"Katolicka etyka wychowawcza", prawo cytatu
"Katolicka etyka wychowawcza", prawo cytatu
WbS WbS
78
BLOG

Patriotyzm i nacjonalizm u Jacka Woronieckiego

WbS WbS Społeczeństwo Obserwuj notkę 3
Nacjonalizm jest doktrynalnym uzasadnieniem cnót składających się na patriotyzm i jako taki nie może mu się przeciwstawiać.

Zmarły przed niecałym wiekiem Jacek Woroniecki (1878 – 1949) - teolog, filozof, dominikanin - napisał „dzieło życia” pt. „Katolicka etyka wychowawcza”, wydane w 1925 roku w 2 tomach, w 3 woluminach.

Jest to pozycja wyjątkowa w polskim piśmiennictwie dotyczącym ludzkiej moralności zarówno pod względem głębi prezentowanych przemyśleń, jak i sposobu ujęcia zagadnień.
    Jeden z 93 paragrafów jest zatytułowany „§ 76. Miłość ojczyzny. Jej składniki, wychowanie oraz spaczenia. Miłość Kościoła.”.
Z uwagi na ważność zagadnień – rzecz dotyczy patriotyzmu i nacjonalizmu – przedrukowuję poniżej wyimek z tego paragrafu, tj. część 1 i 2. Pomijam część 3 traktującą o szowinizmie i mesjanizmie oraz część 4 i 5 dotyczącą „Miłości Kościoła”.

1.

Z miłości i czci dla rodziców i rodziny wyrasta miłość do społeczeństwa, w którym się wyrosło, zwana miłością ojczyzny lub patriotyzmem. Obie te nazwy świadczą, że idzie tu poniekąd o przedłużenie i rozszerzenie tego, co każdy winien jest swemu ojcu.

Nieraz można spotkać się z mniemaniem, że patriotyzm jest czymś dobrym i koniecznym, a nacjonalizm jest jego zwyrodnieniem. Jest to pogląd zupełnie fałszywy, każdy bowiem z tych wyrazów odnosi się do czego innego.

Nacjonalizm oznacza doktrynę o życiu narodowym, jego źródłach, obowiązkach, zakresie, słowem o roli, jaka w planie Bożej Opatrzności przysługuje obyczajom, które są istotnym wiązadłem jedności narodowej. Temu zagadnieniu poświęciliśmy § 19 (t. I).

Tymczasem patriotyzm oznacza cześć, którą człowiek winien mieć dla tej społeczności, która go wychowała, a więc państwa i narodu, a właściwie pewien zespół cnót, łączących się z tą czcią i będących jej podłożem.

Jak nacjonalizm ma różne odcienie i zabarwienia, z których jedne są mniej, inne bardziej uzasadnione, tak i patriotyzm ma objawy o rozmaitej wartości.

Nacjonalizm jest doktrynalnym uzasadnieniem cnót składających się na patriotyzm i jako taki nie może mu się przeciwstawiać.

To, co przeciwstawia się patriotyzmowi jako jego zwyrodnienie, to szowinizm, w którym główną rolę odgrywa nie miłość swojego narodu, ale niechęć do obcych. Jak szowinizm jest owocem fałszywych doktryn nacjonalistycznych, hołdujących płytkiemu pozytywizmowi i egoizmowi, tak zdrowy patriotyzm jest owocem głębokich przemyśleń nad narodem i jego rolą w moralnym życiu człowieka.

Najlepszym dowodem tego, że patriotyzm i nacjonalizm nie są tym samym, jest często obserwowany fakt gorącego patriotyzmu u ludzi, którzy nic nie słyszeli o doktrynach nacjonalistycznych, albo którzy je potępiają, nie wiedząc o co w nich chodzi, a pomimo to żyją według nich. Nie mniej świadczy o tym istnienie krzykliwych nacjonalistów, których życie wcale nieraz nie świadczy o ich patriotyzmie.

2.
Patriotyzm nie jest właściwie jedną cnotą, ale zespołem cnót - jest stałym nastrojem duszy, na który składają się: miłość do najbliższych, z którymi się wciąż obcuje, sprawiedliwość współdzielcza, skłaniająca do przenoszenia wspólnego dobra ojczyzny nad swoje własne, i wreszcie cześć dla tej społeczności, w której się wyrosło i od której przyjęło się obyczaje jako podstawę życia duchowego.

Widzieliśmy już w § 68, że przykazanie miłości bliźniego nie zobowiązuje nas bynajmniej do tego, aby wszystkich ludzi kochać w równej mierze.

Zakaz nienawidzenia odnosi się do wszystkich jednakowo, ale co się tyczy żywienia do nich miłości i okazywania im jej, to obowiązek ten jest większy tam, gdzie istnieje związek ściślejszy i głębszy. Najściślejszy jest on między rodzicami i dziećmi, później rozszerza się na całą rodzinę, a następnie obejmuje naród, związany jednością obyczajów, a zwykle także języka, religii oraz ziemi, jaką zamieszkuje. Naród, choćby powstał w przeszłości z pomieszania się z innymi, z czasem, gdy nabierze spoistości, staje się związkiem rodzin spokrewnionych ze sobą, gdyż ogromna większość małżeństw zawierana jest między osobami tej samej narodowości - małżeństwa z cudzoziemcami są rzadkością. Można być pewnym, że w każdym środowisku społecznym, w każdym mieście czy okolicy wiejskiej, w dziesiątym pokoleniu wszyscy są spokrewnieni ze sobą i stwarza to tę pewną nieświadomą łączność, którą uświadamia w nich i pogłębia wspólny obyczaj i wspólny język, tak wyróżniające każdego człowieka i wyodrębniające go spośród innych.

To jest psychologicznym podłożem miłości ojczyzny, polegającej na większym umiłowaniu swoich rodaków niż innych ludzi. Nie jest to bynajmniej krzywdą dla innych narodowości, z którymi ogromna większość ludzi nie będzie nigdy miała możności się spotkać. W miłości bliźniego nie chodzi o jakieś teoretyczne ustosunkowanie się ludzi do siebie, ale praktyczne okazywanie jej sobie w codziennym obcowaniu: ogranicza się ono do mniejszych lub większych grup ludzkich, mogących łatwo się rozumieć dzięki wspólnym obyczajom i językowi.

Miłość tych najbliższych, traktowanych jako poszczególne jednostki, nie wystarcza jednak do ugruntowania patriotyzmu. Musi mieć on mocniejszą podstawę w należytym ustosunkowaniu się do całości państwa i narodu, którego każdy człowiek jest cząstką. To daje sprawiedliwość współdzielcza, która sprawia, że człowiek przyczynia się chętnie do wspólnego dobra tej całości, z której czerpie tyle sił duchowych i pomocy.
Bez tego chętnego ustosunkowania się do wspólnego dobra narodu, patriotyzm jest tylko pustym frazesem i hipokryzją służącą do zamaskowania egoizmu. Probierzem jest tu to wszystko, co składa się na sprawiedliwość współdzielczą: poszanowanie praw swej ojczyzny, praca wzmagająca jej dobrobyt, sumienne płacenie podatków na jej utrzymanie i gotowość do świadczeń na jej korzyść, a nawet do poświęcenia życia w jej obronie.

Dopiero na podłożu tych dwóch cnót, miłości i sprawiedliwości, wyrasta rozumny patriotyzm. Składa się nań jeszcze trzeci czynnik, stanowiący o jego istocie, a mianowicie cześć dla tej społeczności, której - po Bogu i po rodzinie - każdy zawdzięcza najwięcej.

Nietrudno przeprowadzić tu paralelę między czcią, jakiej wymaga IV przykazanie dla rodziców, a czcią, jakiej patriotyzm żąda dla ojczyzny. Jest to nie tyle miłość, ile hołd składany społeczności, w której się wzrosło i której zawdzięcza się ukształtowanie swego życia fizycznego i duchowego. Bez ram obyczajowych, jakie daje większa społeczność, sama rodzina nie byłaby w stanie doprowadzić do zaawansowanego rozwoju umysłowego i moralnego człowieka, najwyżej zachowałaby go przy życiu i nauczyła zaspokajać jego najprymitywniejsze potrzeby fizyczne.

