Od kilku dni próbuję ogarnąć całość tego „fajnego medialnego wydarzenia” jakie było rozpoczęte artykułem Agnieszki Kublik zamieszczonym w Gazecie Wyborczej w dniu 17.09.2013 r. I ogarnia mnie coraz większy gniew, a wręcz wściekłość...
http://wyborcza.pl/1,75478,14617664,Jak_eksperci_Macierewicza_skompromitowali_sie_w_prokuraturze.html
Agnieszka Kublik, która – parafrazując słowa Ś.p. Prof. Tischnera – niewiele więcej aniżeli gówno wie o nauce, publicznie znieważa wybitnych polskich uczonych, ludzi, którzy całym swoim życiem udowodnili swoje kompetencje. Udowodnili swoją bezstronność i rzetelność, udowodnili swoje poświęcenie i zaangażowanie w wyjaśnieniu największej tragedii z jaką mieliśmy do czynienia w historii III RP.
Jak można zauważyć:
Tributes to Polish American Pioneers in Engineering and Sciences
http://www.apea.us/tributes.htm
Prof. Binienda jest na równi z takim nazwiskami jak: Kosciuszko, Sendzimir, Wolszczan czy Sklodowska-Curie
Same "płotki" – nieprawdaż? A gdzie tam są wybitni eksperci od "badania katastrof lotniczych" Miller czy Lasek?
Prof. Binienda przedstawił szereg bardzo ścisłych opracowań - wyników badań dokonanych na farmie komputerowej NASA i trwających wiele dni. Badania te w każdej chwili mogą być poddane naukowej weryfikacji. Fakty bezspornie dowodzą, że ani w Pasadenie, ani w Warszawie ani w Krakowie czy też w Moskwie nikt nie podjął jakiejkolwiek próby naukowego podważenia tych wyników. A pseudonaukowcom z Zespołu Millera było zbyt daleko nawet w Warszawie aby zadać kilka "kompromitujących" pytań.
Ponadto, prof. Binienda wielokrotnie zapraszał do merytorycznej dyskusji czy też do przedstawienia innych badań, które by podważały jego wyniki. A to co zaprezentowała generałowa można określić jako przejaw schizofrenii naukowej - "zdies udarił, tam obwiernułsia, a wot tam wsie pogibli" i na podstawie takiej właśnie wersji jakiś mładszyj lejtnant zrobił animkę. Tak właśnie należy ocenić wartość dowodową "prac" MAKu i Komisji Millera.
Jednym z kluczowych elementów ośmieszenia, wręcz łże-szyderstwa przez wszelkiego rodzaju Stokrotki, Niezapominajki oraz najwyższych wojenprokurorow były słowa o tzw. „eksperymencie myślowym”.
Dla szympansów „eksperyment myślowy" jest pojęciem zupełnie abstrakcyjnym i nieznanym, bowiem szympans musi najpierw wziąć kawałek kamienia do łapy, a potem z całej siły pie..ć się w łeb aby przekonać się że to boli. Jednakże w odróżnieniu od szympansa - homo sapiens ma nie tylko pewne doświadczenie, ale ma również wiedzę. Tym bardziej człowiek o bardzo bogatym dorobku naukowym ma zdolność i prawo do wyciągania wniosków na podstawie wielu przeprowadzonych wcześniej badań naukowych.
Otóż prawdą jest, że w nauce istnieje „eksperyment myślowy”, pojęcie, które zostało wprowadzone w naukach ścisłych już w XVIII w. przez Hans’a Christian’a Ørsted’a,
http://pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_myślowy
a teraz wyszydzone zostało przez redaktor Kublik, co świadczy o niej samej a nie o profesorze, który taki eksperyment przeprowadził. Powyższe można tu uzupełnić o eksperyment myślowy Schrodingera, Bohra, Galileusza, Kartezjusza czy Einsteina...
Nie można też pominąć esencji tego tekstu, czyli w jaki sposób i jakimi słowami ci trzej wybitni naukowcy, eksperci, profesorzy, doktorzy z habilitacjami i olbrzymim dorobkiem, uznani w kraju i za granicą, zostali ocenieni przez prokuraturę, w jaki sposób zostały ocenione ich kompetencje do analizowania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Należy tu wspomnieć, że już w piątek po opublikowaniu tego artykułu, Włodzimierz Czarzasty napisał o Kublik w blogu: "Zgłaszam Cię do miana "Dziennikarskiej Hieny roku 2013". Wiem, że wygrasz. Twoje kłamstwa są wyjątkowe. Kłam, kręć, konfabuluj, zmyślaj... A o mnie pisz, co tylko chcesz. Moja Hieno"
Jak stwierdził mec. Piotr Pszczółkowski:To jest haniebne działanie, którego celem jest próba zatuszowania skandalu ujawnionego przez "Gazetę Polską" i zespół parlamentarny. Sprawa raportu Edmunda Klicha pokazuje bezprawne, czy nawet przestępcze ukrywanie przez członków rządowej komisji materiałów człowieka, który w sposób obiektywny powinien uchodzić za najbardziej zorientowanego w śledztwie smoleńskim. Ukrycie tez płk. Klicha przed opublikowaniem raportu komisji Millera, po opublikowaniu tego materiału musi się jawić jako ordynarna manipulacja, mataczenie i ukrywanie przed opinią publiczną godnych wyjaśnienia wątków związanych z tragedią smoleńską. Ten tekst jest ordynarnie zmanipulowany.
Jak stwierdza się w tym artykule: Prokuratura pytała o dowody na poparcie hipotez, że:
- to nie była katastrofa lotnicza, ale zamach,
- samolot rozpadł się w wybuchach,
- skrzydło nie mogło się rozpaść w zderzeniu z brzozą.
A ja się tylko tak pytam, jak można przesłuchiwać na okoliczność dowodów? Dowodami oczywiście i bezspornie są przeprowadzone przez tych naukowców badania. A więc nie „przesłuchanie świadka czy strony” lecz rezultaty prac naukowych są dowodami w sprawie. A jeżeli Prokuratura nie miała zamiaru zapoznać się z tymi dowodami, to jaki był cel tychże przesłuchań? Pytanie retoryczne i nie wymagające odpowiedzi.
W tym miejscy należy jednak zadać bardzo poważne pytanie, czy prokuratorzy zajmujący się wyjaśnieniem sprawy katastrofy pod Smoleńskiem mają wymagane kwalifikacje? Czy są tzw. „ekspertami w dziedzinie badania katastrof lotniczych”? Czy znają chociażby podstawy metodologii nauk? To takie absolutne minimum. Jakie mają oni wykształcenie oraz kwalifikacje i czy są w stanie zrozumieć chociażby wnioski zawarte we wspomnianych pracach. Czy są w stanie zrozumieć terminologię zawartą w tych pracach i jaka jest ich wiedza o narzędziach wykorzystywanych w badaniach naukowych przesłuchanych naukowców?
Ci sami medialni łże-kłamcy zapomnieli o „eksperymencie myślowym” dokonanym w świetle jupiterów na oczach całej Rzeczypospolitej Polskiej przez Esperto di tutti esperti w osobie Jerzego Millera, który na poparcie tezy bezspornej winy pancernej brzozy przeprowadził „eksperyment myślowy” uderzenia samochodu w drzewo. Ci sami łże-kłamcy zapomnieli, że ten „eksperyment myślowy” został poddany krytyce naukowej Prof. Mirosława Dakowskiego. Otóż temu wybitnemu ekspertowi Jerzemu Millerowi, szefowi Komisji i jego „eksperymentowi myślowemu” zarzucono brak znajomości fizyki na poziomie szkoły średniej.
Ci sami medialni łże-kłamcy zapomnieli o „eksperymencie myślowym” dokonanym w świetle jupiterów na oczach całej Rzeczypospolitej Polskiej przez naszego akredytowanego Edmunda Klicha - „No, proszę pani, jak walnęło o drzewo, to się urwało”. Ci sami łże-kłamcy zataili później jego raport, który przedstawia istotnie dowody, wnioski oraz stanowi o winie strony rosyjskiej...
Ci sami medialni łże- kłamcy jako wzór wybitnego naukowca stawiają Pawła Artymowicza, który jest wprawdzie profesorem ale z dziedziny astrofizyki, specjalistą od mgławic i czarnych dziur, ale jego wiedza na temat katastrof symulacji czy metody elementów skończonych a tym bardziej badania katastrof lotniczych jest na poziomie przeciętnego studenta z dziedziny na przykład stomatologii.
Ci sami medialni łże- kłamcy jako wzór wybitnego eksperta w dziedzinie badania katastrof lotniczych stawiają Macieja Laska, eksperta który nigdy nie badał katastrof samolotów a jedynie małe samolociki lub baloniki, i co więcej nigdy nie był na miejscu katastrofy smoleńskiej. Dokładnie tak samo jak wszyscy inni jego eksperci. Na marginesie, na spotkaniu z ekspertami pana Laska, podczas którego jeden nich - na temat opadu szczątków wypowiadał się… specjalista od meteorologii. Kimże są ci eksperci Laska, których doświadczenie w zakresie badania katastrof samolotów tej wielkości co TU 154 M jest równe zero? Ich kwalifikacje są nie większe aniżeli zwykłego referenta do spraw technicznych.
Jak pisze Seaman: Wymienię tu kilkanaście z nich, które padły w owym przesłuchaniu, żebyście i wy moi czerscy adwersarze posiedli tę wiedzę, żeby i was objęła jasność: Budowa amunicji i rakiet; dynamika materiałów; napędy rakietowe; silniki turbinowe; analiza defektów materiałowych i błędów technologicznych; termodynamika wybuchu; deformacja materiałów pod wpływem wybuchów; podstawy mechaniki prętów cienkościennych; wytrzymałość materiałów; numeryczne opisy zachowania się materiałów; analiza i metodologia numeryczna uderzeń o dużej energii; technologia materiałów kompozytowych; inżynieria materiałowa.
A kimże są te „wybitne autorytety” Komisji Millera i Laska, jak na przykład S. Amelin?
Nie można w tym miejscu pominąć dowodów przekazanych Prokuraturze Wojskowej:
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=2868&Itemid=100
Rezultaty analizy są w aktach Prokuratury.
Jak również: To elementarne, Watsonie!
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2633&Itemid=100
Zamach na Siewiernym a Sześcioro Odważnych Polaków
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2668&Itemid=100
Jako Polak muszę zabrać głos w sprawie bezczelniej próby odarcia z godności i honoru profesorów, którzy postanowili badać katastrofę smoleńską z pobudek obywatelskich, intelektualnych i przede wszystkim naukowych. Jest mi wstyd, ze tak nikczemnie zostali potraktowani.
W odniesieniu do ekspertów. którzy teraz mieszkają za granicą, przypomina mi się los wielu żołnierzy, tych co po wojnie wrócili z zachodu do Polski i byli prześladowani.
Przychylam sie do appleyarda. To co się stało, akcja artykuł i napaść na ekspertów, jest jednak czymś wyjątkowo przełomowym, kolejna granica nikczemności została przekroczona.
P.S. Лех Александр Качиньский
Wiadomość z dnia 9.04.2010 godzina 16.10 - nawet jeśli uwzględnimy strefy czasowe to uśmiercili Go przed czasem, jak mówią "bracia" Moskale - dosroczno...
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=10441&Itemid=100
Być może jest to zwykł pomyłka, ale to nie pierwszy news o „wypadku” lotniczym w Smoleńsku zanim do niego doszło...
Inne tematy w dziale Rozmaitości