stary basior stary basior
8411
BLOG

Model polaryzacyjno-dyfuzyjny kontra zrównoważony rozwój

stary basior stary basior Polityka Obserwuj notkę 32

17 czerwca 2009 r. premier Donald Tusk przedstawił w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego treść raportu ministra Michała Boniego "Polska 2030". Stwierdzono w tym raporcie iż:

"Nie można budować polityki rozwoju wokół alternatywy: wspieranie najbardziej dynamicznych obszarów Polski albo solidarność z regionami opóźnionymi. Jest to fałszywy dylemat, którego rozstrzyganie musi prowadzić do utrwalania podziału na obszary wiodące i opóźnione. Szansa relatywnie biednych obszarów polega przede wszystkim na uczestniczeniu w sukcesie najsilniejszych regionów, a nie na doraźnej pomocy w ramach polityki redystrybucji i przywilejów. Rozwój peryferii zależy zatem od ich skuteczności wbudowaniu własnego potencjału rozwojowego".
 
Jest to prawidłowe założenie. Jeśli nie ma zróżnicowania w jakimś układzie, nie może być mowy o dyfuzji. Bo co niby miałoby ją napędzać? W układzie doskonale jednorodnym panuje stagnacja, którą w najlepszym wypadku można byłoby nazwać dynamiczną równowagą. Ale dynamiczna nie znaczy w tym wypadku rozwojowa. Równowaga taka daje tylko małe wahnięcia w dół i w górę oraz jałowe trwanie.
 
Co model polaryzacyjno-dyfuzyjny oznacza w praktyce?
 
To proste. W biednych regionach należy inwestować w to wszystko, co pomoże im podłączyć się do sukcesu osiąganego w regionach bogatszych. Różnice w rozwoju poszczególnych regionów to zjawisko naturalne. Trudno np. oczekiwać stawiania hut wytopu stali w regionach rolniczych, z dala od surowców i odbiorców ich produktów. Trudno też oczekiwać, że w miastach podejmie się hodowlę świń na masową skalę. Choćby te dwa proste przykłady pokazują, że RÓŻNICE MUSZĄ BYĆ. Szacuje się, że w 2015 r. metropolia warszawska jako pierwsza osiągnie średni unijny poziom dochodu na głowę mieszkańca. W tym samym roku województwa ściany wschodniej osiągną około 50 proc. unijnej średniej, i to mimo gigantycznej pomocy czerpanej z budżetu unijnego. Tylko wzajemna współpraca między ośrodkami silniejszymi i słabszymi ekonomicznie może doprowadzić do szybszego wzrostu gospodarczego na terenach biedniejszych.
 
Tymczasem prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w swoich przemówieniach kampanijnych nie posiada się z oburzenia na taką "niesprawiedliwość". Zarzuca politykom Platformy Obywatelskiej, że chcą "dawać pieniądze i inwestować tam, gdzie już teraz jest bogato, a nie dawać tam, gdzie dzisiaj jest biedniej". Proponuje
 
zrównoważony rozwój
 
polegający na sztucznym niwelowania naturalnych różnic przy skoncentrowniu się na narzuconym odgórnie wyrównywaniu dochodów i popytu wewnętrznego. Jest to całkowicie bezsensowne. Czyżby prezes Kaczyński proponował nam powrót do socjalistycznej gospodarki planowanej i solidarnego dzielenia się biedą?
 
Jest sprawą oczywistą, że nie można budować polityki rozwoju na bazie solidarności z regionami opóźnionymi. Tego rodzaju rozwiązanie musi prowadzić do utrwalania podziału na obszary wiodące i opóźnione. Obszary biedniejsze uzyskują swoją szansę rozwoju wtedy i tylko wtedy, gdy uczestniczą w sukcesie najsilniejszych regionów, a nie na skutek doraźnej pomocy w ramach polityki redystrybucji i przyznania rozmaitych przywilejów. Ich rozwój zależy od ich skuteczności w budowaniu własnego potencjału oraz w nawiązaniu współpracy z ośrodkami silniejszymi.
 
Jak działa "zrównoważony rozwój" w wersji pisowskiej boleśnie przekonał się choćby region włoskiego Mezzogiorno (południowa część Włoch). Mimo gigantycznych funduszy z UE oraz licznych krajowych programów pomocowych, nie jest on w stanie zmniejszyć dystansu do średniej UE. Interesujący jest przy tym fakt, że w latach 1995-2004 wzrost przychodu na tym obszarze był niższy niż w naszej Wielkopolsce przy porównywalnym PKB na mieszkańca.
Czujecie bluesa?
 
To teraz zastanówcie się, którą wersję rozwoju zechcecie poprzeć w wyborach samorządowych.
Wasz wybór to wasze bogactwo lub wasza bieda.
 

P.S. Wiadomości z ostatniej chwili:

  1. Rząd podejmuje prace nad zmianami w ustawie normalizującej stosunki Państwo-Kościół.
  2. Prezes Jarosław Kaczyński złożył na piśmie rezygnację z udziału w działalności Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Bo Polska jest najważniejsza. Dziękujemy.

WYMAGAM KULTURALNEJ, MERYTORYCZNEJ DYSKUSJI. ŚMIECIE WYRZUCAM.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka