Witold Gadowski Witold Gadowski
3475
BLOG

Świńskie ryje

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 63
Nadchodzą dni gdy – mimowolnie nawet – myśli nasze ulecą ku temu co niezmienne i wielkie. Kanonizacja Karola Wojtyły, wielkiego papieża Jana Pawła II, nawet ateuszy skłoni do głębszej refleksji.
Nie wszystkich jednak, są tacy, których świętość Karola Wojtyły pali jak rozpalona pieczęć przyłożona do odwłoku. Ludzie wprost wywodzący się z czwartego departamentu dawnej SB nigdy nie zrezygnowali ze spotwarzenia Wojtyły.
Niedawno na lubelskich ulicach pojawiły się bilboardy przedstawiające Karola Wojtyłę w towarzystwie kobiety i małego chłopca. Podpis sugerował niedwuznacznie, że JP II, jeszcze jako kardynał Karol Wojtyła, miał jakieś intymne kontakty z przedstawioną na zdjęciu niewiastą. Bilboardy miały pewnie być początkiem kampanii wyborczej degeneratów z partii Palikota.
Zastanowiłem się nad tym...
Szybko odnalazłem prawdziwe zdjęcie, z którego wykadrowano przedstawiony na plakacie fragment. Prawdziwa fotografia przedstawia grupę osób na wiosennej wycieczce, w tej grupie znajduje się też Karol Wojtyła. Oryginalne zdjęcie niczego nie sugeruje, jest po prostu zwykłą pamiątką z wypadu za miasto, to bezczelnie wykadrowane sugeruje wyraźnie, że Karol Wojtyła mógł mieć intymną relację w kobietą na zdjęciu – maszynistką z „Tygodnika Powszechnego” Ireną Kinaszewską.
Skoro Kinaszewska, no to już jesteśmy w domu. Stara esbecka prowokacja o kryptonimie „Triangolo”(opisana przez wielu dziennikarzy i badaczy) – zespół Grzegorza Piotrowskiego (tego samego, który zabił księdza Popiełuszkę) usiłował przeprowadzić prowokację, która miała wbić ludziom do głowy wątpliwości co do moralności Karola Wojtyły. Esbecy nafaszerowali Irenę Kinaszewską narkotykami tylko po to, aby na ukrytej kamerze nagrać kilka jej wypowiedzi, które mogłyby sugerować jej intymne relacje z późniejszym papieżem. Nic z tego nie wyszło. Nie udało się skłonić kobiety do mówienia nieprawdy, sprokurowali zatem fałszywy pamiętnik Kinaszewskiej i podrzucili go przyjacielowi Wojtyły, księdzu Andrzejowi Bardeckiemu. Znów niewiele im z tego przyszło, Bardecki bowiem esbeckie papiery po prostu spalił.
Nic się nie udało, cóż to jednak szkodzi. Skoro prawda jest nieciekawa, to sprokurujmy skandal, zaprzeczmy świętości wielkiego Polaka, unurzajmy wartości w gnoju.
W zeszłym roku, pod Kurią w Krakowie na ulicy Franciszkańskiej, pojawiła się dziwaczna para. Kobieta założyła na siebie dwie tablice, na których opisana była „ukryta rodzina Karola Wojtyły”, kiedy się do nich zblizyłem, nagrałem ich wypowiedzi i zapowiedziałem, że podejmę w tej sprawie kroki prawne, zniknęli natychmiast. Wydawało mi się, że widziałem już tych ludzi wśród garstki manifestującej pod kurią przeciwko pochówkowi prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu.
Kilka dni temu dorwałem człowieka, którego śmiało można nazwać pomysłodawcą i nadzorcą „Operacji Triangolo” - przyznał, że – w stosunku do Karola Wojtyły – działania esbeków spełzły na niczym, nie przyniosły żadnych spodziewanych rezultatów i to pomimo faktu, ze zarówno pomieszczenia Kurii jak i mieszkanie Kinaszewskiej zostały naszpikowane mikrofonami podsłuchowymi. Powtarzam zatem - Nic z tego nie wyszło!
Oczywiście „Trangolo” była większą operacją i wiele z jej założeń znajdowało się pod bezpośrednia kontrolą sowieckiego KGB, ale haka na Wojtyłę esbekom nie udało się wyprodukować.
Palikotowcom jednak w niczym to nie przeszkadza, bezczelnie manipulują starymi zdjęciami, bezczelnie powtarzają kłamstwa zaprojektowane przez morderców księdza Jerzego Popiełuszki. Czy może to jednak dziwić, skoro jednym z najaktywniejszych palikotowców jest Roman Kotliński, były ksiądz, a obecnie krańcowo zapieniony antyklerykał.
Po co wracają te stare esbeckie prowokacje? Po co, w blasku sterowanych przez „mediapigs” (określenie amerykańskie precyzyjnie oddające istotę działalności ludzi bezwstydnych, którzy dla mediów gotowi są zrobić wszystko) reflektorów i kamer, znów usiłuje się zohydzić pamięć o życiu i dokonaniach Karola Wojtyły?
To po prostu kolejna odsłona starannie zaplanowanego procesu uświnienia wszystkiego w Polsce, zrelatywizowania spraw, które nigdy dotąd nie podlegały dyskusji.
Świnie źle czują się w otoczeniu, w którym wszystko jest na swoim miejscu i jest czysto, świnie chcą ubabrać wszystko i każdego.
Skąd jednak taka wzmożona aktywność świń teraz?
Ano sytuacja międzynarodowa znacznie się zagmatwała, ościenne imperium musi wyłożyć sporo rubelków na to, aby rozbełtać wszystko w Polsce, aby ludzi pozbawić najprostszych mechanizmów samozachowawczych.
Świniom wszystko jedno za czyje pieniądze żrą z koryta. Czasem świnie maja nawet gustowne krawaty i profesorskie tytuły. Nic jednak nie uperfumuje ryjów,  z których miast słów prawdy, wylewa się jedynie błoto.
Zabawnie będzie, gdy widząc przemawiających Palikota lub Millera wyobrazimy sobie – na ich miejscu – orwellowskie, uprzywilejowane zwierzęta. Od nich nigdy nie przyszło i nie przyjdzie do nas nic dobrego. Warto sobie o tym przypomnieć.



 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka