WbS WbS
241
BLOG

POSŁANKA Z KARTOFLAMI, studium przypadku „Wadliwy mechanizm wybierania posłów do Sejmu

WbS WbS Polityka Obserwuj notkę 11
Dnia 29 maja br. jedna z posłanek – dalej KG - zdobyła się na wyczyn głośnej, medialnej prywatnej dostawy kartofli do domu pomocy społecznej. Ten przypadek daje nam okazję aby przyjrzeć się posłowi, jako osobie publicznej, z punktu widzenia tych którzy go wybrali.

1. Skądinąd wiemy, że posłowie mają ustawowy obowiązek „informować wyborców o swojej pracy i działalności organu, do którego zostali wybrani”.
Czy prywatny czyn charytatywny konkretnego posła – w formie autopromocji w postaci dostawy toreb z warzywami - do takiej pracy należy? Chyba raczej nie.
W wyborach 15.10.2023 roku posłanka KG uzyskała 85.283 głosów na 730.744 głosów ważnych w okręgu nr 20, czyli 11,67 % głosów oddanych na swoją kandydaturę. 
Jest to dobry, bo drugi, wynik w tym okręgu 12-to mandatowym, gdzie rozrzut poparcia dla osób, które zostały posłami, wyniósł od 17,46% do 1,31%. Zatem rekomendacja własnej osoby przy pomocy „kartofli” jest niezrozumiała. 
Dla porównania, niedawno bo w czwartek 1 maja br w wyborach uzupełniających do Izby Gmin w Wlk. Brytanii, w okręgu jednomandatowym Runcorn i Helsby, przy frekwencji 32.655 i 15 kandydatach, dwie główne rywalki otrzymały odpowiednio: 12.645 (38,72 %) i 12.639 (38,70 %) głosów (różnica 6 głosów wymusiła ponowne ich przeliczenie dające pewność co do wyniku).
Wniosek: w polskim okręgu nr 20 owe 12 mandatów uzyskali kandydaci ze średnim poparciem 5,16% głosów oddanych na kandydata.
Dla porównania: w angielskim ww. okręgu R. & H. mandat posłanki uzyskała osoba z poparciem 38,72%. Nadto ustępujący „karnie” w tym okręgu poseł Mike Amesbury miał w generalnych wyborach w dniu 4 lipca 2024 roku 52,9 % poparcia.
Różnica poparcia dla kandydatów, którzy uzyskali mandat – między systemem polskim a angielskim – jest kolosalna. 
Problem nie leży w jakości wyborców głosujących w Polsce czy w Anglii ale w słabej jakości polskiego systemu wyborczego, którego celem nie jest odpowiedzialność posła przed wyborcami dający mu solidny mandat przedstawicielski.

2. Czy wyborcy okręgu wyborczego nr 20, z którego posłanka KG została wybrana, mają jakiś wpływ na to aby ich poseł nie mylił zadań służbowych z prywatnymi?
Odpowiedź jest jasna: Wyborcy polscy nie mają żadnego wpływu.
Prawo kandydowania do Sejmu mają tylko i wyłącznie osoby ujęte w zbiorczych listach kandydatów zgłaszanych przez niekonstytucyjne epizodyczne byty prawne zwane Komitetami wyborczymi.
Żaden obywatel polski nie ma biernego prawa wyborczego do Sejmu podobnie jak to było za czasów PRL i tym właśnie polska scena polityczna różni się od angielskiej.
W demokracji angielskiej każdy uprawniony wyborca może być kandydatem do Izby Gmin, czy to jako kandydat nominowany przez partię czy to jako independent. Musi tylko spełnić 2 warunki: zebrać 10 podpisów oraz wpłacić depozyt &500, który jest mu zwracany gdy uzyska 5% głosów. 

3. Przypadkowo, przy zaistniałym incydencie z kartoflami dowiedzieliśmy się o funkcjonującym w strukturach państwa procederze pewnej odmiany partyjnego nepotyzmu. Partyjnego, bowiem podmiotem systemu wyborczego w Polsce są tylko i wyłącznie partie (dokładnie: Komitety) i wyborcom nic do tego.
No bo jak to tak: posłanka HG i jej mąż są posłami? Przecież to jest patologia mająca źródło w zgniłej etyce partyjnej, która pozwala na takie rozwiązanie.
W angielskim systemie wyborczym zwanym JOW (vide: okręg Runcorn i Helsby) zaistnienie podobnego nepotyzmu dwóch osób (mąż i żona) na poziomie wyborów w okręgu jest zwyczajnie niewyobrażalne: gmin może jest i czasami gł*pi ale kontrkandydaci w okręgu, gdzie jest bezwzględna walka o jeden przecież mandat, już takimi nie są.
Dlatego np. Partia Konserwatywna w swoim statucie ma rozdział pt. ”ETHICS, CONDUCT AND STANDARDS” (vide: Constitution of the Conservative Party. Part XII), który toruje drogę do prawidłowych zachowań swoich członków.
Moralność, dobra czy zła, członków każdej partii, czy to w Wlk. Brytanii czy w Polsce, jest prawdopodobnie zbliżona natomiast dobre normy etyczne obowiązujące członków na Wyspach są ujęte już na poziomie partyjnego Statutu, aby nie było czynów szkodzących dobremu imieniu partii. Takim na przykład czynem jest nepotyzm partyjny a la polacca upychający żonę i męża na partyjne listy kandydackie w wyborach.

4. Często, tak i w tym przypadku posłanki KG, blogerzy (czytaj wyborcy) ujawniają różne nadużycia polskich posłów a dotyczące świadczeń materialnych.
Jak sobie z tym problemem radzą Anglicy, którzy mają odmienny od polskiego system wybierania swoich posłów?
Przykładem jest zaimplementowanie do mechanizmu wyborczego instytucji „wyboru uzupełniającego”, w trakcie kadencji Izby Gmin. 
Taki przypadek miał właśnie miejsce w okręgu Runcorn i Helsby, gdzie wybory uzupełniające zostały zwołane po rezygnacji deputowanego Partii Pracy Mike'a Amesbury'ego, który uprzedził petycję odwołania go z Izby z powodu skazania go za napaść.
Wniosek: w polskim systemie wyborczym odwołanie posła, przez tych wyborców którzy go wybrali, w trakcie kadencji, jest niemożliwe chociażby dlatego że wielomandatowość na to nie pozwala.

5. Akcja z kartoflami – a podobnych akcji medialnych w Polsce jest sporo - nie każdemu polskiemu wyborcy okręgu nr 20 może się podobać. Wszak Sejm to nie targowisko z warzywami itp. i wygłupy a la gimbaza nie powinny mieć miejsca.
Wobec takich zdarzeń wyborca jest bezradny: sam nie ma prawa kandydować do Sejmu a to jest warunek sine qua non istnienia demokracji w ogóle.
Dla przeciwwagi spójrzmy na ww. wybory uzupełniające w okręgu R.& H. od strony kandydata: na 15 kandydatów tylko 4 osoby uzyskały poparcie ponad 5% głosów zatem tylko im zwrócono depozyt &500.
Ciekawe i praktyczne jest to angielskie rozwiązanie.
Angielskim wyborcom żadne prywatne zagrania kandydatów nie są potrzebne. Okręg wyborczy jest ok. 16 razy mniejszy niż w Polsce (650 okręgów : 41 okręgów) to i znajomość kandydatów jest tyleż razy większa niż przy wielu listach kandydatów jak jest w Polsce. 
Wtedy autentycznie może mieć miejsce selekcja pozytywna kandydatów do Izby Gmin.

6. Paradoksalnie tak w Polsce jak i w Wlk. Brytanii daje się zauważyć gołym okiem dwie dominujące siły rywalizujące ze sobą o pierwszeństwo w rządzeniu krajem.
Podobieństwo jest jednak pozorne.
W Polsce są to rzeczywiste bloki cementowane ideą porządzenia sobie krajem. Nazwijmy je umownie ONI. Cała większościowa reszta, bezpodmiotowa, to MY. Sytuacja znana z PRL.
A contrario: W Wlk. Brytanii mamy rywalizację dwóch głównych partii z jasnymi programami partyjnymi ukierunkowanymi na potrzeby obywateli, dlatego są to programy nie różniące się za bardzo. Do sytuacji wyjątkowej należy dobranie sobie koalicjanta przez zwycięską partię tak aby była większa skuteczność w parlamencie w realizacji programu. 
Mówiąc w skrócie: angielscy wyborcy od zwycięskiej partii w wyborach oczekują realizacji jej programu deklarowanego przed wyborami; wiedzą zatem co ich czeka przez najbliższe 5 lat.
Warunki rywalizacji w obu państwach są również odmienne chociażby dlatego, że w Wlk. Brytanii mamy demokrację jakby wzorcową: wszyscy uprawnieni wyborcy mają pełnię praw wyborczych (prawo czynne oraz bierne) do Izby Gmin. Partie funkcjonują na zasadzie służebnej wobec obywateli, bez specjalnych przywilejów jak chociażby dofinansowywania ich działalności przez państwo. 

    Nie trzeba dużej spostrzegawczości by zauważyć, że to mechanizm wybierania posłów do Sejmu III RP jest wadliwy. Wadliwy oczywiście z punktu widzenia NAS obywateli bo ONI „i tak zawsze sami się wyżywią”, cytując klasyka.

Jan Kowalak, 4 czerwca 2025 roku
https://poselzkazdegopowiatu.blogspot.com/


WbS
O mnie WbS

anglofil, dystrybucjonista, "autentyczny demokrata", emeryt, Wielkopolanin

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka