Oto przypowieść o miłosiernym Samarytaninie widziana oczyma dwóch amerykańskich autorów wielu bestselerów: Henry Clouda i John Townsenda.
Początek biblijnej przypowieści jest ogólnie znany. Od momentu, gdy do akcji wkracza Samarytanin rzecz toczy się następująco*):
„Poszkodowany budzi się i mówi:
- Co? Idziesz dalej?
- Tak. Mam coś do załatwienia w Jerychu.
- Przecież to egoizm z twojej strony! Zobacz, jak wyglądam! Nie będę miał tu z kim zamienić słowa! Jezus cię nigdy nie poda za wzór! Zostawić mnie tutaj w takim stanie to niegodne chrześcijanina! Gdzie twoje „zaparcie się siebie”?
- Chyba masz rację – powiada Samarytanin. – To niezbyt ładnie zostawiać cię teraz samego. Chyba powinien zrobić więcej. Zostanę tu jeszcze kilka dni.
Samarytanin zostaje więc jeszcze przez trzy dni w gospodzie, zabawia rannego rozmową i robi wszystko, aby podopieczny czuł się szczęśliwy i zadowolony. Trzeciego dnia wieczorem rozlega się pukanie i do pokoju gościnnego wchodzi posłaniec z wiadomością od wspólników Samarytanina w Jerychu: „Czekaliśmy ile się dało i w końcu sprzedaliśmy wielbłądy komu innemu. Następne stado przypędzimy za pół roku”.
- Jak mogłeś zrobić mi coś takiego?! – krzyczy Samarytanin na rekonwalescenta, wymachując listem. – Zobacz co się stało! Przez ciebie straciłem wielbłądy, których potrzebuję do prowadzenia interesu. Nie mam teraz transportu. To może oznaczać plajtę! Jak mogłeś wpakować mnie w taką sytuację?!
Tego rodzaju rozwój wypadków znamy być może z własnego doświadczenia. Bywa, że powodowani współczuciem otwieramy się na czyjeś potrzeby, a osoba, której pomagamy, wyciąga z nas więcej niż chcemy dać.”
*) Henry Cloud, John Townsend „Sztuka mówienia NIE”, Oficyna Wydawnicza VOCATIO, 1995
Pierwodruk na stronie prawica.net (obecnie zamkniętej) z dnia 29 kwietnia 2016 roku
anglofil, dystrybucjonista, "autentyczny demokrata", emeryt, Wielkopolanin
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo