Awantura. Media rozkręcają oburzenie, bo na liście gratulacyjnym z okazji 75 urodzin Lecha Wałęsy zabrakło podpisu Mateusza Morawieckiego.
"Premier rządu PiS, Mateusz Morawiecki, nie podpisał się z całą pewnością pod życzeniami dla Przywódcy Solidarności, Laureata Pokojowej Nagrody Nobla i pierwszego Prezydenta RP, pana prezydenta Lecha Wałęsy. Państwu pozostawiam komentarz” – lamentuje na Facebooku rzecznik Lecha Wałęsy.
Mam komentarz.
Uwadze oburzonych mediów umyka fakt, że 29 września b.r. angielskojęzyczna, ale niemiecka agencja DW (Deutsche Welle) zamieściła wywiad z Wałęsą.
Oto, co na pytanie o opinię na temat ludzi "rządzących obecnie Polską", odpowiedział Lech Wałęsa:
"(...) nie mam pewności, czy są to wrogowie Polscy, zdrajcy, agenci czy całkowici głupcy. Oni muszą być albo zdrajcami albo całkowitymi głupcami"
(dosłownie: "(...) I am unsure whether they are enemies of Poland, traitors, agents or complete fools. They must either be traitors or complete fools")
No to masakra, dramat, tragedia! Jak człowiek, który dla Wałęsy jest zdrajcą i głupcem, wrogiem Polski, śmie znieważać Wałęsę brakiem podpisu pod gratulacjami dla niego!? Skandal!
A co by było, gdyby Morawiecki podpisał ten list gratulacyjny?
Te same media nagłośniłyby wywiad z Wałęsą i ton zapewne byłby taki: "Wałęsa nazywa Morawieckiego - jakże odważnie i bezkompromisowo - zdrajcą i głupcem, a Morawiecki - oportunistyczny, bez śladu godności - udaje, że nic się nie stało i fałszywie gratuluje Wałęsie, wyłącznie dla 'pijaru'. Skandal! ".
Rekord świata w obłudzie?
Cóż. Na to wygląda...
