15 sierpnia, Święto Wojska Polskiego. Trwa największa defilada armii w III RP. Na trybunie honorowej świeżo zaprzysiężony prezydent Karol Nawrocki, premier Donald Tusk, wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Obok generałowie, admirałowie, zagraniczni goście. Przed nimi maszerują tysiące żołnierzy – w nowoczesnym umundurowaniu, z najnowszym sprzętem. Polska armia prezentuje się jak z katalogu NATO. A jak jest w rzeczywistości?
Wokół – dziesiątki tysięcy Polaków, klaszczących i nagrywających filmy. Wzruszające przemówienia o "wdzięczności wobec żołnierzy” i "zapewnieniu bezpieczeństwa każdemu obywatelowi”. Słowa padają z ust najważniejszych osób w państwie – polityków, którzy tego dnia wydają się mówić jednym głosem.
Ale obrazek ten – jak się okazuje – ma niewiele wspólnego z codziennością polskich żołnierzy i realiami wyposażenia armii.
- Jak zbliża się parada albo kontrola, to wyciąga się cały najlepszy sprzęt. Noktowizory, hełmy, najnowsze mundury. Tylko że on pochodzi z trzech różnych kompanii, zebrany w jedno miejsce. A reszta żołnierzy? Nie ma tego sprzętu – mówił niedawno w programie Kanału Zero anonimowy żołnierz Wojska Polskiego.
"Nie mamy żadnego zlecenia. Nic się nie dzieje"
W styczniu 2024 roku Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło uruchomienie „Operacji SZPEJ” – programu modernizacji indywidualnego wyposażenia żołnierza, wycenianego na blisko 2 miliardy złotych. Celem SZPEJA miało być całkowite unowocześnienie umundurowania i osprzętu dla ponad 200 tys. żołnierzy. Dziś – jak mówią przedsiębiorcy z branży – operacja w praktyce… nie działa.
- Nie mamy żadnego zlecenia, żadnej umowy. Nie jesteśmy nawet na etapie rozmów.U całej branży nastroje są negatywne. Jest prawda czasu i prawda ekranu. Słyszymy, że program postępuje – politycy opowiadają o tym w wywiadach, ale nie ma to wiele wspólnego z rzeczywistością - mówi Salon24 właściciel jednej z firm produkujących wyposażenie taktyczne w Polsce. Prosi o zachowanie anonimowości, bo jego firma liczy na kontrakty w wojskiem.
Zapytaliśmy Ministerstwo Obrony Narodowej o stan realizacji flagowego programu armii. W odpowiedzi na pytania Salon24, MON podkreśla, że cele pierwszego etapu programu zostały osiągnięte, a obecnie trwa drugi etap – zaplanowany na lata 2025–2026. W jego ramach mają zostać uzupełnione braki w wyposażeniu oraz częściowo zabezpieczone potrzeby szkolenia rezerw. Resort deklaruje również, że realizacja "przebiega bez zakłóceń”.
„Kropelkowość”, chaos, zero przewidywalności
Problemem – jak mówią zgodnie przedstawiciele branży – nie jest brak możliwości produkcyjnych, ale brak przejrzystości, decyzji i systemowości po stronie MON.
- Jeśli mamy działać jako państwo poważne, to potrzebne są umowy ramowe. Biznes musi wiedzieć, że będzie produkował X w okresie Y. Dziś mamy miesiąc ciszy, a potem wrzuca się nagle zamówienie z krótkim terminem realizacji. Tak się nie da pracować - słyszymy od rozmówcy.
MON podaje, że w latach 2024–2025 zawarł łącznie 54 umowy na umundurowanie, wyekwipowanie i ubiory specjalne. W tym czasie dostarczono m.in. ponad 500 tys. kompletów mundurów polowych, ponad 300 tys. par butów oraz 142 tys. śpiworów. Łączne wydatki w ramach SZPEJA wyniosły ponad 2,2 miliarda złotych.
Kto jednak otrzymał te kontrakty? Na to pytanie MON nie odpowiada wprost. Przedsiębiorcy z sektora prywatnego wciąż nie wiedzą, czy – i kiedy – będą mogli liczyć na zamówienia. Zwłaszcza, że często są podwykonawcami państwowych gigantów i – jak sami mówią – "są na końcu łańcucha pokarmowego”.
Politycy obiecują, a żołnierze kupują sami
Tymczasem polscy żołnierze – także ci służący na granicy z Białorusią – wciąż muszą za własne pieniądze kupować kurtki, czapki, polary i bieliznę. W "Kanale Zero” Władysław Kosiniak-Kamysz zapewniał, że wszystko idzie zgodnie z planem, a SZPEJ postępuje. Minister mówił też o przesunięciach budżetowych na rzecz programu.
MON, zapytany przez nas o te przesunięcia, odpowiedział, że… szczegóły są niejawne. Dane budżetowe – jak tłumaczy resort – posiadają "odpowiednio wysoką klauzulę”, więc nie zostaną ujawnione.
- A kiedy, gdy przyjdzie zima, to znowu dziennie będziemy wysyłać grube ilości polarów na granicę. Bo żołnierze sami je kupią, za własne pieniądze – mówi przedsiębiorca. - Kupiliśmy nowe kamizelki, a mundury i bielizna dalej są przestarzałe - gorzko ocenia.
Samowystarczalność tylko na papierze
W debacie publicznej coraz częściej mówi się o konieczności samowystarczalności Polski na wypadek wojny – padają hasła o krajowej produkcji amunicji, broni i uniezależnieniu się od zagranicznych dostaw. Problem w tym, że nikt głośno nie mówi o tym, co równie ważne – umundurowaniu, wyposażeniu, logistyce.
Co więcej, MON przyznaje, że katalog sprzętu objętego programem SZPEJ… wciąż nie został zatwierdzony. - Stanowi zbiór otwarty - czytamy w odpowiedzi resortu. To oznacza, że nawet dziś – 1,5 roku po ogłoszeniu programu – nie wiadomo, co dokładnie ma zostać zakupione.
Minister Tomczyk i NAVAL – struktury i deklaracje
Za program "Operacja SZPEJ” odpowiada Cezary Tomczyk, sekretarz stanu w MON. To on firmował go medialnie od początku. Jednak od wielu miesięcy unika wypowiedzi na temat konkretów – a przemysł nie wie, co dalej i nie kryje rozczarowania.
W resorcie powołano także pełnomocnika ds. warunków służby wojskowej – Pawła Mateńczuka znanego pod pseudonimem „NAVAL”. To byłeg operator elitarnej jednostki specjalnej JW. Grom. Jego zadanie to poprawić jakość służby. Dzięki jego staraniom żołnierze mają zgodę na … noszenie własnych rękawic butów i brody. Ale – jak mówią przedsiębiorcy – to działania kosmetyczne.
- Broda i rękawiczki nie rozwiążą problemu, że żołnierz nie ma kurtki zimowej - opowiada nam osoba związana z branżą wojskową.
MON: „Nie ma opóźnień”
Jednak na pytanie Salon24, co jest przyczyną opóźnień w realizacji programu, resort obrony odpowiada krótko: "opóźnienia nie występują”. Deklaruje także, że prowadzi "dialog z wybranymi firmami”, ale nie wskazuje, jakimi i na jakich zasadach. Nie planuje także uproszczenia procedur przetargowych, twierdząc, że obecne pozwalają na udział mniejszych firm.
MON podkreśla natomiast, że niektóre zakupy w ramach SZPEJA realizowane są w formule wieloletniej – na lata 2023–2025 i 2025–2027. W sumie podpisano 21 takich umów. Ale podobnie jak w innych kwestiach – resort nie podaje, kto jest ich beneficjentem.
Najgorsze? Brak decyzji
Z perspektywy naszego rozmówcy najgorsze nie jest to, że nie ma zamówień. Najgorsze jest to, że nie ma decyzji. - Nie chcemy walki politycznej. Chcemy po prostu wiedzieć, czy mamy zamknąć zakład, czy poczekać. To są miejsca pracy, konkretne rodziny. I nie chodzi tylko o biznes. Chodzi o bezpieczeństwo i życie żołnierza. To się rozgrywa tu i teraz - ostrzega informator Salonu24.
Szansa na przełom w czasie MSPO
Jak zaznaczają osoby związane z wojskiem, duże nadzieje są wiązane z rozpoczynającymi się targami MSPO (Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego) w Kielcach. To największe targi w Polsce. Ostatnie zapowiedzi Ministra Tomczyka o tym, że chciałby "aby operacja SZPEJ wkrótce bardzo przyspieszyła” wzbudzają nadzieję, ale branża – nauczona dotychczasowymi doświadczeniami – podchodzi do sprawy sceptycznie.
PP
Fot: „Operacja SZPEJ”. Politycy obiecują, firmy czekają, a żołnierze kupują sami / Defilada z okazji Dnia Wojska Polskiego/ PAP
Inne tematy w dziale Społeczeństwo