Czasem, nim noc się rozbije
Zapada frazy klamka.
Wychodzę wtedy przed dom i wyję
albo śnię na przystankach.
Albo się z nocą droczę
drapiąc jej gwiazdy do kości,
choć wiem, że śmierci siostra
i umie zabić z miłości.
Kim wtedy jestem? Nie wiem.
Nie sobą. Zakładam koronę i lecę.
W górze nad moją głową
zwierzone mojej opiece
wirują klucze aniołów.
Rwą mgły i materię mocy.
A ja palę je drwiącym gestem
i strącam w poranek -
ja, oblubieniec nocy.
Jestem ogniem! Szalony.
Buszuję w oczach i niebie.
Sztylet słów oszroniony
wbijam bezmyślnie przed siebie.
Mięknie chrząstka uwagi,
pęka tętnica znaczeń.
Jestem tylko poetą, dziewczynko -
i nie wiem, jak gadać inaczej.
Zabij mnie, jeśli umiesz,
jeśli nie umiesz - trzymaj.
Słowa się zmienią w aniołki
kiedy nadejdzie zima.
Trzeba je poić ze szklanki,
wódką najlepszą lub mlekiem
bo kiedy aniołek dorośnie i spłonie,
przez jedną chwilę -
może będę człowiekiem.
Inne tematy w dziale Kultura