Miałem nie pisać o nieodległej przeszłości, ale te wątki powracają w wielu Państwa komentarzach do tego stopnia, że nie sposób – jak widać – pominąć ich milczeniem. Dziś zrobię pierwszy wyjątek.
Oto Pan Jacek Schmidt pisze: „Cała działalność pana jako polityka LPR-u polegała moim zdaniem na szukaniu okazji jak by tu do...lić PIS-owi. Dorabianie wyższych ideologii to "puszczanie oka". Na Pradze taka jest opinia panie Wojciechu”
Politykiem LPR byłem od maja 2001 do października 2007. Od 2001 do 2005, tj do wyborów parlamentarnych, w których PIS po raz pierwszy osiągnął na tyle spory wynik, by podjąć rozmowy o koalicji rządowej z PO, w ogóle się PISem nie zajmowałem. Było chyba wprost przeciwnie: PiS zajmował się w tych latach głównie LPR, która przecież w 2004 pokonała w wyborach do euro-parlamentu partię Kaczyńskich. Zresztą, moim zdaniem PIS i po 2005 zajmował się bardziej LPR, niż czymkolwiek innym (no może jeszcze Samoobroną tak intensywnie i kompleksowo się zajmowali). Dlatego były przedterminowe wybory w ub. roku.
Ryzykując tak wiele: tj. utratę władzy, zdecydowali się mimo wszystko na nie, bo była szansa wyeliminować LPR z gry parlamentarnej. O tym mówiły im sondaże, i to się potwierdziło. Nie ma co dorabiać do tego wyższych racji. Intencje PIS były tu przejrzyste i wyartykułowane wielokrotnie. LPR kontestując euro-konstytucję, stanowiła potencjalne zagrożenie dla czystości prawicowego i „niepodległościowego” (suwerennościowego) wizerunku PIS.
Stąd „umowa” Tuska z L. Kaczyńskim na parę miesięcy przed wyborami. Dla nich sprawa ratyfikacji euro-traktatu, a tym samym legitymizacji wśród establishmentu unijnego była czymś nadrzędnym wobec kwestii: która z dwóch głównych partii po wyborach będzie decydować o koalicji rządzącej.
Czym zatem naprawdę zajmowałem się jako polityk? Przynajmniej, jak sam to oceniam z perspektywy czasu - a dowody materialne to: mój blog prowadzony w owym latach i relacje w mediach – zajmowałem się przede wszystkim
-sprawą euro-konstytucji,
po drugie polityką na rzecz rodzin,
po trzecie kwestiami aksjologicznymi (obrona życia, wartość rodziny),
po czwarte obroną pewnej koncepcji zmian w edukacji (m.in. zakładającą powrót do klasycznych zasad),
po piąte – na koniec - polemikami ze środowiskami podważającymi prawo do życia i monogamiczność małżeństw jednopłciowych.
Czy rzeczywiście taka była hierarchia moich priorytetów w wystąpieniach i działaniach? - Mogą to dziś ocenić jedynie osoby o pewnym zmyśle obiektywizmu historycznego, którzy z dystansem zbadają stosowne źródła, nie zaś czynni politycy, czy politycznie zaangażowani sympatycy.
Pisze Pan, że „na Pradze jest taka opinia”, w domyśle: taka, jak Pana. Otóż, jak każda inna opinia, jest ona do weryfikacji, bądź falsyfikacji. Nie ma mocy dowodu. Już Franciszek Bacon pisał: „Nie ma nic gorszego niż poleganie w sprawach rozumowych na zgodności poglądów… kiedy ogół wyraża swą myśl i uznanie, trzeba natychmiast zacząć badać, w czym się pobłądziło albo pomyliło”. W sprawach politycznych racja czasami daje się wyłuskać dopiero po latach…
Doktor nauk społecznych (ISP PAN), etyk, filozof polityki. Absolwent Wydziału Filozofii i Socjologii UW. Studiował też prawo na UAM w Poznaniu i zarządzanie na SGH w Warszawie. Ukończył studia z rolnictwa na SGGW i studia z nauk o polityce w Collegium Civitas/ISP PAN. W latach 1999-2000 Prezes Młodzieży Wszechpolskiej. 2002 - 2004 Radny Sejmiku Mazowieckiego i Wicemarszałek Województwa Mazowieckiego. 2004 – 2005 poseł do Parlamentu Europejskiego; 2005 - 2007 poseł na Sejm RP. Autor książek: "Zamach na cywilizację", "Naród, Młodzież, Idea", współautor wielu broszur poświęconych krytyce konstytucji UE, ideologii narodowej, zagadnieniom obrony życia i rodziny. Żonaty, dwoje dzieci. Pisuje też na: wierzejski.bog.onet.pl; i na Fronda.pl: http://www.fronda.pl/blogi/wierzejski,2279.html
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka