. Po drugie, co jest częstym przypadkiem wstawiania słupa do zarządu, bo zgodnie z prawem członek zarządu odpowiada WŁASNYM majątkiem za zobowiązania spółki. Słowem, jak spółka wtopi, a ty, jako prezes spółki, nie zdążyłeś na czas ogłosić upadłości, to ci mogą wierzyciele spółki zlicytować twoje własne mieszkanie. Więc lepiej wstawić kierowcę czy jakiegoś znajomego królika. W razie czego zlicytują jego. 

Ot, i cały problem obchodzenia prawa. To jednak, o czym wciąż powtarzam, jest bardziej problem etyczny niż prawny, bo jak świat światem tak tysiące ludzi codziennie starają się obchodzić prawo, najczęściej pewnie prawo podatkowe, na co tak wielu z nas się słusznie oburza.

Czy należy się oburzać na Jarosława Kaczyńskiego czy śmiać z kapiszona? Cóż zadajmy małe pytanko” Czy gdyby Donald Tusk nosił na ręku zegarki warte grube milionie, a formalnie ich właścicielem byłaby założona przez Tuska fundacja Goldwatch z kierowcą Tuska jako prezesem, to uważalibyście, że to jest ok? 

Bo przecież w przypadku Kaczyńskiego mechanizm jest bardzo podobny, tyle że nie zegarki, a spółka i nie 10 milionów, a grunty warte o wiele więcej.  

#Taśmy Kaczyńskiego – o co chodzi z fakturą?

07/02/2019

Aby zrozumieć, jak strona pisowska będzie teraz kręciła i oszukiwała z fakturą, trzeba spokojnie przejrzeć łańcuszek podwykonawców Srebrnej, najlepiej na przykładzie usług prawniczych Baker McKenzie, które to usługi Jarosław Kaczyński, jak już wiemy, zaakceptował. Idźmy więc od początku, od źródła:

Spółka Srebrna – posiada grunty, faktycznie zarządza nią Kaczyński. Chce zbudować wieżowce.

Spółka Nuneaton z ograniczoną odpowiedzialnością (Nuneaton z o. o.) – spółka stworzona przez Birgfellner, której właścicielem zostaje Srebrna. To ważna spółka, bo po pierwsze, będzie ona jednym ze wspólników spółki Spółka Nuneaton komandytowa oraz po drugie, Birgfellner przez tą spółkę zacznie zlecać pracę, zanim jeszcze spółka komandytowa Nuenaton ruszy.

Spółka Nuneaton komandytowa – tzw. spółka celowa. Jej właścicielem, który odpowiada tylko do wysokości 5000 zł ma zostać spółka Srebrna, a jej drugim właścicielem, który teoretycznie odpowiada całym majątkiem ma zostać spółka Nuneaton z o. o. (a spółki z o.o. nie odpowiadają całym majątkiem). To częsty mechanizm tzw. spółek komandytowo-akcyjnych korzystnych z powodów podatkowych. To właśnie do Nuenaton spółka komandytowa Srebrna ma wnieść grunty (jest na to uchwała), aby ta spółka komandytowa mogła dostać kredyt i zlecić budowę wieżowca developerowi. Jako spółka celowa Nuneaton będzie więc inwestorem. Prezesem tej spółki jest Gerry Birgfellner. 

Spółka Areion – spółka, która prawnie/formalnie należy do Birgfellnera, a która ma wykonywać niektóre zlecenia dla inwestora, czyli spółek Nunetaon komandytowa i Nuneaton spółka z o.o.

BakerMcKenzie Austria – lokalna filia globalnej firmy prawniczej. Przyjmuje zlecenie od spółki Areion.

BakerMcKenzie Polska – polska filia globalnej sieci prawniczej. Przyjmuje zlecenie od BakerMcKenzie Austria.

Łańcuszek zleceń śledzimy od góry. A więc Kaczyński faktycznie w imieniu Srebrnej organizuje cały proces, dogada się ze znajomkiem z rodziny Birgfellnerem, ten zakłada spółki Nuneaton komandytowa oraz z o.o. W tą drugą wchodzi Srebrna (na razie mały wkładzik) z zamiarem wniesienia gruntów. Kaczyński USTNIE umawia się z Nuneatonami tj. jego prezesem Birgfellnerem, aby zaczynali, a więc ustnie zleca im robotę, a Nuneatony umową pisemną zleca dalej niektórym podmiotom, na przykład Areionowi, który zleca robotę (też ponoć bez podpisu) BakerMcKenzie Austria, a ta z kolei zleca BakerMcKenzie Polska.

Łańcuszek faktur śledzimy od dołu, a więc od finalnego wykonawcy. Czyli Baker McKenzie Polska wykonuje zlecone zadanie i wystawia fakturę Baker McKenzie Austria. Ci z kolei wystawiają fakturę Areionowi, a Areion wystawia fakturę jednemu Nuneatonów (bodajże temu Nuneaton spółka z o.o.) I teraz, gdyby Kaczyński wywiązał się z umowy, to Nuneneton komandytowy miałby już grunty i pierwszy kredyt na 15,5 baniek, a Nuneaton z o.o. miałaby „obiecaną” uchwałą Srebrnej pożyczkę w wysokości 250 000 PLN. Byłaby więc kasa dla Areiona, a Aerion miałby kasę dla BakerMcKenzie Austria, zaś BakerMcKeznie Austria miałby kasę dla BakerMcKenzie Polska. Niestety Kaczyński wstrzymuje proces kredytowy, bo „Śpiewak węszy”, więc Nuneatony nie mają obiecanych gruntów, kasy i kredytów. Birgfellner idzie do Kaczyńskiego, który to Kaczyński UZNAJE roszczenia, co oznacza, że wcześniej MUSIELI się obaj panowie umówić na wykonanie robót. Inaczej przecież Kaczyński by żądań zapłaty nie uznał, prawda? Ale niestety – jak mówi mówi Kaczyński do Birgfellnera, ” ja wiem, że robota zrobiona” i „trzeba zapłacić”, ale soraski, my, to jest Srebrna, jednak nie ma przecież umowy na PIŚMIE z Nuenatonem (prawdopodobnie chodzi mu Nuneaton spółkę z o.o.), więc Srebrna nie zapłaci. Idź więc Birgfellnerze (czyli formalnie albo Nuneatonie albo Areionie) do sądu, pozornie nas pozwij, to wtedy Srebrna powie ojoj, boimy się i zapłaci. O braku umowy Kaczyński mówi otwartym tekstem:

JK – No właśnie, nie ma umowy, niestety, to jest takie zaniechanie, które, no, chyba nie było tego po naszej stronie, ale doszło do tego zaniechania. No i teraz powstała ta sytuacja, której, no, my po prostu nie mamy możliwości. Była ta koncepcja, powtarzam, pożyczki, ale ona musiałaby się, mieściła, gdyby ta możliwość miała być kontynuowana, no to byłoby to realizowane. W tej chwili, w tej chwili, no to jest tak, jak mówię – nie możemy przecież (niezn. słowo). Srebrna nie ma w swoim statucie działalności finansowej, ale przy założeniu, że to spółka córka, no to by można było, zdaje się, że to jest tolerowane przez rewidentów, że jest pożyczka dla spółki córki. No to, ale co dalej, jak ta spółka córka ma oddać te pieniądze.

Cały łańcuszek faktur jest naprawdę prosty w przypadku usług prawniczych od Baker McKenzie, bo w stenogramie drugim mamy opisaną rozmowę z prawnikami i rozpisany mniej więcej cały łańcuszek kolejnych podwykonawców. W przypadku innych usług (np. architekta Neumanna) wiemy mniej, bo nagrań takich rozmów nie poznaliśmy. Stąd nie wiemy, ile było dokładnie podwykonawców, na jakie usługi, na ile Kaczyński te inne usługi też uznał. Ale uznane przez Kaczyńskiego wynagrodzenie dla Baker McKenzie nam wystarczy, żeby zrozumieć sam mechanizm wystawiania faktur i problemów Birgfellnera.

Jak zwykle pojawia się kilka głupotek, które przemysł propagandy chce wykorzystać:

Brak podpisu – od wielu lat faktury przepisy nie wymagają podpisu na fakturach.

Dopiero czwarta faktura w roku – w doradztwie jest tak, że często fakturę wystawiasz po zrobieniu całego zlecenia, a jak to trwa długo, to może się okazać, że pierwsza fakturę wystawiasz w połowie roku.

Gdzie zapłata VAT – to wyjątkowa bezczelność nielojalnych dłużników. Najpierw faktyczny zarządca słupa umawia się z Tobą ustnie na roboty dla spółek słupa, potem uznaje dług (roszczenie), na koniec zaś przypomina sobie o „zaniechaniu” podpisania umowy na papierze, a gdy chcesz kasy, to jego fani pytają: trzeba sprawdzić, czy zapłacił VAT, oszust jeden. Tak, VAT trzeba w ciagu miesiąca albo kwartału płacić VAT od faktury, nawet wtedy, gdy zleceniodawca nie odda ci złotówki, które jest ci winny. Więc płacisz go z własnej kieszeni. Problem wielu przedsiębiorców, w tym bardzo częsty także tych na śmieciówce jest to, że, jeśli są VATowcami i im zleceniodawca nie zapłaci na czas, to muszą się zapożyczać albo przejadać oszczędności, żeby mieć na miesięczny VAT. I wtedy rośnie w nich wolnorynkowy fundamentalista.

Wysoka kwota faktury – tutaj nie wiemy wszystkiego, ale przypomnijmy: w przypadku usług prawniczych (110 000 PLN) plus usługi Birgfellnera na 40 000 PLN Kaczyński wprost je uznaje. W przypadku innych usług (architekta) uznaje je, ale prosi o dodatkowe rachunki jako podkładkę do dodatkowej wypłaty. Tak czy inaczej kiedyś te koszty powinny być ujawnione.

Każdy może wydrukować taką fakturę – tak, ale tu już wchodzimy w rozważania, że każdy może wydrukować fałszywą umowę, fałszywy projekt wieżowca, a nawet może sfałszować nagrania na taśmach.

============================================


wawel
O mnie wawel

OD NIEDAWNA PISZĘ TEŻ NA DRUGIM BLOGU JAKO    W A W E L  2 4 https://www.salon24.pl/u/wawel24/ Uszanować chciałbym Niebo, Ziemi czołem się pokłonić, ale człowiek jam niewdzięczny, że niedoskonały... =================================================== Nagroda Roczna „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki ♛2012 - (kategoria: poetycki eksperyment roku 2012) ♛2013 - (kategoria: poezja, esej, tłumaczenie) za rozpętanie dyskusji wokół poezji Emily Dickinson i wkład do teorii tłumaczeń ED na język polski ========================== ❀ TEMATYCZNA LISTA NOTEK ❀ F I L O Z O F I A ✹ AGONIA LOGOSU H I S T O R I A 1.Ludobójstwo. Odsłona pierwsza. Precedens i wzór. 2. Hołodomor. Ludobójstwo. Odsłona druga. Nowe metody. 3.10.04.2011 WARSZAWA, KRAKÓW –- PAMIĘĆ I OBURZENIE======= ================ P O E Z J A 1. SZYMBORSKA czyli BIESIADNY SEN MOTYLA 2. Dziękomium strof Strofa (titulogram) 3.Limeryk 4.TRZEJ MĘDRCOWIE a koń każdego w innym kolorze... 5.CO SIĘ DZIEJE H U M O R -S A T Y R A -G R O T E S K A -K A B A R E T 1.KSIĘGA POWIEDZEŃ III RP czyli ZABIĆ ŚMIECHEM 2.KABARET TIMUR PRZEDSTAWIA czyli Witam telefrajerów... 3.III RP czyli Zmierzch Różowego Cesarstwa 4. Biłgoraj na tarasie - SZTUKA PRZETRWANIA DLA ELYT Z AWANSU 5.MANIFEST KBW czyli Kuczyński, Bratkowski, Wołek 6.SONATA NIESIOŁOWSKA a la Tarantella czyli KOLAPS STEFANA 7.Transatlantyckie - orędzie Bronisława Komorowskiego W Ę G R Y 1.WĘGRY, TELEWIZJA, KIBICE 2.GALERIA ZDJĘĆ węgierskich 3.ORBAN I CZERWONY PRĘGIERZ M U Z Y K A 1.D E V I C S 2.DEVICS - druga część muzycznej podróży... 3.HUGO RACE and The True Spirit 4.SALTILLO - to nie z importu lek, SALTILLO - nie nazwa to rośliny 5.HALOU - muzyka jak wytrawny szampan 6.ARVO PÄRT - Muzyka ciszy i pamięci 7. ♪ VICTIMAE PASCHALI LAUDES ♬

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka