Nasze media oceniły: Platforma zwyciężyła, PIS przegrał, SLD przepadło z kretesem, PSL się przepchnął, a wygrał ... Palikot.
Tak więc, cytując słowa pisarza argentyńskiego Ignacio B. Anzoátegui (1905-1978) : „pierwsze demokratyczne głosowanie ery chrześcijańskiej zostało wygrane przez Barabasza” i równocześnie przegraną Króla: Ukrzyżuj Go!
"Pierwsze słowa, które cisną się na usta po informacji o trzecim wyniku – według sondażu OBOP Ruchu Poparcia Palikota są niecenzuralne. Nieco tylko lepiej wyglądają wyniki Homo Homini. W dniu papieskim Polacy uznali za trzecią (w najlepszym wypadku piąta, ale nadal parlamentarną) siłę w Polsce człowieka, którego jedyną zasługą są bezwstydne ataki na Kościół, a jego ludzie to m.in. facet, który określa się mianem kobiety, kobieta, która zrobiła karierę na propagowaniu zabijania dzieci, a także mężczyzna, którego jedyną zasługą jest to, że lubi innych mężczyzn. A to wszystko uzupełnione lokalnymi watażkami ... spod znaku ... „Nie” i „Faktów i mitów”. W dniu papieskim Polacy wybrali PO, czyli partię, która opowiada się za zabijaniem dzieci nienarodzonych, zapowiada przyznanie parom homoseksualnym części uprawień małżeńskich, a także odbiera rodzicom prawo do wychowania własnych dzieci." - pisze red. Tomasz Terlikowski
A kto jednak rzeczywiście przegrał te wybory? Te wybory przegrała Polska, te wybory przegraliśmy wszyscy!
- W nowym Sejmie awantur nie będzie - przekonuje Janusz Palikot, ale już zapowiada, że jego partia będzie dążyła do usunięcia krzyża z sali sejmowej.
Janusz Palikot we wtorek w TVN24 stwierdził, że zwróci się do marszałka Sejmu, by nakazał usunięcie krzyża z sali sejmowej. Zagroził, że w przypadku odmowy sprawa trafi do Trybunału Konstytucyjnego. - Sami krzyża nie będziemy ściągać, ale zwrócimy się do marszałka Grzegorza Schetyny o to, by szanował konstytucję - powiedział w programie "Kropka nad i".
Bardzo mocne i na ten czas są wypowiedzi ks. St. Małkowskiego, legendarnego kapelana „Solidarności", przyjaciela ks. Jerzego Popiełuszki, bezkompromisowego antykomunisty:
"W dzisiejszych warunkach poprawności politycznej, tej demokracji, która jest rozumiana jako władza ludu w osobie przedstawicieli, którzy jakoś tam wybrani albo nie wybrani uchwycili władzę i nie chcą jej oddać za żadne skarby, za żadną cenę (władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy – tak mówią dzisiejsi przedstawiciele władzy politycznej w Polsce) otóż w tych warunkach dokonała się, szczególnie w XVIII w. w czasie Rewolucji Francuskiej, później w czasie rodzących się demokracji laickich, później w czasie powstających systemów totalitarnych, dokonała się detronizacja Jezusa. Stwierdzenie, że źródłem władzy i prawa i prawdy nie jest Bóg tylko są ludzie, czy to jednostki, czy to partie, czy jakieś gremia, może ukryte, może jawne, czy to właśnie lud w osobie swoich przedstawicieli, którzy ustami ludu spijają markowe alkohole.”
I dalej - jeżeli ktoś, kto „...albo nie zna tych encyklik albo je w taki lekkomyślny i nonszalancki sposób unieważnia, ponadto jakby przechodzi do porządku nad Pismem Świętym, orędziem zawartym w Piśmie Świętym i Starego i Nowego Testamentu, które ukazuje Boga jako Króla, władzę Boga jako władzę wyższą, najwyższą, przekraczającą władzę tych, którzy w imieniu Boga władzę sprawują albo przeciwko Bogu swoje projekty, plany przeprowadzają.”
Pius XI w encyklice Quas Primas o Jezusie Chrystusie Królu mówi, że poddanie się władzy Jezusa byłoby dobre dla wszystkich, nie tylko dla katolików, nie tylko dla tych, którzy w Jezusa wierzą.
Wybór dokonany w dniu papieskim przez część naszego społeczeństwa - wynik uzyskany przez Ruch Poparcia Palikota, posła którego dotychczasowym działaniem był atak na Kościół, a obecnie żądanie usunięcia krzyża z sali sejmowej - jest nie tylko publicznym znieważeniem Katolików i Chrześcijan, jest też konkretnym, publicznym aktem detronizacji z naszego życia Jezusa Chrystusa.
Nie można tu pominąć znamiennych słów jednego z hierarchów Kościoła:
To ujednolicenie stanowisk wywołała katastrofa smoleńska?
"Raczej towarzyszące jej wydarzenia, jak kwestia krzyża na Krakowskim Przedmieściu, ale też domaganie się od rządzących bardzo jasnego stanowiska w sprawie ochrony życia. To zaostrzyło ton wspomnianych mediów, skłoniło je do przyjęcia pozycji bardzo radykalnych."
Szanuję poglądy Jego Ekscelencji i dlatego nie będę polemizował, czy to „katole” na Krakowskim Przedmieściu doprowadzili do radykalizacji mas-mediów. Jednakże czymś bezspornym jest, że to ani Radio Maryja, ani też że nie babcie moherowe wyhodowały na przykład Palikota czy Nergala. To nie są z pewnością kreatury nam bliskie. Tym bardziej, że problem nie dotyczy samego Palikota czy Nergala, problem dotyczy generalnie tych antykatolickich mediów, które takie kreatury tworzą. I jest to problem społeczny.
- A umiarkowana większość katolików milczy, stwierdza dalej hierarcha.
"Milczy, bo sama jest w tarapatach. Stoi przed bardzo poważnymi problemami moralnymi, które kryją się za kwestią ochrony życia czy in vitro. Co do tych spraw jest daleko idący podział wśród katolików, którzy w większości w swej życiowej praktyce nie przyjmują nauczania Kościoła w kwestii antykoncepcji, współżycia przed ślubem, są liberalni wobec rozwodów itd. Trudno jednak być katolikiem, jeśli wobec takich zasadniczych spraw ma się inny pogląd niż Kościół. Dlatego konflikty na tych polach tak łatwo doprowadzić do wrzenia. Ale konflikt jest niepotrzebny, bo można prezentować stanowisko Kościoła w sposób jasny, ale bez atakującego języka."
Ale dlaczego całkowicie pomija się znacznie istotniejsze pytanie: dlaczego to Kościół milczy w tak istotnych sprawach moralnych i społecznych, w sprawach wiary? Dlaczego tworzy się przy tym podział w Kościele na wiernych i hierarchów?
W tym wszystkim czymś niezwykle pozytywnym, ale też wyjątkowym była wypowiedz bpa Wiesława Merlinga w sprawie Nergala: „Bluźnierca, satanista, miłośnik wcielonego zła dostanie do dyspozycji ekran publicznej telewizji, by łatwiej mógł głosić swoje trucicielskie nauki.”
- Nie mogłem milczeć, nie mogłem nie wyrazić sprzeciwu. Bo to nie tylko antychrześcijańskie, to po prostu nieludzkie, stwierdził bp Wiesław Merling.
W tą naszą polską rzeczywistość wpisuje się wypowiedz ks. Tadeusza Isakowicza - Zaleskiego:
"W Polskim Kościele brakuje sternika. Mówię sternika, a nie przywódcy, bo to nie jest partia polityczna. Kościół ma swoje zasady, których fundamentem jest Ewangelia i nauczanie Jezusa Chrystusa. Nie mniej jednak są potrzebne osoby, które w umiejętny sposób by pokazywały jak zastosować zasady Ewangelii, jak należy postępować. Do 2005 r. takim sternikiem Kościoła był Jan Paweł II, który poprzez pielgrzymki wskazywał nam drogę. Po jego śmierci nie pojawiły się w Kościele polskim ludzie, którzy mogliby być takimi sternikami."
Te słowa ks. Isakowicza-Zaleskiego nie wzięły się z sufitu. To nie przypadek, że twarzami Kościoła są dziś: z jednej strony o. Rydzyk, z drugiej hierarchowie związani z „Gazetą Wyborczą” i „Tygodnikiem Powszechnym”. Ci drudzy mają nieograniczony dostęp do mediów głównego nurtu, są kreowani na dyżurne autorytety, co owocuje ich zgodnym milczeniem wobec działań band ateistów prześladują obrońców krzyża, wobec bezradności władz odnośnie zakłócania katolickich procesji, rozlicznych prowokacji i bezczeszczenia najświętszych symboli. Radio Maryja zaś, jedyne środowisko katolickie zdolne dziś do uaktywnienia Polaków w sprawie obrony tradycyjnych wartości (zwłaszcza tych promowanych przez Ojca Świętego), nie ma niemal w obiegu publicznym prawa głosu.
Dlatego też nie mogą dzisiaj już dziwić takie poglądy wyrażane na blogch jak na przykład red. Witolda Gadowskiego, że „...to polski kościół wyhodował partię Janusza Palikota.
„Sprzeczne sygnały, ostentacyjna obecność w życiu publicznym takich postaci jak ksiądz Kazimierz Sowa, wytrwała praca „Tygodnika Powszechnego”, w końcu musiały przynieść rezultat w postaci buntu wobec obecności religii w życiu publicznym w ogóle.
Palikotyści to zręcznie skrojona opcja, której poligonem doświadczalnym stały się boje o krzyż na Krakowskim Przedmieściu oraz wizyta pana Nergala w publicznej telewizji.
Słabości polskiego kościoła już nie będą przemilczane, stały się glebą na której rośnie nie opisane jeszcze precyzyjnie, zjawisko.”
Jesteśmy jako Naród zagrożeni. Jesteśmy obecni zagrożeni znacznie bardziej aniżeli spodziewaną drugą falą kryzysu. Największym zagrożeniem dla nas, dla naszego Państwa jest dechrystianizacja i detronizacja Jezusa Chrystusa, która staje się obecnie faktem na naszych oczach. Jesteśmy zagrożeni niszczeniem tych wartości, które stanowią podstawę naszego bytu jako Państwa, które stanowią o naszym bezpieczeństwie, które stanowią o naszej przyszłości.
Co moze uczynić Palikot, kiedy marszałek Sejmu przychyli się do jego żądania? Czy nie zacznie swego obłednego tańca, swojej orgii wokół zdjętego Krzyża i ze swoim palikotowskim wibratorem?
Nie tylko przydałby się, ale konieczny jest w Naszym Kościele autorytet moralny na miarę Prymasa Stefana Wyszyńskiego czy bł. Jana Pawła II, konieczny jest sternik, który będzie miała odwagę powiedzieć rządzącym: Non Possumus !
Chodzi nie tylko o nas, ale o nasze dzieci, o przyszłość i tożsamość naszego Państwa.
Dlatego też w tej sytuacji nie można pominąć słów ks. St. Małkowskiego:
„I podobnie, przez analogię do tego wydarzenia z połowy XVII w., gdy Pierwsza Rzeczpospolita była skrajnie zagrożona i przez zdradę wewnętrzną i przez agresję zewnętrzną, wielopostaciową, tak i dzisiaj, gdy Polska jest zagrożona zarówno przez zdradę wewnętrzną jak i agresję zewnętrzną (oba te czynniki zmierzają do unicestwienia Polski jako państwa niepodległego, suwerennego, wolnego i unicestwienia naszej kultury, tradycji, wiary, religii, tożsamości i materialnych podstaw naszego bytu, łącznie z własnością ziemi), gdy te czynniki dwa zbiegły się przeciwko Polsce – czas najwyższy odwołać się do Jezusa Chrystusa po to, żeby On sprawy polskie wziął w Swoje Ręce przy pomocy tych Polaków, którzy chcą poddać się Jego władzy.”
Wybór dokonany w dniu papieskim przez część naszego społeczeństwa jest bardzo konkretnym, publicznym aktem dechrystianizacji i detronizacji z naszego życia Jezusa Chrystusa.
Taka detronizacja Jezusa jest równocześnie wielkim wołaniem o to, żeby Pana Jezusa właśnie teraz intronizować. Abstrahując tu od niuansów i sporów teologicznych, chodzi po prostu aby odwołać się do Jezusa Chrystusa, żeby On nasze polskie sprawy wziął w Swoje Ręce przy pomocy tych Polaków, którzy chcą poddać się Jego władzy.
Podziękować tu należy ks. Andrzejowi Godyniowi SDB, że zwrócił naszą uwagę na Słowo Boga skierowane do nas na ten czas wyborów, Słowo którego jesteśmy pewni, że TO właśnie chce nam Bóg TERAZ powiedzieć:
Tu przytaczam tylko Ewangelię:
Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: "To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz".
Inne tematy w dziale Rozmaitości