Ogólnonarodowa debata i medialna burza na temat Wałęsy i "Bolka" wprawdzie trochę jakby ucichła, ale wydaje się, że tylko na krótką chwilę.
Podzielam w tym miejscu bardziej opinię - cytuję, "że nic nie jest w stanie przekreślić zasługi jego [pana Prezydenta Lecha Wałęsy] i tych, którzy przy okrągłym stole uzgodnili koniec systemu i pokojową transformację, za co powinniśmy im być wszyscy wdzięczni." Odrębną zupełnie rzeczą jest, że tego wiele osób już dziś nie widzi, nie pamięta albo nawet wprost tęskni za "Ojczyzną Ludu Pracującego Miast i Wsi".
Próba obrony "Solidarności" w tym sporze spotyka się z argumentami, że broni się już nie komunizmu co samego stalinizmu i ubecji. Pan Lech Wałęsa w bardzo wielu sprawach jako osoba mi się nie podoba. Ale szanuję Lecha Wałęse jako Prezydenta Rzeczypospolitej Polski. Szanuję Go tak samo jak i każdego następnego Prezydenta. Szanuje Go jako Prezydenta wybranego w wolnych i demokratycznych wyborach, Prezydenta 40 milionowego państwa położonego w samym środku Europy.
Jestem przeciwnikiem grubej "krechy". Uważam, że powinniśmy poznać prawdę. Ale ta prawda nie zmienia i nie może zmienić również tego podstawowego faktu, że dzięki Solidarności, że dzięki konkretnym ludziom żyjemy w zupełnie innym, wolnym Kraju. Że mamy teraz możliwość Polskę zmieniać. Czy i w jaki sposób to zrobimy zależy w dużym stopniu od nas, również od naszej mądrości, jak i niestety naszej politycznej głupoty.
Nie wiem, czy Lech i "Bolek" to te same osoby. Być może tak, być może nie. I z całą pewnością powinno to być wyjaśnione przez historyków. Powinniśmy poznać prawdę kim naprawdę jest "Bolek". Jestem przy tym przekonany, że prawda jaką poznamy nie zabije Lecha Wałęsy, nie zabije też Solidarności.
Nie zgadzam się do końca ze stanowiskiem wyrażanym na temat udziału USA w tej pokojowej transformacji. Cytuję: "Rola Walesy jak i “Solidarności” w transformacji dyktatury proletariatu w demokrację uwłaszczonej nomenklatury jest zdecydowanie przeceniana. To ekonomiczna blokada i wyścig zbrojeń (Star Wars) prez. Reagana rozłożył na łopatki niezwycieżony Związek Radziecki i jego kolonie."
Być może faktycznie w Polsce przeceniamy rolę Wałęsy jak i "S". Być może również przeceniamy trochę w tych przemianach rolę samego Jana Pawła II - chociaż ja mam na ten temat jednoznaczny pogląd, iż rola Jana Pawła II jest w tych przemianach niedoceniona.
Uważam, że problem leży zupełnie gdzie indziej. Kilka lat temu oglądałem w telewizji włoskiej Rete 4 (należącej nawiasem mówiąc do Silvio Berlusconiego) cykl programów "Spotkania z historią" poświęconych tematyce "zimnej wojny". Ogólnie, większość z programów zasługiwała na dobrą ocenę. Jednakże, jeden z odcinków dotyczył właśnie tej najnowszej historii. W przeciągu ok. 45 minut całego programu, na temat Polski, Wałęsy, Solidarności i Okrągłęgo Stołu przekazano raptem kilka migawek, w sumie "aż" 4-5 minut. Tak nas widzi Europa.
Cały ciężar materiałów jak też podsumowania był położony na dwie podstawowe kwestie: "glasnost i perestroika" zainicjowana przez Michaiła Gorbaczowa w byłym ZSRR oraz zniszczenie Muru berlińskiego. Stwierdzono nawet dość dobitnie, że udział Polski w tym wszystkim był nieznaczny. Wiemy chyba trochę lepiej aniżeli w krajach starej, dobrej, wolnej i demokratycznej Europy jak to rzeczywiście było z tą "glasnostią i perestroiką", mamy również chyba trochę większą świadomość tego, że gdyby nie wcześniejsze zmiany w Polsce i na Węgrzech, to zburzenie Muru byłoby znacznie trudniejsze. Przede wszystkim, to Polska otwarła drogę do pokojowych przemian. Przedtem były czołgi, była na ulicach również krew.
Aktualnie "glasnost i perestroika" odeszły trochę w cień, a głównym bohaterem tych wszystkich zmian w Nowej Europie są Niemcy, głównym wydarzeniem historycznym jest zburzenie Muru berlińskiego. Faktycznie, było to wydarzenie bardzo widowiskowe, wręcz medialne. Znajduje to niestety w całości potwierdzenie w prasie, w książkach, w podręcznikach szkolnych, w tym wszystkim, czym karmi się dziś nowe pokolenie Europejczyków.
Inne tematy w dziale Polityka