'Niebywałe. Blisko 40-milionowy kraj w środku Europy miał się rozwijać wolniej, bo musiał płacić cenę politycznych uwikłań zapijaczonych, starzejących się jegomości, których wyznaczano na naczelników państwa' - jeżeli wolno mi sparafrazować słowa tego naocznego i zaangażowanego uczestnika ówczesnych wydarzeń.
Przeczytałem dzisiejszą publikację wczorajszych (lub równie świeżych) przemyśleń Wojciecha Maziarskiego* i całkiem już sylwestrowo zrobiło mi się żal tego niepijącego alkoholika. Teraz już nie pije i nie sądzę, żeby żałował (sam twierdzi, że nie żałuje**), ale - tak na trzeźwo - z kim dzisiaj miałby pić? Z Jarosławem Kaczyńskim? Nigdy, przenigdy - wystarczy przeczytać tekst. Kiedyś to było z kim pić w Sylwestra: Kuroń, Mazowiecki, Król.... - a teraz?
Kiedyś ELITA budująca "zręby nowego państwa" - była zrąbana tą ciężką odbudową i WÓDĄ!
Pamiętamy, pamiętamy...
Czy to w imieniu tej elity, w obronie tej elity pijaków III RP pisze p. Maziarski swoje artykuły?
* http://wyborcza.pl/7,75968,21177777,zabieramy-pieniadze-elitom-wiec-krzycza-niech-sobie-krzycza.html#BoxGWImg
** http://www.newsweek.pl/polska/wojciech-maziarski-byly-redaktor-naczelny-newsweeka-alkoholizm,artykuly,275981,1.html