Witold Gadowski Witold Gadowski
5274
BLOG

Ruch Dwustu Tysięcy

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 58

 


 

Jesień, zgodnie z przewidywaniami, przynosi nam nowy powiew.

Coś się zmienia, jeśli napiszę, że na lepsze, to wyrażę jedynie banalną prawdę – lepsze jest bowiem jakiekolwiek tchnienie wiatru niż stojące nad zgniłością powietrze.

W jaka stronę ten wiatr powieje?, tego dalibóg jeszcze nikt z nas nie wie.

Przyjemnie jest jednak spoglądać na ściągnięte niepokojem twarze zawodowych komentatorów wszystkiego, poczuli chyba, swoimi wyczulonymi czułkami, że błogie ciepełko zaczyna drżeć, na razie delikatnie, niegroźnie, ale jednak – to co miało być zabetonowane, zatwierdzone na dziesięciolecia, drży.

To może jeszcze niczego nie oznaczać, ostrzegałbym przed tryumfalna fanfaronadą.

Rozumiem oczywiście zwolenników zmian, tak długo byli frustrowani wiszącymi nad nimi chmurami, że teraz każdy przebłysk słonca gotowi są traktować jak saharyjski upał.

Jeśli teraz wybiegną w kąpeilówkach, to niechybnie czeka ich, co najmniej, katar. Sam taki jestem, więc słowa te kieruje także , w swoistym monologu publicznym, do siebie.

Warszawska manifestacja z 29 września nauczyła mnie jednak czegoś nowego.

Idąc w białoczerwonym tłumie oczekiwałem na fajerwerki, epokowe wydarzenia, a tu nic..., spokój cisza, uśmiech zmęczonych rodaków, którzy przyjechali z całej Polski.

Wracałem rozczarowany, trzeba było kilku dni, abym wreszcie zrozumiał ten fenomen.

Oto na ulicę nie wyszła tłuszcza, nie wybiegli na nią żądni rewanżu rewolucjoniści.

W Warszawie spotkali się dojrzali obywatele, swoim spokojnym marszem – toż to cud przecież, że w trakcie marszu dwustu tysiecy ludzi nie rozbito nawet jednej szklanki! - pokazali, że to nie chwilowe przelewki.

Te dwieście tysięcy wysłało swoim rodakom bardzo czytelny komunikat:

- Spokojnie, nikt nie zamierza podpalać Polski, żądamy jednak poważnej rozmowy o przyszłości.

Te dwieście tysięcy postawiło premierowi Tuskowi bardzo trudne zadanie – proszę przestać bawić się medialnymi zabawkami, a zacząć odważnie rządzić, zacząć kierować ojczystym okrętem tak jak na prawdziwego kapitana przystało, proszę precyzyjnie nakreślić trasę i potem nie oszukiwać, tylko naprawdę prowadzić nasz statek!.

- Jeśli nie będzie pan potrafił tego uczynić, to w imię budowania przyszłości, proszę odejść, dla dobra Polski odejść!

Ten komunikat wyraźnie, spokojnie został wypowiedziany i dotarł do ludzi.

To, co stało się w Warszawie, przyniesie wielkie owoce.

Myliłby się jednak ten, kto szukałby w tym marszu doraźnych fruktów dla PiS, czy dla ojca Tadeusza Rydzyka. Tego nie da się rozegrac na doraźnej, politycznej partyturze.

Od 29 września z wielkim szacunkiem spogladam na lidera „Solidarności” Piotra Dudę.

Dorósł, zmężniał, stał się prawdziwym przywódcą. Jeszcze w marcu tego roku, w czasie krakowskiej głodówki przeciwko ograniczaniu programu nauczania historii w szkołach, wydawał mi się jakiś taki mdły, pogubiony. Odwiedził nas i dociskałem go wtedy, chcąc jednoznacznych deklaracji. Kluczył, unikał mocnych słów.

A teraz, w Warszawie, zobaczyłem innego Piotra Dudę, ważnego lidera, człowieka, który jest w stanie na powrót obudzić fenomen ruchu „Solidarności”.

Jeśli ta jesień ma być czyjaś, to czuje, ze będzie to jesień „Solidarności”, jesień Piotra Dudy.

Bez „Solidarności” nie zdarzy się nic ważnego. Mamy jedyny taki związek zawodowy w świecie, chrześcijański, odpowiedzialny, potrafiący się samoograniczać.

To właśnie „Solidarność” wniosła ostatnio w polską politykę nowy oddech.

Ruch wokół „Solidarności” już de facto powstaje.

PiS, o ile powaznie traktuje swoje deklaracje, powinien o tym wiedzieć.

Nowa Polska nie może być Polską Kaczyńskiego czy Polską Tuska - nadszedł czas na reperowanie naszej niepodległości, naszego państwa w każdym przejawie jego funkcjonowania i to właśnie jest zadanie dla „Ruchu Dwustu Tysiecy”.

W tym Ruchu jest miejsce dla wszystkich, którzy poważnie traktuja nasz kraj, także dla ludzi PO, tych którzy widzą, że nie da się budowac panstwa wyłącznie za pomocą magicznych sztuczek telewizyjnych prestidigitatorów i klientyzmu.

Ruch Dwustu Tysiecy – wysłał z warszawskiej ulicy zaproszenie i do Jarosława Gowina i do Jarosława Kaczyńskiego i do nieznanych nam jeszcze a wspaniałych ludzi, którzy zrozumieli, że nie mogą dłużej stać z boku.

Ruch Dwustu Tysięcy – to ci, którzy mogą przenicować dzisiejsza scenę polityczną.

Klucz do pierwszych działań spoczywa jednak w rękach Piotra Dudy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka