Na każdym poziomie władzy (gmina, starostwo, kraj, państwo) są trzy kompetencje władzy:
- sądownicza,
- prawodawcza,
- wykonawcza.
Oczywiste jest również, że osoby kierujące tymi kompetencjami muszą pochodzić z wyborów powszechnych. Nie ma znaczenia czy uważamy, że sędzia, poseł czy minister powinien być zawodowcem czy nie. Sąd jest taką samą kompetencją władzy jak rząd i sejm, zatem w demokratycznym państwie osoby sprawujące władzę w tym zakresie muszą być wybierane, tak samo jak osoby realizujące kompetencję wykonawczą czy prawodawczą władzy.
Każdy poziom władzy musi być rozdzielony, jeśli chodzi o udział przedstawicieli jednej kompetencji w innej. Członkowie ciał prawodawczych nie mogą brać udziału w rządzeniu ani w sądzeniu i odwrotnie. Zarządzający jednostką administracyjną również nie mogą pełnić żadnych funkcji w ciele prawodawczym ani w sądzie. Sędziowie, co jest równie oczywiste, nie mogą pełnić żadnych funkcji w kompetencjach władzy: wykonawczej i prawodawczej.
Po wygaśnięciu mandatu poselskiego, naczelnikowskiego czy sędziowskiego, można ubiegać się o mandat w innej kompetencji władzy. Urzędnicy pracujący w jednej kompetencji władzy mogą zostać przesunięci do pełnienia nowych funkcji w innej kompetencji, niemniej nie mogą równocześnie pełnić funkcji w dwóch kompetencjach, a także nie mogą pełnić funkcji obieralnych w kompetencjach władzy tego samego lub wyższego szczebla co urząd, w którym pracują.
Być może to co piszę jest dmuchaniem na zimne, niemniej znając człowieka, a w szczególności Polaka wiem, że należy być przygotowanym na wszystko. Natura ludzka jest ułomna i jeżeli można na kogoś wywrzeć presję w celu osiągnięcia korzyści, to prędzej czy później taka presja zostanie wywarta. Dlatego system musi być tak zbudowany, aby pokusa działań „poza prawnych” była jak najmniejsza.