Słusznie zatem społeczeństwu, któremu zawdzięczamy nasz rozwój duchowy, należy się cześć podobna jak i rodzicom, i ona też winna być pobudką do szczególnego miłowania jego członków i do służenia społeczeństwu we wszystkim, do czego zdąża.

Bardzo dobitnie wyraził to już Długosz mówiąc w przedmowie do swej syntezy dziejów Polski, że ojczyźnie każdy jest winien tyle, na ile go tylko stać. Dobrze wyraził w tych słowach, że uprawnienia ojczyzny, choć bardzo uzasadnione, nie dadzą się wymierzyć ściśle, bo nikt nie jest w stanie odpłacić za to, co od niej otrzymał. Ale ona, podobnie jak i rodzice, zadowala się tym, co składamy jej w miarę możliwości i z najlepszą naszą wolą, i więcej od nas nie żąda.

Przedmiotem czci, jaką nakazuje patriotyzm, są przede wszystkim przedstawiciele ojczyzny i państwa, ci, którym oddane są ich losy. Cześć ta nie zwraca się do nich jak do ludzi prywatnych, którzy jako tacy mogą czasami mało na nią zasługiwać. Nie, cześć ta należy się im jako przedstawicielom całości, którą niejako uosabiają. Podobnie jak rodzice, choć niegodni, nie tracą nigdy prawa do czci ze strony swych dzieci, tak i ojczyzna nie traci go nigdy, nawet gdy reprezentują ją ludzie niezbyt godni. Różnica jest tu tylko taka, że rodziców zmienić nie można, co zaś się tyczy rządców i przedstawicieli społeczeństwa, to można się starać, aby byli to ludzie osobiście godni tej czci, którą będą odbierać.

Okazywanie czci przedstawicielom społeczeństwa, gdy są jej osobiście niegodni, nie jest bynajmniej dowodem hipokryzji, uniżoności, służalczości czy też pochlebstwa. Powinno być ono także utrzymane w granicach prawdy, ale póki człowiek mało godny czci stoi na czele swej społeczności, to należy mu tę cześć okazywać ze względu na całość jaką reprezentuje. Są to konieczności życia społecznego, których nie da się uniknąć i które w pewnych granicach są zupełnie uzasadnione. Cześć, jakiej patriotyzm wymaga dla ojczyzny, winna odnosić się przede wszystkim do obyczaju narodowego, którego doniosłość moralną staraliśmy się uzasadnić w § 19 (t. I). Następnie winna dotyczyć przeszłości narodowej i jej zabytków, na czele z językiem, który utrzymuje żywą więź między pokoleniami - wreszcie nawet godeł narodowych i państwowych, będących widocznym symbolem jedności duchowej każdej społeczności narodowej.

Tak pojęty patriotyzm jest czymś bardzo szlachetnym, bo wznoszącym człowieka ponad poszukiwanie w życiu tylko siebie i swych bezpośrednich korzyści. Jest to też niewątpliwie powodem, dla którego bywa tak często zwalczany przez różne formy humanitaryzmu, które pod złudnymi hasłami doskonalenia miłości bliźniego umieją ukryć doskonale przeróżne tendencje odśrodkowe, wywrotowe, anarchiczne, a na ich dnie najzwyklejszy egoizm jednostek czy też całych grup społecznych.

Wspaniałe wzory patriotyzmu znajdujemy u ludu izraelskiego w jego wędrówce z Egiptu do Ziemi Obiecanej, czy też już po osiedleniu się w Palestynie. Zajaśniał on szczególnie mocnym blaskiem w okresach ciężkich prób, którym Bóg poddawał lud wybrany, a więc w czasie niewoli babilońskiej, a później wojen machabejskich. I w sercu Chrystusa nie brakło miejsca na te najszlachetniejsze uczucia ludzkie, jak o tym świadczą łzy w Jego oczach na widok Świętego Miasta, którego zagłada stanęła przed Nim w proroczym widzeniu. Nic też dziwnego, że w miarę jak rozszerzało się chrześcijaństwo, zaszczepiało ono w nawróconych ludach zdrowe zasady miłości ojczyzny, pilnując jednak, aby nie zwężały one granic tej miłości, jaką winni jesteśmy wszystkim ludziom.

Trzeba przeto starannie wychowywać patriotyzm w sercach i umysłach młodzieży, bacząc bardzo, aby opierał się on na prawdziwej miłości bliźniego, praktykowanej w życiu codziennym wobec najbliższych rodaków, aby przejawiał się następnie w nieustannej gotowości do podporządkowania się wymaganiom dobra wspólnego i aby nie wysuwał na czoło czynnika niechęci do innych narodów i wynoszenia się nad nie.

W wychowaniu patriotyzmu trzeba zawsze tępić wszelką fanfaronadę, wszelkie popisywanie się nim w sprawach drugorzędnych i błahych i żądać rzetelnych dowodów pracy dla ojczyzny w życiu codziennym. Patriotyzm powinien wytworzyć w duszach młodzieży stały nastrój pietyzmu do wszystkiego, co ojczyzny dotyczy - jej teraźniejszości, przeszłości i przyszłości.

Szczery patriotyzm będzie się różnił tym od czci należnej rodzicom, że tych ostatnich nigdy nie należy krytykować, a tylko w milczeniu ubolewać nad ich brakami i polecać ich miłosierdziu Bożemu. W stosunku do dziejów ojczyzny i do jej współczesnej nam sytuacji nie sposób natomiast nie zająć czasami stanowiska krytycznego, ale należy to uczynić bez uprzedzeń i złorzeczeń, bez tej nuty niechęci i pogardy, tak często spotykanej czy to w dziejopisarstwie, czy też w polityce. Kto ma zwyczaj wiecznego szkalowania swego społeczeństwa wobec swoich, albo co gorsza wobec obcych, poświadcza tylko, że sam posiada wiele braków i wad, które go tak rażą u jego ziomków; z nich powinien się uleczyć pierwszy, nim zacznie je wytykać społeczeństwu. Krytyka ojczyzny i jej przywódców, choćby najbardziej wobec niej zawinili, winna być zawsze nacechowana pietyzmem odnoszącym się do tej całości, którą się miłuje, a której oni są cząstkami.

W ubiegłym stuleciu przeżyliśmy pod tym względem duże wahania między dwoma krańcowo sprzecznymi zapatrywaniami. Z jednej strony następowało wyolbrzymianie naszych zasług dziejowych, wynoszenie się ponad inne narody, a jednocześnie - zamykanie oczu na błędy, winy i niedomagania. Z drugiej, jako reakcja przeciw tej przesadzie, przyszedł okres zbyt surowego potępiania naszej przeszłości i to bez należnego pietyzmu, z jakim należy przystępować do osądzenia tego, co winno być traktowane z wielką czcią i szacunkiem.

Ostatnie pokolenie naszych historyków ma tu wielkie zasługi, bo do tej dziedziny wprowadziło wiele umiaru i nauczyło godzić dążenie do obiektywnego przedstawiania dziejów z pietyzmem koniecznym przy ich ocenianiu. Bardzo ważne było przy tym poznawanie tego, co się działo u nas, na szerszym tle - dziejów narodów ościennych, gdyż to przyczyniało się bardzo do unikania przesady i krańcowości w wychwalaniu lub piętnowaniu własnej przeszłości. Wyniki, do których doszła historiografia ostatniej doby, winny być uwzględnione w nauczaniu szkolnym. Byłoby to bardzo ważnym czynnikiem w wychowaniu zdrowego patriotyzmu: rozchodząc się ze szkół po całym społeczeństwie, zapewniłoby mu mocne, obiektywne podłoże.


WbS
O mnie WbS

anglofil, dystrybucjonista, "autentyczny demokrata" (definicja JP2), emeryt, Wielkopolanin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo