Marek Budzisz Marek Budzisz
4408
BLOG

Rosja w 2029 roku będzie groźniejsza niźli obecnie, dla naszej części Europy.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 44

Sergiej Karaganow, jeden z „ojców – założycieli” rosyjskiej szkoły myślenia o polityce określanej mianem dierżawników, a przy tym współtwórca koncepcji „zwrotu na Wschód” rosyjskiej polityki zagranicznej opublikował obszerny artykuł poświęcony kwestiom wojskowym, rozkładowi sił na świecie i ewolucji, w związku z tym porządku światowego (https://www.politstudies.ru/article/5585). Jest on o tyle ciekawy, że obrazuje, do pewnego stopnia, sposób rozumowania rosyjskich elit, a w związku z tym, po jego lekturze, można odpowiedzieć sobie na pytanie czy Moskwa myśli o zasadniczej rewizji swej dotychczasowej linii politycznej, czy raczej wszystkie inicjatywy w zakresie polepszenia relacji, otwarcia, wspólnego europejskiego domu od Lizbony do Władywostoku, traktować trzeba bardziej w kategoriach taktyczno – propagandowych, niźli zapowiedzi realnego przewartościowania polityki. Już sam tytuł – Zmierzch wojskowej przewagi Zachodu i geoekonomia, zdradza oceny Karaganowa. Otóż jego zdaniem, to co teraz możemy obserwować jest końcową fazą starej epoki, a może już początkiem nowej. To co się kończy, to trwający z grubsza rzecz biorąc 300 ostatnich lat okres militarnej dominacji kolektywnego Zachodu nad resztą świata, co umożliwiło transfer zasobów ze zdominowanych najpierw przez Europejczyków a potem również Amerykanów części globu, a przez to jeszcze wzmacniało przewagi obszaru euroatlantyckiego. Teraz następuje czas równowagi, co oznaczało będzie zwolnienie tempa rozwoju kolektywnego Zachodu, który nie dysponując przewagą militarną nie będzie w stanie narzucić reszcie świata swych reguł gry, a przez to nie będzie mógł kontynuować polityki eksploatacji peryferii. Te będą rozwijały się szybciej niźli w przeszłości, co znów, prowadziło będzie do bardziej, w skali światowej, zrównoważonego układu sił. Jednak najciekawszą pozostaje odpowiedź na pytanie – jak to się stało, że wojskowe dominacja Zachodu została obecnie podważona. Otóż Karaganow jest zdania, że początkiem tej fazy „zmierzchu Zachodu” było osiągnięcie przez ZSRR statusu mocarstwa nuklearnego, ale kluczowym, okazało się to co była w stanie zrobić Rosja po 2008 roku, kiedy zatrzymała degradację swych sił zbrojnych, odbudowała swój potencjał jądrowych sił strategicznych i była w stanie narzucić Zachodowi wyścig zbrojeń w tych obszarach, które uznać można za kluczowe dla przyszłych konfliktów zbrojnych (czyli np. broń hipersoniczna, nowe rakiety strategiczne, systemy antydostępowe etc.). W jego opinii Rosja koncentrując się na rozwijaniu wybranych, kluczowych obszarów, nowych technologii wojskowych z jednej strony uniknęła pułapki i nie dała się wciągnąć w wyścig zbrojeń, w którym nie miałaby większych szans ze względu na swój znakomicie mniejszy potencjał gospodarczy, z drugiej zaś, jej przewagi w nowych systemach uzbrojenie są na tyle istotne, że Federacja Rosyjska ma perspektywę 10 – 15 letniego „okna bezpieczeństwa”, kiedy nie będzie jej zagrażała militarna dominacja Zachodu i w związku z tym będzie w stanie spokojnie dokończyć, to co zaczęła w 2008 roku, czyli zreformować do końca swe siły zbrojne.

W tej diagnozie kluczowe są dwie sprawy. Po pierwsze rosyjskie elity, których wyrazicielem jest w tym wypadku Karaganow myślą o polityce zagranicznej Rosji w kategoriach wojskowych, czy może raczej militarnych przewag. W ich rozumieniu geostrategia, która oczywiście obejmuje również kwestie gospodarcze, relacje polityczne, cały obszar określany mianem soft power, przede wszystkim związana jest z rachunkiem sił, potencjałem armii i wolą użycia, w razie potrzeby, tego narzędzia. Po drugie warto zwrócić uwagę na ocenę rosyjskiego politologa, z której wynika, że najbliższe 10 – 15 lat, będą zasadnicze dla ukształtowania się nowego obrazu relacji międzynarodowych.

Pytanie tylko jaki to będzie obraz? Zadali je sobie eksperci szwedzkiego Instytutu Studiów Strategicznych FOI, który na początku grudnia opublikował specjalny raport poświęcony rosyjskim siłom zbrojnym w perspektywie roku 2029 (https://www.foi.se/rapportsammanfattning?reportNo=FOI-R--4758--SE). Szwedzcy analitycy szukają odpowiedzi jakimi możliwościami dysponować będzie Rosja w umownym roku 2029, na co pozwolą jej zasoby i stan gospodarki, czego wreszcie chcą rosyjskie elity. I są to niezwykle ciekawe rozważania. Ale za jeszcze bardziej interesujące również i z naszej polskiej perspektywy uznać wypada wnioski do jakich dochodzą. Otóż ich zdaniem, raczej nie należy w perspektywie najbliższych 10 lat liczyć na jakąś zasadniczą zmianę rosyjskiej linii politycznej, nawet jeśli do władzy dojdzie nowe pokolenie czy nowe elity. Rosja nadal będzie uprawiała politykę rewizji porządku międzynarodowego, dążyła będzie do potwierdzenia swego mocarstwowego statusu, a w relacji z sąsiadami jej postawa będzie w nie mniejszym stopniu niźli obecnie asertywna i wielkomocarstwowa. A zatem jeśli nie zmiana polityczna, to może chociaż brak możliwości nie pozwoli Moskwie osiągnąć takiego statusu jaki chciałaby mieć? Tu też nie ma wielkich powodów do optymizmu. Inercja systemu oraz polityczna siła rosyjskiego lobby wojskowego skłaniają szwedzkich analityków do wniosku, że żadna znacząca redukcja wydatków na zbrojenia nie nastąpi w najbliższych latach. Federacja Rosyjska, mimo wolnego tempa wzrostu, jest ich zdaniem nawet zdolna zwiększyć swój wysiłek obliczony na modernizację sił zbrojnych. Nie będzie w stanie na tyle odbudować swego potencjału wojskowego, aby móc prowadzić tzw. wielką wojnę, która wymaga odbudowania 2 mln armii, lub zbudowania sieci sojuszy wojskowych. Tego Rosja w perspektywie 10 lat nie dokona i nawet nie chce, zdaniem szwedzkich analityków iść w tę stronę, co potwierdzają jej starania związane z odbudową strategicznego potencjału nuklearnego. Zdaniem rosyjskich strategów wzmocnione siły strategicznego odstraszania nuklearnego mają dać Moskwie gwarancję uchronienia kraju od wojny na wielką skalę czy możliwości eskalowania lokalnego konfliktu w starcie nuklearne. Moskwa nie da się wciągnąć w wyścig zbrojeń, co nie znaczy, że nie dąży do uzyskania wojskowej przewagi w kilku dziedzinach. Koncentruje się obecnie, zdaniem analityków FOI na dwóch obszarach – uzyskania możliwości toczenia równolegle przynajmniej dwóch wojen o lokalnych wymiarze oraz możliwości projekcji siły na większe odległości. W tym drugim przypadku chodzi o perspektywę wojskowych interwencji na teatrach wojennych odległych od Rosji. Doświadczenia syryjskie wskazują, że bez rozwoju szeroko rozumianej logistyki Rosja nie będzie w stanie osiągnąć swych celów w tym obszarze w 10 letniej perspektywie. To z tego powodu, Władimir Putin, krytykował ostatnio zbyt wolne tempo rozbudowy rosyjskiej floty oceanicznej oraz lotnictwa transportowego. Jednak zdaniem autorów raportu bez próby zbudowania przez Rosję zagranicznych stałych baz wojskowych osiągnięcie zakładanych celów, z racji na skalę zaniedbań, będzie trudne. Czego nie można powiedzieć o drugim celu, jakim jest możliwość jednoczesnego prowadzenia przez Federację Rosyjską dwóch wojen. Taki stan sił zbrojnych, najprawdopodobniej, Rosjanie odbudują w około roku 2029. Jeszcze jedna ważna konstatacja szwedzkiego raportu winna zostać podkreślona – otóż w dającej się przewidzieć perspektywie (10 lat) głównym obszarem zainteresowania Rosji, w planie wojskowym i geostrategicznym, pozostanie Europa. Z tego kierunku rosyjskie elity upatrują potencjalnie największego zagrożenia i trudno poważnie liczyć, że przeniosą swe zainteresowanie, a co za tym idzie wysiłki militarne, np. na Daleki Wschód. Jak to się wszystko ma do naszego bezpieczeństwa? Otóż analitycy szwedzkiej armii są zdania, że w okolicach roku 2029 Federacja Rosyjska będzie w stanie prowadzić dwie lokalne wojny, na kluczowym dla niej europejskim kierunku strategicznym. Jakie to mogą być teatry działań zbrojnych? Północny, obejmujący obszary arktyczne, bałtycki, polski i ukraiński. Nie będzie w stanie, i Moskwa ma tego świadomość, walczyć i wygrać w „wielkiej wojnie” z Zachodem.

Co więcej, nie ma żadnych przesłanek, aby dziś poważnie uważać, że rosyjskie elity zrezygnują w dającej się przewidzieć przyszłości z polityki wielkomocarstwowej wobec państw tzw. bliskiej zagranicy, w której kluczowa role odgrywać będzie połączona presja wojskowa oraz gospodarcza.

Jeżeli uznamy, że analizy szwedzkiego Ośrodka Studiów Strategicznych FOI nie są obarczone fundamentalnym błędem i realistycznie opisują dziesięcioletnią perspektywę rosyjskiej siły, to łatwo zrozumiemy obecne kierunki rosyjskiej polityki zagranicznej. Wynikają one z rachunku sił i realistycznej oceny własnych możliwości. Rosja nie ma zamiaru i nie zrezygnuje ze swych aspiracji do roli mocarstwa. Zdaniem jej elit nie uda się tego udowodnić bez możliwości i gotowości do użycia siły jako ostatecznego argumentu. To czy zostanie on użyty i w jakiej skali zależy od decyzji politycznych i aktualnego szczegółowego rachunku sił. Rosyjskie elity są też zdania, że potęga militarna kolektywnego Zachodu umożliwiła mu w przeszłości osiągnięcie obecnego poziomu dobrobytu przez narzucenie swych rozwiązań na obszarach objętych militarną dominacją. Chcąc powtórzyć tego rodzaju drogę rozwoju, a także utrzymać status mocarstwa, Rosja będzie dążyła do uzyskania możliwości projekcji swej siły na większych dystansach. Stąd intensyfikować będzie prace nad rozwojem swych możliwości logistycznych (marynarka wojenne i lotnictwo transportowe dalekiego zasięgu) a także dążyć do pozyskania baz lądowych. Z pewnością rozwijać będzie swe siły strategiczne, bo rosyjskim rozumieniu to najlepsza gwarancja, że „wielka wojna z Zachodem” nie wybuchnie. I wreszcie w planie politycznym dążyć będzie do blokowania perspektywy „wielkiej wojny”. Nie osiągnie się tego jeśli więź atlantycka zostanie utrzymana, a w Europie nie uda się wbić klina między Zachód i Europę Środkową i Wschodnią. Osłabienie którejkolwiek z tych osi atlantyckiego systemu bezpieczeństwa sprowadza ewentualny konflikt zbrojny do rozmiarów wojny lokalnej, a w takiej Rosja nie jest bez szans, zważywszy choćby na długość szlaków zaopatrzeniowych ze Stanów Zjednoczonych do naszej części Europy.


Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka